[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miasto Heberon, teżKtoś go nożem dziabnął na schodach.port.- Zerknął w stronę posła.- Chorzy Ludzie? L'ath uśmiechnął się lekko.- A któżby? Pan komendant straży jeno na konia - Przecież Chorzy Ludzie go nie zdobyli.zdołał wsiąść, jak go ktoś mieczem pomacał.I już we - Ach, nie, nie.bronili nawet.Ale do rzeczy.Otóżkrwi leżał.Straż zbója, który to zrobił, na strzępy dziwna to była uroczystość.Wojska Linnoya oblegałyrozerwała, jeszcze ubranie miał mokre.Ale co dalej? Heberon od roku.Dwudziestoletnia wojna miała się kuKto ma komendę brać? A tu domy płoną.Chamstwo końcowi.Symm przegrywało już zaduszone biedą, ale.tumult czyni, w świątyniach kapłani pokotem leżą i nikt Tyran nie żałował niczego.Nigdy przedtem nienie wie, kto ich do własnych bogów wyprawił.Ktoś widziałem takiej uczty.Stosy wymyślnych potrawrabuje domy, składy, kantory.Chorzy Ludzie czy sięgały sufitów w Starym Pałacu.Goście, poselstwa zzwykły gmin zamieszaniem rozzuchwalony? Wtedy do całego świata, wspaniałe szaty, książęta.samychksięcia, pod pałac, straż ruszyła - tam się najazdowi służących było więcej niż gości.A pod oknami ciżbaprzeciwstawić.I nawet wydawało się, po krzykach i zabijająca się, by ogryzć wyrzucane resztki.nawoływaniach sam książę na schody wychodzi.Ale - Ludzie? - zdziwił się Archentar.- Nie psy?nie.To jakiś cham z Chorych Ludzi, jeno w - Wszystkie psy dawno zjedzono w czasie oblężenia.skrwawionym i rozdartym, książęcym płaszczu.Pije to Dziwna to była uczta.Wojska Linnoya szturmują mury,swoje bezbarwne, cuchnące wino, pluje i urąga.i goście się bawią, tonąc w zbytku, a o krok dalejzłorzeczy wszystkim, i wszystkiemu wokół.Straż się chamstwo wyżyna się, nie szczędząc kobiet ani dzieci,rzuciła, ale zdążył jeszcze krzyknąć, że bogactwa by wyssać choćby dawno ogryzioną kość.Straszna noc.księcia teraz do każdego należą, bo nie ma już władzy Ogień na murach, krew pod oknami, muzyka wewnątrzw mieście Hem.Potem było tratowanie i rabowanie, i pałacu.palenie.ale nie Chorzy Ludzie to urządzili.Nie było - A gdzie Chorzy Ludzie? - spytał L'ath.już miasta Hem.Bramę chyłkiem opuszczałem to - Ano tyran zgromadził wiele osobliwości.ByłyChorzy Ludzie ogłaszali, że teraz już ceł nie ma, ani dziwne ptaki, pawie, piękniejsze niż honorowa gwardia,podatków, że każdy sobie panem być może.Potem były słonie - żeby je na sale wprowadzić musieli dwieLISTOPAD 2002NIE MA PRZEBACZENIAściany w pałacu rozebrać - dziwne kwiaty, które owady Zaczęli żołnierze padać.I nie był to już ten piękny,chwytały jak zwierzęta w paszczę.Byli i Chorzy wspaniały hufiec.Byli ludzie jęczący i ci co leżeli naLudzie.Czterdziestu ich tyran sprowadził, płacąc ich ziemi, i.ci co uciekali jak dzieci.władcy, by huk dawali, czyniąc dym.- Co? - żachnął się Archentar.- W dwustu przed- Co dawali, przepraszam? - nie dosłyszał L'ath.czterdziestoma uciekali?- Huk.Otóż wszyscy mieli ze sobą długie rury, - Jak mówię.- Czarownik pokiwał smutno głową.-muszkiety, czy jak im tam.I jak wszyscy naraz pod Ostatni szereg Chorych Ludzi w plecy im palił.ścianą się ustawili, to huk i dym taki zrobili, że kawałki - Nie może być.Dwustu doborowego wojska?!powały spadły na gości.- Eeeee.- włączył się L'ath.- Hufiec ściśnięty w- No taaaak.- mruknął Archentar.- Może i dobrze, portowej uliczce.Na polu raz dwa by im radę dali.że Tyran Symm wojnę przegrał.Powałą gości - Zapewne - zgodził się Meredith.- Ale to już niepodejmować? To i bez Chorych Ludzi da się uczynić.byli ci ludzie, których widziałeś panie w mieście Hem.- I taniej wyjdzie niż jadłem - roześmiał się L'ath.Pijani, szubrawcy.Ale komendę znali.- Takie zdania i wśród poruszonych książąt padały - - I co dalej? - wyrwało się Asiji.ciągnął Meredith.- Ot, dali palbę, poszli i starczy.- Dalej już nic.Chorzy Ludzie dobiegli do mojegoNiespodzianka się tyranowi niezbyt udała.- Czarownik statku i o ratunek prosili.Kapitan ich wziął.Pewnie bałprzerwał na chwilę i pociągnął łyk ze swojego kielicha.się, żeby w niego nie wypalili.I z portu jakoś- Następnego dnia rano wojska Linnoy mury zdobyły.wypłynęliśmy.Na ulicach gwałt, tumult i krzyki.Ogień z podpalonych - Ha! - Archentar uderzył dłonią w stół.- Jednakdomów i dym.Pałac zdobyty, żołnierze, ponoć uciekli.leżących na podłogach gości, co do komnat nie doszli, - Prawda - zawtórował mu L'ath.- Jakich czasównogami tratowali.Nie wiem, do portu biegłem, ale tam jednak dożyliśmy.%7łeby zwykły cham mógł z kuszy czyjeszcze większy zgiełk, wszyscy na statki, byle uciec, z.tego, jak mu.muszkietu w rycerza godzić.Nic,byle dalej, gwardia własny gmin mieczami cięła, by dać tylko upadek obyczajów i koniec kultury.drogę swojemu władcy.Potem straż uderzyła i murowi.- Prawda, prawda - potwierdził Wielki Książę.- NaCiżba legła w porcie pod mieczami własnych szczęście, ciągle nie ma to jednak jak uderzyć konnicą iobrońców.Rzez.No ale drogę otworzyli.Dostałem się pieszym wojskiem.na jakiś statek, płacąc kapitanowi tyle, że dwie wsie - Miecz i honor - dodał cesarski poseł.- Tylko tomógł za to kupić, chcemy odbijać wśród innych pozostanie godne dla mężczyzny na wieki.statków, ale na wodzie tłok, ścisk, jak na wiejskimjarmarku.A z okrętów wojennych Symm łucznicy ***strzelają, jak ktoś im w drogę wejdzie, nie ma litości.Ipatrzę, a wojska Linnoy już do portu wkraczają.Achaja przymknęła oczy.Owszem, zdarzało sięZwarci, w ordynku, żaden nawet raz kroku nie zmyli.wcześniej, że książęce dzieci brano do wojska na równiPiękny to był widok, choć straszny w swej grozie.A z ze wszystkimi (a nawet szczególnie je - dla przykładu),karczmy, co jej jeszcze nikt dotąd nie ruszył, Chorzy ale to było dawnej, w czasach, które opisuje się wLudzie wychynęli.Piękne kubraki, kolorowe spodnie, starych kronikach.W czasach kiedy, honor i miecz, jakktóre wczoraj jako dziw oglądano, dziś w nieładzie, mówił poseł L'ath, rzeczywiście coś znaczyły.Niepotargane, całą noc pewnie pili.Jeden rzyga pod ścianą, słyszała, żeby ktokolwiek z ludzi, których znała,inni na widoku się załatwiają, ktoś głowę moczy w poszedł służyć jako prosty żołnierz.No może ktośfontannie.A śmierdzieli tak, że ich na statku czułem - tam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]