[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hobbici nie rozumieli tych jego słów, ale słuchając ich ujrzeli oczyma wyobraznirozległą przestrzeń minionych wieków jak szeroką, zasnutą cieniem równinę, po którejcwałowali mężowie, rośli i posępni, z mieczami lśniącymi u boku, a na końcu jechałrycerz z gwiazdą na czole.Wizja zniknęła, ocknęli się znów na słonecznym stokuwzgórza.Pora było ruszać w drogę.Spakowali manatki, osiodłali kucyki.Nowe mieczeobciągały im skórzane pasy pod kurtkami i hobbici czuli się trochę nieswojo, zadającsobie w duchu pytanie, czy ta broń zda się na coś.%7ładnemu z nich nie przyszłodotychczas nigdy do głowy, że wśród przygód, w jakie pchnie ich ta wyprawa, może siętakże zdarzyć zbrojna walka.reszcie ruszyli.Sprowadzili kuce do stóp wzgórza, tam dopiero skoczyli nasiodła i pokłusowali wzdłuż doliny.Kiedy się obejrzeli za siebie, zobaczyliWstarożytny kopiec na wzgórzu i blask słońca niby żółty płomień bijący od stosuzłota.Potem skręcili zwracając się bokiem do wyżyny Kurhanów i kopiec znikł im zoczu.Frodo uważnie rozglądał się na wszystkie strony, nie dostrzegł jednak ani śladuwielkich skał sterczących na kształt bramy; wkrótce podróżni dotarli do północnegowylotu doliny, minęli go szybko i zobaczyli przed sobą otwarty, opadający ku nizinieteren.Wesoła to była jazda w towarzystwie Toma Bombadila, który na swoim tłustymkucu często ich wyprzedzał, bo Pulpet ruszał się znacznie żwawiej, niżby można sięspodziewać po jego tuszy.Tom prawie nieustannie śpiewał, lecz przeważnie od rzeczy,albo może tylko w niezrozumiałym dla hobbitów, dziwnym języku, w starożytnymjęzyku, którego wszystkie niemal słowa wyrażały podziw i radość.Posuwali się naprzód razno, ale wkrótce zrozumieli, że gościniec znajduje się owiele dalej, niż im się wydawało.Gdyby nawet nie ogarnęła ich mgła, po zbyt długiejpołudniowej drzemce nie byliby zdążyli poprzedniego dnia dojechać do niego przedzapadnięciem nocy.Czarna kreska, którą brali za linię przydrożnych drzew, okazała siępasmem zarośli na skraju głębokiej fosy, odgrodzonej po drugiej stronie murem.Tomwyjaśnił, że ongi, bardzo dawno temu, tutaj biegła granica królestwa.Powiedział to tak,jakby wiązał z tym miejscem jakieś smutne wspomnienie i nie chciał mówić wiele.Zjechali w fosę, wspięli się na przeciwległy jej brzeg, przedostali przez wyłom w murze, awówczas Tom skierował pochód wprost ku północy, zboczyli bowiem nieco zanadto nazachód.Teren był tutaj otwarty i dość równy, mogli więc przyspieszyć kroku, ale słońcestało nisko na niebie, gdy wreszcie ujrzeli przed sobą linię strzelistych drzew izrozumieli, że w końcu, po tylu nieprzewidzianych przygodach, wrócili na gościniec.Ostatni odcinek przebyli galopem i zatrzymali się dopiero w cieniu drzew.Stali naszczycie nasypu opadającego skosem ku drodze, która wiła się u ich stóp i umykała wdal, szarzejąc w zmierzchu.Na tym odcinku prowadziła niemal dokładnie z południo-zachodu na północo-wschód, a na prawo od tego miejsca opadała stromo w rozległąkotlinę.Znaczyły ją głębokie koleiny, a po niedawnej ulewie wszystkie zagłębienia iwyboje zamieniły się w kałuże.Podróżni zjechali z nasypu i rozejrzeli się na dwie strony.Nigdzie wszakże niebyło nic widać.115 - No, jesteśmy wreszcie na gościńcu  rzekł Frodo. Zdaje się, że nie straciliśmy więcejniż dwa dni na moim pomyśle skrócenia drogi przez las.Ale kto wie, może ta zwłokawyjdzie nam na dobre, jeżeli tamci zgubili dzięki temu nasz ślad.Przyjaciele spojrzeli na niego.Cień strachu przed Czarnymi Jezdzcami nagle padł nanich znowu.Odkąd wjechali w Stary Las, myśleli niemal wyłącznie o tym, żeby się zpowrotem wydostać na gościniec; dopiero teraz, mając go już pod stopami, przypomnielisobie o niebezpieczeństwie, które ich ściga i zapewne czyha na nich w zasadzce na tejwłaśnie drodze.Lękliwie obejrzeli się w stronę, gdzie słońce zachodziło, lecz brunatnypas gościńca był pusty.- Czy myślisz. spytał niepewnie Pippin  czy myślisz, że mogą nas ścigać tej nocy?- Nie, mam nadzieję, że tej nocy jeszcze was nie będą napastować  odparł TomBombadil  a może i przez jutrzejszy dzień będziecie mieli spokój.Nie ufajcie jednakzbytnio mojej przepowiedni, bo nie twierdzę tego na pewno.Na wschód stąd mojawiedza zawodzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl