[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postawiwszy kufry na podłodze, przekręcił dobiegł go jęk.Dzwięk, który prawdopodobnie przedzawór i zapalił gaz w lampie.Przyjemne światło zalało chwilą wyrwał go ze snu, przebił ściany i stropy.Płynąłpomieszczenie.gdzieś z głębi budynku.Ktoś umierał.Paweł niechętnie- To pokój gościnny - powiedział.- Obok jest wygrzebał się z łóżka i zapalił świecę.Zimne ubraniełazienka.Kolację zaraz przyniosę.wisiało na oparciu krzesła i dłuższą chwilę się wahał,Gość z ulgą zrzucił z siebie zesztywniały od mrozu czy je wkładać, czy raczej wrócić do ciepłej pościeli.płaszcz i gruby sweter.Zzuł ciężkie, wykładane futrem Wreszcie poczucie obowiązku przeważyło.Pobuty.Wyciągnął się wygodnie w fotelu i chłonął ciepło trzeszczących schodkach zszedł na parter.Wychodząc zi światło każdą komórką ciała.Po chwili przyszedł sieni skręcił w lewo i stanął u końca długiego korytarza.Hansen.Przyniósł dzbanek kawy i półmisek z wędliną Spod jednych drzwi biła wąska smuga światła.Zapukał.oraz niewielką paterę z pieczywem.Skórzewski - Wejść! - odpowiedziano ze środka po norwesku.popatrzył z obawą na posiłek.Poczuł zapach śmierci, potworną woń- Doktor Danielsen już niestety śpi - odezwał się rozkładającego się ciała.Nim zdecydował się wejść,Armauer.- Mieliśmy tu dzisiaj ciężki dzień.przez długą chwilę stał w progu.Doktor ArmaurerSiedli przy stoliku.Pierwszy kęs kanapki okazał się siedział przy łóżku na niewielkim taborecie.W głębidla przybysza nieoczekiwanie trudny do przełknięcia.pokoju starszy wiekiem lekarz napełniał strzykawkęLekarz czuł, jak chleb z łososiem rośnie mu w ustach.białym mętnym płynem.Jeść tutaj?LIPIEC 2004ANDRZEJ PILIPIUKSpoczywający na łóżku chory zacisnął zęby.Lekarz Wrócił do swojego pokoju.Starannie mył ręce izbliżył się doń z napełnioną strzykawką.Zciągnął włosy, ale nie mógł się pozbyć natrętnego wrażenia, żekawałek kołdry i zrobił zastrzyk w odsłonięte ramię.choroba na dobre przylgnęła do jego skóry.Idąc spaćSkórzewski dojrzał dłoń umierającego: pozbawioną zauważył ciemną postać na chodniku po drugiej stroniepalców, pokrytą guzami i przebarwieniami.Tkanki ulicy.Zamknął oczy, aby odpędzić złudzenie.Gdy jerozpuszczały się, rany zablizniały z trudem.Chory otworzył, widać było tylko śnieg przeganiany wiatremprzymknął oczy, a na jego twarzy odmalowała się ulga.po bruku.- Cholerne zwidy - mruknął.Dopiero teraz przybysz zauważył, że obaj lekarzezałożyli na ręce cienkie niciane rękawiczki.***- Daniel Danielsen - przedstawił się siwy lekarzodkładając strzykawkę na stolik.- Wybaczy pan, panie Pózny zimowy ranek przepędził nocne mary.kolego, że nie podaję ręki, ale przy naszej specjalności Skórzewski stanął w drzwiach i oddychając głęboko,gest ten dziwnie wychodzi z użycia - mówił po chłonął lodowate powietrze.Po drugiej stronie ulicyniemiecku zabawnie, przeciągając i zmiękczając teren wznosił się, sięgając lasu.Granitowy masywniektóre końcówki.górował nad miastem.Na podwórzu panował porządek.- Paweł Skórzewski - ukłonił się gość.Tylko pod ścianą przybył jeszcze jeden podłużny- Morfina - wyjaśnił Hansen widząc w jego oczach kształt.Szare płótno upstrzone było ciemniejszymipytanie.- Nowy środek o potężnym działaniu plamami, krew przesiąkła, gdy go nieśli.Powierzchniaprzeciwbólowym.materiału pokrywała się już szronem.- Znamy go już - uśmiechnął się Paweł - ale ciągle Doktor ruszył przed siebie ścieżką posypanąznacznie częściej używamy opium.popiołem i czym prędzej wszedł do stojącego u jej- Opium? - zdziwił się Danielsen.końca budynku.Nieduża sień wyłożona kamiennymi- Laudanum - podpowiedział Hansen.płytami.Kilka par drzwi.W które zapukać? Armauer- Mam nadzieję, panie doktorze, że otrzymał pan list zszedł po schodach wybawiając go z kłopotu.rekomendacyjny od Petersburskiego Towarzystwa - Witam, wstał pan już?Lekarskiego? - zagadnął Skórzewski.- Przepraszam, chyba zaspałem.- Owszem.Bardzo się cieszę mogąc pana tu widzieć.- Ależ nic nie szkodzi.Po takiej podróży musiał panWymiana doświadczeń przyda się wam obu - wskazał wypocząć.sekcję zrobiliśmy z Danielsenem rano.głową Hansena.- I jakie wyniki?- Agonia? - zainteresował się Paweł patrząc na - Faktyeznie, nietypowe nacieki na wątrobie.pacjenta.Wsadziliśmy w spirytus, potem sobie na spokojnie- Tak.Wyjątkowo paskudny przypadek.Pół roku i obejrzymy.A na razie zapraszam.- Hansen pchnąłkoniec.Pożyje najwyżej do jutra.Proszę zwrócić uwagę solidne dębowe drzwi zaopatrzone w kilka żelaznychna rany po owrzodzeniach.rygli.- Zbladły i częściowo się pozamykały? - upewnił się Weszli do dużego, wysokiego na dwie kondygnacjeprzybyły.- Znam te objawy.Oznaczają, że koniec jest pomieszczenia.Po prawej ciąg drzwi prowadził dojuż bardzo bliski.niewielkich pokoików.Chorzy snuli się pod ścianami,- Będziemy musieli wykonać sekcję - dodał Hansen.kilku siedziało przy stole słuchając starszej kobiety- Nieczęsto zdarza się, by trąd uderzył do środka.W czytającej Biblię.Salę obiegała galeryjka, z którejtym akurat przypadku sądzę, że uszkodzeniu uległy można było wejść do identycznych pomieszczeń nanerki i wątroba.Proszę zwrócić uwagę na plamy na piętrze.twarzy i rękach.- W tej chwili przebywa tu osiemdziesięciuSkórzewski skinął głową, przyjmując diagnozę do pacjentów - usłyszał Skórzewski.- Część z nich nie jestwiadomości.Chory nieoczekiwanie otworzył szerzej już w stanie się poruszać, tych umieściliśmy na dole.oczy i popatrzył wprost na niego.Spojrzenie miał Zajmuje się nimi poza nami jeszcze pięć osóbbłędne.personelu.- Dorwijcie go i zabijcie - powiedział zupełnie - To wystarcza?wyraznie, a potem wzrok zgasł mu jak zdmuchnięta - Największe problemy mamy z częstą zmianąświeca.opatrunków.Staramy się zapewnić im minimumTwarz wydawała się zapadać do środka, mięśnie rozrywki niezbędnej do walki z apatią, ale większośćuległy zwiotczeniu, dziwny grymas wykrzywiający jest niepiśmienna.dotąd jeden kącik ust ustąpił.Dolna szczęka powoli Chorzy, usłyszawszy głosy przy wejściu, powoliopadła.Doktor Hansen zamknął zmarłemu oczy.odwrócili głowy i z melancholią patrzyli na lekarzy.- Odczuwał bóle? - zapytał Skórzewski wyjmując Skórzewski wzdrygnął się mimowolnie widząc narośle,niewielki notatnik.obrzęki i rany na ich obliczach.Hansen wyprowadził go- Tak.Lecz bardzo wcześnie stracił czucie w do sieni.zaatakowanych narządach.Lepra uderza zawsze - Trudno przywyknąć - powiedział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]