[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mężczyznę zarzuciło, osunął się i wypadł z kabiny.- Naprzód!Ten drugi rzucił korbę, chwycił za dźwignie, pociągnął, puścił parę w cylindry.Koła obróciły się.Pociąg szarpnął.Zgrzyt przebiegł cały skład, od pierwszego do ostatniego wagonu.Parowóz wyrzucił ze świstem kłąb pary.Eszelon powoli, bardzo powoli ruszył.Do budki zagląda czerwona gęba i bagnet.Na poziomie stóp Nasti.A właściciel gęby chwyta za poręcze i wspina się wyżej.- Dokąd? Dokąd? Taka wasza.Mogłaby złapać się poręczy i kopnąć czerwoną mordę tak, żeby zniknęła z pola widzenia.Ale trzeba by opuścić pistolet, podciągnąć nogę i wymierzyć cios.A ona nie ma chwili do stracenia.I nie jest tu sama.To wszystko podszeptuje jej jakiś szósty zmysł.Właściwie Nastia najpierw działa, potem podejmuje decyzje, a na końcu znajduje dla nich uzasadnienie.Kiedy tylko czerwonomordy wlazł z bagnetem do kabiny, Nastia nie spuszczając z oka palacza i maszynisty, podniosła Lugera i nie celując nacisnęła spust.Gruchnął strzał, łuska wyskoczyła, brzęknęła i zniknęła gdzieś wśród brył węgla i śmieci na podłodze.Dopiero wtedy Nastia zrozumiała, że jedyna słuszna decyzja to strzelać.Strzelać bez gadania.Między oczy.XIIPomocnik maszynisty i palacz pojęli w mig, że to nie żarty.Łopata tylko błyska.Węgiel leci do paleniska w takim tempie, jakby sam towarzysz Stachanow wziął się do roboty.Pociąg nabiera szybkości.Już ostatnia teczka zniknęła w ogniu.Nastia wie, że tory przegradzają stalowe wrota.A przy nich czekają strażnicy z karabinem maszynowym i psami.Ale na razie mało ją to obchodzi.Za węglarką jest wagon z platformą hamulcową.Na platformie powinni być strażnicy.Podpowiada to Nasti szósty zmysł.No i jest.Z platformy hamulcowej wyjrzała kolejna czerwona morda.Na niej wyraz zdziwienia: dokąd to jedziemy niezgodnie z rozkładem i co to za strzelanina?Morda ukazała się i zniknęła.Tylko bagnet sterczy.Nastia czeka na pryzmie węgla.Morda znów wyjrzała.To ona - babach! I morda się schowała.Tylko karabin z bagnetem gruchnął o żelazo i wyleciał w czarną noc.Niemożliwe, żeby na platformie był tylko jeden człowiek.Nastia rzuciła tam kawałek węgla.Potem wskoczyła na pryzmę i stamtąd - babach, babach! Dwa razy.Nad Nastia świsnęła łopata.Odskoczyła i wykonała pad.Ale padając strzeliła z Lugera.W tego z łopatą.Palacz zawył.W tym momencie rozległy się strzały ze wszystkich stron.Krew rzuciła się palaczowi ustami.Runął na Nastię martwym ciałem.Strząsnęła go z siebie i wpakowała mu jeszcze jedną kulę prosto w twarz.W plecy dostał chyba z dziesięć razy.Od tamtych.Parowóz z impetem zarył się w stalowe wrota.Gdyby Nastia zdążyła wstać, siła bezwładności cisnęłaby ją na dźwignie, rurki, manometry, a może w palenisko.Ale nie zdążyła.I tylko podrzuciło ją na pryzmie węgla.Na chwilę straciła przytomność.Nie usłyszała tego potwornego łoskotu i zgrzytu.Otworzyła oczy.Trzeba na nowo ocenić sytuację.Parowóz stukocze kołami.Znaczy - sforsował wrota i nie wypadł z szyn.Coś zgrzyta.To kawałki rozwalonej bramy i drutu kolczastego, które parowóz wlecze za sobą.A ona, Nastia, żyje.Pociąg unosi jaw ciemność.Przy zderzeniu rozbiły się reflektory.Jedynym źródłem światła pozostało palenisko.XIIIJest w budce maszynisty.Sama.Gówno widzi.Parowóz sapie głośno jak finiszujący biegacz.Za którą dźwignię szarpnąć? Za tę? Za tę? Jeśli pociągnie za niewłaściwą, kocioł eksploduje jak nic.Na manometrach zabrakło już skali.A szybkość wzrasta.Rytm stukoczących kół przypomina rytualny taniec ludożerców.Bieganie po dachach.Nastia policzyła.Dwa pełne magazynki.Po osiem.Szesnaście nabojów.Ile jej zostało?Ilu jest strażników na platformach kolejowych? Dokąd biegną? Czy pociąg jest pusty? Czy pełen zeków? Wieczorem eszelon wpuszczono do zony.Miał zostać rozładowany o czwartej nad ranem.Grupami po pięćdziesięciu więźniów - i pod szafy.To jasne, pociąg jest pełny.Bo po co ochrona na platformach?A więc w wagonach są skazani na śmierć.Budowniczowie podziemnego miasta w Górach Żygulowskich.Nie nadający się już do pracy.Zużyty materiał ludzki.Pociąg pędzi kołysząc się z lekka na boki.Nastia słyszy coś jakby głuchy szum przyboju.Eszelon kołysze się coraz bardziej.Już czuje się to w parowozie.Rzuca pociągiem na wszystkie strony.Anna Iwanowna, inteligentna kobieta, nauczycielka, która odsiedziała pełny wyrok, opowiadała, że jest sposób na uniknięcie rozstrzelania.Jeśli ludzie wiedzą, że są wiezieni na śmierć i jadą nie w wagonach stołypinowskich, a w towarowych, mają szansę, by się uwolnić.Oczywiście nie wszyscy.Skazańcy uderzają z rozbiegu o ściany wagonów.U-uch.Najpierw o jedną.Potem o drugą.U-uch!Z początku nic się nie dzieje.Ludzie w pociągu są chudzi, wycieńczeni, a wagony wielotonowe.Ale od czego ludzki upór? Wagon zaczyna się kołysać.W prawo.W lewo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]