[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na komendę starego chochlika wymanewrowali orężem w okolice ręki Verenca.- Czy jesteście już scrat? zapytał człowiek Wielkiej Aggie. A więc.Yin! Tan!Tetra!Verence wyprostował się niespodziewanie.Feeglowie rozpierzchnęli się na wszystkiestrony.Król uderzył głową w strop a potem chwycił miecz i siekąc we wsze strony, wyrąbałsobie drogę na zewnątrz.Po chwili zniknął w mroku nocy.Stojące przy ścianach chochliki jak jeden mąż spojrzały na Keldę.Wielka Aggieskinęła głową.- Wszyscy widzieliście odezwał się starzec że nikt tu nie wyrządził mu żadnejkrzywdy.Oto słowa Wielkiej Aggie.Tysiące maleńkich mieczyków uniosło się z brzękiem ku górze.- Hoons!- Wszystkich zabijać!- Nac Mac Feegle!Kilka sekund pózniej komora była zupełnie pusta.* * *Obładowana kołkami staruszka gnała przez główną salę zamczyska.Nagle zamarła.- Do kroćset! A co to takiego!? mruknęła pod nosem. Zakrywa całą ścianę!- To wielka duma i fadość Hrabiego powiedział Igor. Byf faczej stafoświecki.Zawfe uważaf, że cafe to faleństwo Wieku Owocowego Nietopefa to nie dla niego.Bywafo,że sfędzał tu cafe dnie, zwłaszfa pod koniec.Organy.A raczej rzecz, która od wczesnej swej młodości zaplanowała zostaćnajwiększymi organami na świecie.Instrument zdawał się zdominować całą olbrzymią,bądz co bądz salę.Niania, prawdziwa miłośniczka muzyki, nie darowałaby sobie zbadaniamożliwości tegoż zadziwiającego instrumentu.Organy były czarne a rury wiły się wprzedziwnym kształcie obejmując bliżej surrealistyczną hebanową rzezbę.Pedały i klawiszewykonano zapewne z martwego słonia.- Jak to działa? zapytała Niania.148 - Enefgia wodna powiedział Igor, nie bez dumy. Fłynie tutaj fodziemna feka.Mistfstwofył ją spefjalnie w tym felu.Niania przetarła mosiężną tabliczkę nad klawiaturą. INSTROMENTORUM DLA DZIECI NOCY.NIECHAJ TWORZ SWWONDERFUL MUSIK Wyprod.przez Bergholt Stuttley Johnson, Ankh-Morpork głosiłnapis.- Johnson szepnęła Niania. Wieki minęły odkąd ostatni raz kładłam dłonie naJohnsonie. westchnęła. Coś podobnego! Krzyk Nr 1 ! Trzask Pioruna Nr 14 ! WycieWilka Nr 5 ! Ileż kombinacji zwykłego Skrzypienia Podłogi ! Nie można na tym normalniezagrać?- Mofna.Oczywifcie, że mofna.Jednak dla Mistfa najbafdziej lifył się.efekt.Pokryty grubą warstwą kurzu arkusz z partyturą wciąż spoczywał na stojaczku.Czyjaśręka naniosła na niego poprawki, nie szczędząc skreśleń.- Powrót Oblubienicy Pomsty Za Syna Swego Szukającej przeczytała na głosNiania.Ktoś dopisał a następnie skreślił .z Grobu Głębokiego Wstającej. Preludium DoBurzy Z Piorunami , Sonata o Dziewicy W Skąpym Prześwitującym Odzieniu.Proszę,proszę.twój Mistrz na dodatek był prawdziwym artystą.-.na.swój sfosów. powiedział ze smutkiem Igor.- Magrat jest tam na pewno bezpieczna? zapytała, zbierając kołki.- To drzwi przeciwtfumowe przypomniał jej Igor. A Odfadek to w końfurottweilef! No, w tfydziestu ofmiu procentach.- A konkretnie?- Pafa łap, jedno ufo, mnóftwo żył i dolna fczęka powiedział jednym tchem Igor.Pośpiesznie ruszyli dalej.- Szkoda, że mózg ma po spanielu stwierdziła Niania.- O, zew krwi ma w kofciach! pocieszał ją Igor. Aapie ludzi w fczęki, pfewraca iogłufa ogonami!- Zamachuje ludzi na śmierć?- Częfciej topi if w ślinie wyjaśnił Igor.* * *Kiedy wampiry obniżyły lot, Agnes ujrzała wyłaniające się z mroku strzechy Escrow.W niektórych oknach zapłonęło światło świec, gdy wylądowali.Vlad stanął przy czarownicy.- Szkoda, że nie zobaczyłaś tego, co najlepsze przez tą pogodę powiedział z żalem.Nietypowa architektura wokół rynku i śliczny ratusz.Ojciec ufundował zegar.- Niemożliwe.- Dzwonnicę również.Przy wykorzystaniu tutejszej siły roboczej, ma się rozumieć.- Wampiry są bardzo bogate, nieprawdaż? mruknęła Agnes.Miasto było dość duże ajednocześnie przypominało jedno z wielu małych miasteczek z dolin, jeśli nie liczyć mnóstwapiernikowych rzezb na okapach domów.- Owszem, rodzina od zawsze posiadała duże włości przyznał Vlad, ignorującsarkazm. Przez wieki pieniędzy przybywało i przybywało.No i nie prowadziliśmy zbyttowarzyskiego życia.- Ponieważ większość czasu spędzaliście na jedzeniu?- Taaak.być może.Rozległo się bicie dzwonów.- Teraz to zobaczysz powiedział cicho Vlad. I wreszcie zrozumiesz.149 Babcia Weatherwax otworzyła oczy i zmrużyła je w blasku huczących przed niąpłomieni.- Ou. jęknęła. Czy jesteśmy.- Lepiej się pani czuje? zapytał Oats.Babcia rozejrzała się dookoła a potem zerknęła w dół.Z jej mokrej sukienki unosiłasię para.Oats sięgnął po kolejną wiązkę osuszonych gałązek i dorzucił kilka do ognia.Zapłonęły z sykiem.- Długo.długo odpoczywałam? zapytała czarownica.- Zaledwie pół godziny, pani Weatherwax.Na okolicznych drzewach pełgały czerwone poblaski i tańczyły cienie.Smugi deszczuprzecinały unoszące się kłęby pary.- Niezle sobie poradziłeś z rozpaleniem ognia pochwaliła Babcia.- Podziękować bogu powiedział Oats.- To miło z jego strony, nie ma co.Teraz jednak.pora się zbierać. Wiedzma zwysiłkiem dzwignęła się na nogi. To już blisko.I do tego z górki.- Muł uciekł powiedział Oats.- Mamy przecież własne nogi.Teraz kiedy.odpoczęłam, czuję się znacznie lepiej.Ciepło dodało mi.wigoru.- Jest za ciemno i do tego mokro.Wstrzymajmy się do rana.Babcia zrobiła kilka chwiejnych kroków Nie! Poszukaj jakiegoś badyla.Czegokolwiek, czym mogłabym się podpierać.Pośpiesz się!- Eee.zbocze porasta leszczynowy zagajnik, ale nie wiem.- Dokładnie tego nam potrzeba! Leszczyny! Czegokolwiek, byleśmy tylko mogli iśćdalej.Z każdą chwilą czuję się lepiej.No, idz już!Babcia otrzepała spódnicę nad płomieniem, starając się złapać ciepłe powietrze wzawiły obieg swojej garderoby.Jakiś biały skrawek wyfrunął z ognia, unosząc się w pośróddymu i deszczu.Podniosła go z mchu.Maleńki fragment kartki, zwęglonej na obrzeżach.Zledwością zdołała odczytać .Om.pomaga.Ossory uderzył..Skrawek przyczepiony byłdo niemal zwęglonego, skórzanego paseczka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]