[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dotknięcie i podwójne dotknięcie! - krzyknął.- Pokonani!- Jak tyś to zrobił? - Alsimir rzucił swój kij na matę.Hissune roześmiał się.- Nie mam pojęcia.Szkoda tylko, że Thani nie mógł tego zobaczyć!Padł na kolana.Pot spływał mu z czoła na matę.Wiedział, że popisał się zdumiewającą zręcznością.Nigdy przedtem nie walczył tak świetnie.Przypadek, łut szczęścia? A może rzeczywiście osiągnął nowy poziom mistrzostwa? Przypomniał sobie Lorda Valentine'a opowiadającego o żonglerce, którą zaczął uprawiać całkiem zwyczajnie, po prostu, dla zarobku, kiedy zagubiony, nic o sobie nie wiedząc, wędrował po Zimroelu.Żonglerka - powiedział Koronal - pokazała mu prawdziwy sposób wykorzystania wszystkich sił umysłu.Posunął się nawet do stwierdzenia, iż być może nie mógłby odzyskać tronu, gdyby nie dyscyplina umysłowa, którą narzucił sobie próbując ją opanować.Hissune zdawał sobie sprawę, że sam nie powinien próbować żonglerki - byłoby to zbyt jawne schlebianie Koronalowi, zbyt oczywiste jego naśladownictwo - lecz zaczynał dostrzegać, że podobne efekty może osiągnąć, walcząc na kije.Pojedynek, który zakończył się przed chwilą, z pewnością wyniósł go na nie znany dotąd poziom postrzegania.Ciekawe, czy potrafi powtórzyć to osiągnięcie.Podniósł wzrok i zapytał:- To co, spróbujemy jeszcze raz? Dwóch na jednego?- Czy ty się nigdy nie męczysz? - zdumiał się Stimion.- Oczywiście, że się męczę! Ale czemu przerywać z tak marnego powodu jak zmęczenie?Przyjął pozycję i czekał.Jeszcze piętnaście minut walki, pomyślał, a potem popływam trochę i na Dziedziniec Pinitora, gdzie czeka mnie praca, a potem.- No i co? Zaczynajcie!Nieco niepewnie Alsimir przyjął pozycję, gestem nakazując Stimionowi zrobić to samo.Lecz gdy we trzech gotowali się do pojedynku, czekając, aż ciała i umysły osiągną konieczną równowagę, służący gimnazjum pojawił się na balkonie nad ich głowami i wywołał imię Hissune'a.- Polecenie dla księcia - powiedział - od księcia regentaElidatha: książę Hissune ma natychmiast stawić się przed regentem w gabinecie Koronala.- Spotkamy się innego dnia.- Tymi słowami Hissune pożegnał Alsimira i Stimiona, ubrał się szybko i ruszył w górę krętym labiryntem Zamku, mijając alejki i podwórza; minął balkon Lorda Ossiera, z którego rozciągał się oszałamiający widok na ogromne zbocze Góry Zamkowej, minął Obserwatorium Kinnikena, pokój muzyczny Lorda Prankipina, szklarnię Lorda Confalume'a i kilkanaście innych budowli jak grona obwieszających właściwy Zamek.W końcu znalazł się w jego centrum, tam gdzie znajdowały się biura rządowe, i bez pukania wszedł do wielkiego gabinetu Koronala, pod nieobecność Valentine'a zajmowanego przez Najwyższego Doradcę Elidatha.Jak niespokojny niedźwiedź regent spacerował tam i z powrotem przed rzeźbionym globusem przedstawiającym Majipoor, stojącym naprzeciw biurka Valentine'a.Stasilane przybył pierwszy i siedział przy stole rady.Sprawiał wrażenie ponurego, na pozdrowienie Hissune'a odpowiedział niemal niewidocznym skinieniem głowy.Niedbale, jakby nie całkiem zdawał sobie jeszcze sprawę z jego przybycia, Elidath wskazał Hissunowi miejsce obok niego.W chwilę później pojawił się także i Diwis; miał na sobie szatę ustrojoną klejnotami-oczami i maskę z piór, jakby wezwanie przeszkodziło mu w udziale w jakiejś poważnej ceremonii.Hissune poczuł wzrastający niepokój.Jaki mógł mieć powód Elidath, by wezwać radę tak nagle, tak nieoczekiwanie? I dlaczego jest nas tylko kilku spośród wielu książąt Góry? Elidath, Stasilane, Diwis - z pewnością trzech najpoważniejszych kandydatów do sukcesji po Lordzie Valentinie, najbliżsi mu ludzie wewnętrznego kręgu.Zdarzyło się coś ważnego, pomyślał Hissune.Być może zmarł wreszcie stary Pontifex? A być może Koronal.Niech to będzie Tyeveras - modlił się.Proszę, niech to będzie Tyeveras.- Dobrze, jesteśmy wszyscy.Zaczynajmy - oznajmił Elidath.Z kwaśnym uśmiechem Diwis zapytał:- A o co właściwie chodzi? Czyżby ktoś dostrzegł dwugłową miluftę lecącą na północ?- Jeśli masz na myśli, że nadszedł czas złych wróżb, odpowiedź brzmi “tak".- Elidath był bardzo poważny.- Co się stało? - spytał Stasilane.Regent postukał palcem w leżący na biurku plik papierów.- Dwie ważne rzeczy.Po pierwsze, przyszły nowe raporty z zachodniego Zimroelu; sprawy wyglądają poważniej, niż się nam zdawało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]