[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W takim przypadku imię bywa bardzo zniekształcane i Gudrun natychmiast by toodkryła.Z pewnością więc ci dwoje ze sobą nie rozmawiali.W torfowym budynku panowało dotkliwe zimno.Z zewnątrz dochodził szumzacinającego deszczu.Wszyscy mieli pełną świadomość, gdzie się znajdują:w okolicy, w której rozgrywały się przypominane przez Gissura wydarzenia. Diakon podsadził Gudrun na Faxiego i sam usiadł przed nią.Ruszyli na-tychmiast z miejsca i jechali przynajmniej godzinę bez słowa.Wkrótce znalezlisię nad brzegiem Hrga.Brzegi są tam bardzo strome, jak z pewnością widzie-liście, a więc gdy koń dotarł do rzeki, kapelusz z szerokim rondem zsunął sięz głowy diakona na plecy.W tym samym momencie chmura odsłoniła księżyci Gudrun zobaczyła w jego blasku nagą czaszkę diakona.On sam zaś powiedziałjakimś dziwnie dalekim, pustym głosem: Księżyc świeci.Zmierć na koniu leci.Widzisz te białe plamy na moim karku,Gaaarun, Gaaarun?Gudrun doznała takiego szoku, że nie była w stanie wykrztusić ani słowa,jechali tedy dalej w kierunku na Myrka.Tam zeskoczyli z konia przy cmentarnymmurze, przed bramą dla przenoszenia zwłok, a diakon rzekł: Zaczekaj chwilkę, Gaaarun, Gaaarun.Chciałbym zabrać mego Faxi-Faxi na50łąki-łąki.Z tymi słowy odprowadził konia.Gudrun podeszła bliżej, przez bramę spojrzała w głąb cmentarza i zobaczy-ła tam otwarty grób.Była półżywa ze strachu, zdołała jednak odnalezć linę ko-ścielnego dzwonu.Dokładnie w tym momencie coś ją potwornie szarpnęło w tył.Zdołała się uratować wyłącznie dlatego, że w domu nie zdążyła porządnie wło-żyć płaszcza i miała tylko jedną rękę w rękawie.Płaszcz bowiem został z niejdosłownie zdarty, i to z taką siłą, że rękaw, który miała na sobie, puścił w szwach.W mroku torfowego budynku dały się słyszeć pełne lęku westchnienia. Jeśli zaś chodzi o Gudrun, to zaczęła jak szalona szarpać za sznur kościel-nego dzwonu i nie przestała, dopóki ludzie z zagrody w Myrka nie przybieglii nie zabrali jej do domu.Była tak przerażona, że nie odważyła się ani uciekać,ani puścić sznura.Od ludzi w Myrka usłyszała całą historię o śmierci diakona, sama zaś opowie-działa im o swojej upiornej podróży z duchem.Tej nocy, kiedy już wszyscy poszli spać i kiedy pogaszono światła, diakonwrócił, by zabrać Gudrun.Trzeba powiedzieć, że mieszkańcy domu niewiele mieliczasu na sen. On powrócił? wykrztusił jeden ze strażników. To może on jest. Zamilcz! syknął lensman niecierpliwie.Gissura nie przestawało bawić ich pełne niepokoju zainteresowanie, ciągnąłwięc dalej, nie kryjąc złośliwej satysfakcji: Przez czternaście dni leżała Gudrun w Myrka, chora, nie mogąc znieśćani chwili samotności.Całymi dniami i nocami ktoś musiał przy niej czuwać.Mówiono, że sam pastor czytał psalmy przy jej posłaniu.Ostatecznie posłano poczarnoksiężnika, który mieszkał na zachód od Skagafjrdhur, i. A to byłeś ty wtrąciła Helga. Tak, to byłem ja.Pojechałem do Myrka i wykopałem na podwórzu wielkikamień, który przetoczyłem pod szczytową ścianę domu.Szczerze mówiąc był tokamień ofiarny, w dawnych czasach w jego zagłębieniu składano krew ofiarną.Toznaczy krew zwierzęcą, tak myślę, chyba raczej nie ludzką.Tego samego wieczora, kiedy zapadł już zmierzch, diakon próbował ponow-nie wejść do domu, ale udało mi się trzymać go przy szczytowej ścianie i drażnićciężkimi zaklęciami.Tak jest, moi panowie, właściwie to powinniście mi dzię-kować, bo możecie mieć spokój tej nocy.Po zakończeniu rytuału przetoczyłemciężki kamień na diakona i pod nim spoczywa on do dzisiejszego dnia.Taką mamprzynajmniej nadzieję.Czterej strażnicy zadrżeli gwałtownie.Gdyby któryś z nich wyjrzał przezotwór w ścianie, na tle nocnego nieba dostrzegłby z pewnością zarysy kościoław Myrka.Gospodarstwo położone jest tuż obok, o tym wiedzieli.Gdzieś tam, nadziedzińcu, leżał dawny kamień ofiarny.A pod nim.?51Czy można wierzyć, że tamtej nocy praca została wykonana dostatecznie do-brze? %7łe diakon na pewno znajduje się pod ziemią?Helga patrzyła na całą tę opowieść z innej strony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]