[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-.ona jest gwiazdą filmową.Z Hollywood.Niech mnie diabli, pomyślał Ragle.- Niech pan poczeka.Vic poszedł do kuchni i wrócił z gazetą.Trzymał ją tak, żeby Black nie mógł dojrzeć.- A jaki film jest najlepszy?- To kwestia gustu.- Niech pan poda jakikolwiek tytuł.- Poskromienie złośnicy.Ragle i Vic przejrzeli artykuł, lecz nigdzie nie znaleźli wiadomości, że grała w komedii Szekspira.- Niech pan poda jakiś inny.Nie możemy znaleźć.Bili podskoczył, jak ukłuty szpilką.- Co takiego? Przecież wiecie, że rzadko chodzę do kina.- W nocie biograficznej czytamy, że wyszła za mąż za znanego dramaturga - Ragle prowadził śledztwo.- Jak on się nazywa?Black ani mrugnął.- Arthur Miller.Tak.To już koniec, pomyślał Gumm.- Dlaczego więc nie słyszeliśmy o niej do tej pory? - zapytał Billa.- Czemu ma pan do mnie pretensje? - szyderczo chrząknął Black.- Od dawna jest znana?- Nie.Niezbyt długo.Może przypominacie sobie Jane Russel? I ten wielki krzyk wokół Banity? Pokręcili głowami.- W każdym razie puszczono całą tę reklamową maszynerię i w ciągu jednej nocy zrobiono z niej gwiazdę - wyjaśnił Black, przestraszony, lecz zmuszający się, by tego nie okazać na zewnątrz.Wstał i podszedł, aby obejrzeć gazetę.- Co to jest? Mogę się przyjrzeć, czy ściśle tajne?- Pokaż panu - odezwał się Ragle.Bili zaczął przeglądać pismo.- Tak, ma to już swój wiek.Czas nie stoi w miejscu.Pamiętam, że kilkanaście lat temu, jeszcze gdy byliśmy narzeczonymi, pojechałem z Junie do autokina i oglądaliśmy Panowie wolą blondynki.teraz pozostają tylko wspo­mnienia - rozmarzył się.Victor krzyknął w stronę kuchni.- Kochanie, Black mówi, że zna Marylin Monroe i oglądał jej filmy.Margo stanęła w drzwiach z niedomytym niebieskim talerzem w ręku.- Naprawdę? W takim razie wszystko się wyjaśniło?- Co się wyjaśniło? - Black postanowił zacząć śledzt­wo od pani domu.- Mieliśmy pewną teorię, z którą trochę eksperymen­towaliśmy, ale teraz nie ma potrzeby, skoro pan wszystko Wyjaśnił.- Teorię?.- Tak.Sądziliśmy, że coś tu nie tak.- Nie rozumiem, o czym pani mówi.Wszyscy umilkli, tylko Bili Black natarczywie domagał wtajemniczenia w rodzinne sekrety.Macie coś jeszcze do pokazania?- Nic - ponuro mruknął Ragle.- Jak to? - zdziwiła się Margo.- Przecież mamy jeszcze tę starą książkę telefoniczną.Leży w kuchni, obok reszty gazet.- Gdzieście ją znaleźli?- Co to pana obchodzi?- Nic.Ale muszę was ostrzec, że jeśli tak dalej pójdzie, to niedługo poślą was do czubków - nie mógł się opanować.- Już w tej chwili niewiele się różnicie od bandy wariatów.Chcę zobaczyć tę książkę.Cóż było robić.Yictor przyniósł z kuchni książkę.Black usiadł przy stole i gorączkowo przerzucał strony.- A co to jest? - zdumiał się po krótkiej lustracji kolumn, nazwisk i numerów.- Przecież tu nie ma telefonów z naszego miasta.Poza tym ta książka do niczego się nie nadaje.Dzisiaj już nikt nie używa aparatów na korbkę.Z pogardą zamknął książkę i cisnął ją na stół.Książka zaczęła się ześlizgiwać i spadłaby, gdyby Vic jej nie złapał.- Ciągle mnie zadziwiacie.Jesteście nieobliczalni.A zwłaszcza pani, Margo.Zabrał Vicowi książkę.- Aha.chyba nie będziecie mieli nic przeciwko temu, jeśli zabiorę ten antyk.Oddam za parę dni.Chciałbym sprawdzić, czy nie ma tu gdzieś adresów starych przyjaciół Junie.W tym wieku nachodzi człowieka chęć odnowienia dawnych przyjaźni.No, bywajcie.Wsadził książkę pod pachę i zniknął w drzwiach.- On jest postrzelony - odezwała się Margo, gdy usłyszeli trzask furtki.- Trudno powiedzieć, co z tym zrobić - niepewnie dodał Vic.Ragle pytał się w duchu, czy nie powinien dogonić sąsiada i odebrać mu książkę.Ale po co? Prawdopodobnie to przedmiot bezwartościowy.Jaki można mieć pożytek z makulatury?Bili Black pchnął z wściekłością drzwi wejściowe i skierował się prosto w stronę telefonu, nie zwracając uwagi na zdumioną Junie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl