[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Boulatruelle był wielce zdziwiony.Dopiero po siedmiu czy ośmiu minutach wpadło mu na myśl, by iść za tym “osobnikiem".Ale było za późno, osobnik znikł w gęstwinie, noc zapadła i Boulatruelle nie mógł go odszukać.Wobec tego postanowił czekać na skraju lasu.“Księżyc świecił".Po dwóch czy trzech godzinach zauważył, że z lasu wychodzi ów osobnik, tym razem bez kuferka, lecz z motyką i łopatą.Pozwolił mu przejść i przez myśl mu nie przeszło, by go zaczepić, gdyż wiedział, że tamten jest trzy razy silniejszy od niego, że ma w ręku motykę i że, prawdopodobnie, zatłukłby go, poznawszy i zorientowawszy się, iż sam został poznany.Wzruszająca wylewność przyjacielskich uczuć dwóch starych towarzyszy! Ale widok motyki i łopaty był olśnieniem dla dróżnika; pobiegł i zaczął szukać pod krzakami, pod którymi widział je rano; nie znalazł nic.Wysnuł z tego wniosek, że ów osobnik musiał wykopać w lesie dół motyką, schował tam kuferek i zasypał dół za pomocą łopaty.Ponieważ zaś kuferek był zbyt mały, by się w nim mogły pomieścić zwłoki ludzkie, ani chybi były w nim pieniądze.Zaczął tedy szukać.Badał, grzebał, przetrząsał cały las i kopał wszędzie, gdzie ziemia wydawała mu się świeżo wzruszona.Na próżno.Nic nie “wywęszył".Nikt już w Montfermeil nie zaprzątał sobie głowy tą sprawą.Jedynie kilka starych kumoszek powtarzało: “Dróżnik z Gagny nie robił tej całej hecy po próżnicy.Musi diabeł się tu kręcił - i basta!"IIIKajdany musiały być nadpiłowane, skoro pękły przy pierwszym uderzeniu młotaW końcu października tego samego 1823 roku mieszkańcy Tulonu zobaczyli statek “Orion" zawijający do ich portu, by naprawić kilka uszkodzeń po burzy.“Orion" służył później w Breście jako statek szkolny, w owym zaś czasie wchodził w skład eskadry śródziemnomorskiej.Ten olbrzym, choć mocno poturbowany przez burze morskie, sprawił wchodząc do portu potężne wrażenie.Nie wiem, jaką miał flagę na maszcie, w każdym razie powitała go salwa jedenastu strzałów armatnich, na które odpowiedział również jedenastoma strzałami; razem: dwadzieścia dwa strzały.Obliczono, że na salwy powitalne królów i dostojników wojskowych, na wymiany uprzejmości przewidziane etykietą, na sygnały, strzały w portach i cytadelach, na codzienne saluty ranne i wieczorne we wszystkich fortecach i na statkach wojennych, na salwy przy zaniknięciu i otwarciu bram itd., itd.świat cywilizowany w ciągu jednej doby posyła w powietrze sto pięćdziesiąt tysięcy niepotrzebnych strzałów armatnich.Licząc po sześć franków za wystrzał armatni, wynosi do dziewięćset tysięcy franków dziennie, rocznie zaś trzysta milionów franków, które idą z dymem.To tylko jeden szczegół! Jednocześnie biedacy umierają z głodu.Rok 1823 był tym rokiem, który Restauracja nazwała “okresem wojny hiszpańskiej".Wojna ta w jednym wydarzeniu zawierała wiele spraw i sporo osobliwości.Była to poważna sprawa familijna domu Burbonów; linia francuska udzielała pomocy i opieki linii madryckiej, czyli spełniała obowiązki wynikające ze starszeństwa; nastąpił pozorny powrót do naszych dawnych tradycji narodowych, połączony z zależnością i uległością wobec rządów państw pomocnych; książę d'Angouleme, zwany przez pisemka liberalne “bohaterem spod Andujaru", z miną triumfatora, trochę nie licującą z jego spokojną fizjonomią, usiłował pohamować stary i bardzo realny terroryzm stolicy apostolskiej ścierający się z chimerycznym terroryzmem liberałów; sankiuloci zmartwychwstali - ku wielkiemu przerażeniu starych matron - pod nową nazwą descamisados; monarchia sprzeciwiała się wszelkiemu postępowi, który nazwała anarchią; idee roku 89 zostały nagle podważone, Europa pozbawiła swobody ruchów myśl francuską, która obiegała świat; obok następcy tronu Francji, naczelnego wodza, książę de Carignan, późniejszy Karol Albert, wstąpił w szeregi tej krucjaty królów przeciw ludom jako ochotnik z grenadierskimi naszywkami z czerwonej wełny na rękawie; dawni żołnierze cesarstwa po ośmiu latach bezczynności, ruszali w pole, ale postarzali, smutni, z białą kokardą na kapeluszu; trójbarwny sztandar powiewał nad bohaterską garstką Francuzów na obcej ziemi, tak jak niegdyś, przed trzydziestu laty, biały sztandar powiewał nad Koblencją; mnisi szli razem z naszymi żołnierzami; duchowi wolności i nowości do rozsądku przemówiły bagnety; zasady zostały zagłuszone przez armatnią palbę; Francja burzyła orężem to, co stworzyła duchem; a poza tym dowódcy nieprzyjacielscy byli sprzedajni, żołnierze opieszali, miasta oblegane przez miliony; żadnych niebezpieczeństw wojennych, a jednak wybuchy możliwe jak w każdej kopalni wziętej znienacka; niewiele przelanej krwi, niewiele zdobytych zaszczytów; dla niektórych - hańba, chwała - dla nikogo; taka była owa wojna, wypowiedziana przez potomków Ludwika XIV, a prowadzona przez generałów Napoleona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]