[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale tym razem na nic nie było czasu.Huk roboty i bie­ganina.Przyjechaliśmy do Wiednia na wariackich papie­rach - zresztą my zawsze i wszędzie byliśmy na wariac­kich papierach.Sam status Wschodnich Sił Pokojowych był jedną z najbardziej zwariowanych rzeczy pod europej­skim słońcem.Oficjalnie stanowiące część sił zbrojnych Wspólnoty i przez nie też wyekwipowane, logistycznie podpadały pod Rzeczpospolitą.W praktyce oznaczało to, że o regular­nych wypłatach żołdu czy uzupełnieniach sprzętu nie było nawet co marzyć.Polskie kwatermistrzostwo powoływało się tu na jakieś obietnice z Brukseli, ale jak potem wy­szło, stosowną uchwałę europarlamentu sformułowano cokolwiek nieściśle.Wtedy, przed czterema laty, paliło im się pod tyłkiem i byli gotowi na wszystko, byle tylko wy­słać za Bug kogokolwiek.Ale ledwie zdołaliśmy uspokoić tam sytuację, priorytety się zmieniły.Natomiast operacyjnie East Force podlegał sztabowi generalnemu Zachodniej Ukrainy, który jednak zobowią­zał się uzgadniać posunięcia strategiczne z Radą Atlan­tycką.Wyjątkiem od tej zasady uczyniono „doraźne dzia­łania mające na celu ochronę pomocy humanitarnej i lud­ności cywilnej".Na upartego mogło to się odnosić do abso­lutnie wszystkiego, co robiliśmy.W istocie zresztą z Bru­kselą nie sposób było uzgodnić absolutnie niczego, a sztab generalny Republiki Ukrainy był fikcją, podobnie jak sa­ma Republika Ukrainy, jej rząd i siły zbrojne.Wprawdzie prezydent Bołbas wciąż jeszcze urzędował w centrum Ki­jowa, ale już na przedmieściach więcej od niego miały do powiedzenia gangi.Państwo, które reprezentował w Ra­dzie Bezpieczeństwa i Komisji Europejskiej, istniało wy­łącznie na papierze, wyłącznie dzięki topionym w nim workom ECU i wyłącznie dlatego, iż nikt nie miał odwagi przyznać przed samym sobą, co się naprawdę dzieje.To znaczy, że każdą obłastią trzęsie kto inny, tu Dońcy, tam Sawka, tam znów muslimy, a jeszcze gdzie indziej jakiś miejscowy komendant albo herszt bandziorów, co zresztą zazwyczaj na jedno wychodziło.I tak aż po Ural - jakieś tam rządy, jakieś urzędy, wszystko to jeszcze istniało, ale było już tylko cienką, pękającą w setkach miejsc skorup­ką, spod której wyrajały się uwolnione po wiekach samodzierżawia żywioły.Tymczasem w Europie siwi panowie w złoconych okularach rysowali plany podziału międzyna­rodowych protektoratów, organizowali transporty z pomo­cą humanitarną, zwoływali jedna po drugiej konferencje i nie chcieli za nic przyjąć do wiadomości, że świat się zmienia nieodwracalnie.W Warszawie nie potrafili w to uwierzyć, czegóż chcieć od Brukseli.Zresztą, w tej akurat chwili było mi to wszystko na rę­kę - nawet te ciągłe zaległości żołdu i dostaw.Tak się bo­wiem złożyło, że w wypalonej corocznymi suszami i rów­nie jak Ukraina stepowiejącej z wolna Rzeczpospolitej zaczęło się wreszcie, co się prędzej czy później zacząć mu­siało i na co czekałem od kilku lat.I znów - nikt chyba jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że tym razem nie skoń­czy się na podpisaniu jakichś świstków.Ale ja wcale nie miałem zamiaru pozwolić, żeby tak się skończyło.Prości ludzie nie są wcale tacy głupi, jak się wydaje różnym posłom, ministrom i dziennikarzom.Dużo trud­niej ich wykołować niż jajogłowych.Telewizja wrzeszczała im ciągle, że całą biedę mają do zawdzięczenia nam, si­łom pokojowym, które utrzymują - chociaż tak naprawdę, to za wysłanie wojsk na Ukrainę cała ta banda swołoczy nachapała od Zachodu forsy, że spasi Chryste.(A że ta forsa nie poszła do państwowej kasy, to już osobna histo­ria.) Ludzie i tak wiedzieli swoje - jak tylko pozbyli się mianowańców z rządowych związków, natychmiast zwró­cili się do nas.A ja zwlekałem z odpowiedzią.Nie mogłem inaczej.Na północy miałem Potapowa, a z nim zawziętą, nie wypo­wiedzianą wojnę.Na wschodzie trwała smuta, której nie wolno było spuścić z oka, a od południa w każdej chwili mogła nadejść nowa wataha muslimów.I, do kompletu, sprawa pomiędzy nami a biurwami z Komisji Europej­skiej stała coraz bardziej na ostrzu noża.Biurwy działały powoli, ale niezmordowanie, wciąż przybliżając dzień, kiedy trzeba będzie skończyć z lawirowaniem.Dzień, na myśl o którym Łarycz robił się po prostu chory i rozważał dymisję, od której ja go nieszczerze odwodziłem.Dwa lata wcześniej zablokowaliśmy wszędzie, gdzie się dało, ściąganie jakichkolwiek państwowych należności ty­tułem egzekwowania zaległego żołdu.Przysyłali nam ko­misje, prosili, straszyli, wypłacali zadatki, podpisywali­śmy jakieś papiery, potem wycieraliśmy sobie nimi tyłek - tak naprawdę ani rząd nie zamierzał nam płacić, ani ja oddawać mu złamanego feniga.Na całym terenie, gdzie staliśmy, od Lwowa po Czerkasy i Tyraspol, przestały ist­nieć jakiekolwiek podatki.Oprócz naszych, ale te akurat ludzie płacili bardzo chętnie, to była cena za bezpieczne życie, wcale nie wygórowana, zresztą.Kijów słał jakieś skargi do Brukseli, stamtąd szły pisma do Warszawy, z Warszawy do nas, i tak się to kręciło.Teraz przyszła oka­zja zrobić to w Rzeczpospolitej.Ludzie już na samo słowo „Europa" brali się do bicia w mordę i lokalna administra­cja najpewniej bez oporu uznałaby naszą zwierzchność.Zresztą, nie radziłbym jej się opierać - z wkurwionymi ludźmi nie ma żartów, a w Rzeczpospolitej nawet bez ka­tastrofy klimatycznej i suszy normalny człowiek miał do wkurwienia dość powodów.W Warszawie nie bardzo chyba sobie z tego zdawali sprawę, ale z Warszawy zawsze było kiepsko widać: wciąż sądzili, że w końcu - byle wydusić skądś forsę i obiecać ludziom, czego zażądają - to jakoś się rozejdzie po kościach.Zresztą chwilowo nikt nie miał do tego głowy, rząd był po wotum nieufności i trwał tylko z braku innego.Trzeba było korzystać z okazji, póki czas.Ale z drugiej strony, nie mogłem użyć ani jednej kom­panii z tych, które pilnowały południowej granicy.Nie mogłem także użyć ani jednej kompanii z tych, które roz­lokowane były na wschodzie.A już szczególnie nie mogłem ruszyć ani żołnierza z pół­nocy tak długo, jak długo na północy był Potapow.A czas mijał.No i wreszcie Pan Bóg się zlitował.O tym, że Sawka Potapow wybiera się do Wiednia na konferencję załatwiać tam swoje sprawy, dowiedziałem się szybciej niż jego zastępcy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl