[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobrze, kochana, tylko weź tÄ™ kÄ…piel tak, aby nikt ciÄ™ nie widziaÅ‚, bo inaczej przyÅ›lÄ… polowe stajennych, aby ciÄ™ wyciÄ…Âgali z wody.A teraz posÅ‚uchaj.IdÄ™ o zakÅ‚ad, że ojciec powie: ,,JesteÅ› pewny, te powinieneÅ› zostawiać jej aż tyle obroku po tak dÅ‚ugiej podróży? Może dostać ochwatu.- SkoÅ„czyÅ‚ czesaÂnie, zdjÄ…Å‚ z haka wiadro i poszedÅ‚ przynieść dla niej ziarna.- JesteÅ› pewny, że powinieneÅ› zostawiać jej aż tyle obroku po tak dÅ‚ugiej podroży? - odezwaÅ‚ siÄ™ z powÄ…tpiewaniem Withen, stojÄ…c w drzwiach stajni.Jego kanciasta sylweta zasÅ‚aniaÅ‚a nieÂmal zupeÅ‚nie Å›wiatÅ‚o wpadajÄ…ce z dworu.- Może dostać ochwatu.- Ojcze, to nie koÅ„.Ona nie jest taka gÅ‚upia, żeby opychać siÄ™ bezmyÅ›lnie.PowiedziaÅ‚a mi, że jest bardzo gÅ‚odna.Mamy za sobÄ… ciężkÄ… sÅ‚użbÄ™ i obydwoje musimy trochÄ™ przybrać na wadze.- Vanyel powiesiÅ‚ wiadro z mieszankÄ… ziarna tak, aby Yfandes mogÅ‚a Å‚atwo do niego siÄ™gnąć.- A teraz powie: “ Ty chyba wiesz najlepiej, synu, ale."- Ty chyba wiesz najlepiej, synu, ale.- Withen zbliżyÅ‚ siÄ™ ostrożnie do przegrody, gdy Vanyel przerzucaÅ‚ siano,- Ojcze, czy po dÅ‚ugim dniu pracy podczas żniw objadaÅ‚byÅ› siÄ™ do nieprzytomnoÅ›ci? - W porze żniw Withen stawiaÅ‚ sobie za punkt honoru spÄ™dzenie po jednym dniu z każdym ze swych dzierżawców i przepracowanie kilku dni w polu, u boku swych wÅ‚asnych najemników.ByÅ‚a to jedna z wielu czynnoÅ›ci, które podejmowaÅ‚, aby zbliżyć siÄ™ do swych poddanych.- No cóż.- Grube brwi Withena zmarszczyÅ‚y siÄ™, nadajÄ…c jego twarzy wyraz niepewnoÅ›ci -.nie.- WiÄ™c ona także tego nie zrobi.- Vanyel wypÅ‚ukaÅ‚ wiadro na wodÄ™ dla Yfandes, napeÅ‚niÅ‚ je absolutnie czystÄ…, zimnÄ… wodÄ… i powiesiÅ‚ je obok wiadra z obrokiem.Withen postÄ…piÅ‚ krok naÂprzód, jak gdyby nie mógÅ‚ ustać w miejscu.- Synu, ona zabrudzi tÄ™ wodÄ™.- A czy matka wrzucaÅ‚aby jedzenie do wina w swym puchaÂrze? - wycedziÅ‚ Vanyel.-No.nie.- WiÄ™c Yfandes też tego nie zrobi.Ponieważ ma lepsze maÂniery niż matka.Lekko musnÄ…Å‚ Yfandes swÄ… myÅ›lÄ….Wszystko w porzÄ…dku, kochana?Tak, mój drogi.- MyÅ›l Yfandes aż wibrowaÅ‚a z rozbawienia.-Czy on ciÄ™ tak traktuje za każdym razem, gdy przyjeżdżamy?Vanyel podrapaÅ‚ jÄ… miÄ™dzy uszami, a ona z radoÅ›ci poÅ‚ożyÅ‚a je po sobie.Mniej wiÄ™cej tak samo.Zwykle nie idzie za mnÄ… do stajni, ale za to muszÄ™ wysÅ‚uchiwać tego samego kazania, gdy ojciec doÂwiaduje siÄ™ od stajennych, co ja z tobÄ… robiÄ™.Uważaj na tego, tak zwanego, ogiera z hodowli Shin'a'in.Chyba czasem puÂszczajÄ… go luzem, aby siÄ™ wybiegaÅ‚ na Å‚Ä…ce.Może ciÄ™ zaczeÂpiać.Może sobie wyobrazić, że jesteÅ› jednÄ… z jego klaczy, i wtedy da ci popalić.Yfandes delikatnie pokazaÅ‚a przednie zÄ™by.ChciaÅ‚abym zobaczyć, jak wypróbowuje na mnie którÄ…Å› ze swych sztuczek.Umiem walczyć.Vanyel niemalże wybuchnÄ…Å‚ Å›miechem.No, kochana, tak go przestraszysz, że opuÅ›ci go potencja.I jak ja to wytÅ‚umaczÄ™ Mekealowi?Rzecz jasna, użyjesz swego sprytu.Zmykaj.Ojciec już siÄ™ zÅ‚oÅ›ci.- W porzÄ…dku, ojcze, Yfandes mówi, że bardzo jej wygodnie -powiedziaÅ‚ na gÅ‚os, powstrzymujÄ…c siÄ™ od Å›miechu.- Chodźmy.- JesteÅ› pewny, że powinniÅ›my jÄ… tak zostawiać? A co bÄ™dzie, jeÅ›li ucieknie?- Ojcze - westchnÄ…Å‚ Vanyel, w duchu proszÄ…c bogów o cierÂpliwość.- ChcÄ™, aby mogÅ‚a swobodnie wchodzić i wychodzić, kiedy tylko przyjdzie jej na to ochota.-Ale.Vanyel byÅ‚ ciekaw, czy ojciec kiedykolwiek sÅ‚ucha tego, co mówi jego syn.- Ona nie jest - powtórzyÅ‚ po raz setny - koniem.Vanyel zszedÅ‚ na kolacjÄ™ w samÄ… porÄ™, choć równie dobrze mógÅ‚by siÄ™ obejść bez tej przyjemnoÅ›ci.Mimo to, gdy tylko wziÄ…Å‚ kÄ…piel, rozlokowaÅ‚ siÄ™ w najlepszym pokoju goÅ›cinnym i naÅ‚oÂżyÅ‚ czyste ubranie - nie uniform, wszak nie byÅ‚ teraz na sÅ‚użbie - zdrowy rozsÄ…dek wziÄ…Å‚ górÄ™ nad niechÄ™ciÄ….Kiedy wezwano go na kolacjÄ™, podążyÅ‚ za paziem i zajÄ…Å‚ swe miejsce przy wysoÂkim stole.Withen usiÅ‚owaÅ‚ posadzić go po swej prawej rÄ™ce, pomiÄ™dzy sobÄ… a lady Tressa, Vanyelowi jednak udaÅ‚o siÄ™ przeÂkonać go, by wolno mu byÅ‚o usiąść na miejscu w koÅ„cu stoÅ‚u zwykle przeznaczonym dla goÅ›cia, a teraz zajmowanym przez Radevela, którego konieczność przeniesienia siÄ™ do niższego stoÅ‚u wcale nie zdawaÅ‚a siÄ™ martwić.DziÄ™ki temu, że siedziaÅ‚ przy koÅ„cu stoÅ‚u, Vanyel nie musiaÅ‚ rozmawiać z dwiema osobami naraz.Jego sÄ…siadkÄ… okazaÅ‚a siÄ™ chuda, maÅ‚a rudowÅ‚osa żona Mekeala, Roszia, która zdjęła zeÅ„ ciężar prowadzenia konwersacji.Roszia szczebiotaÅ‚a bez przeÂrwy niczym wróbel, jak gdyby nie potrzebowaÅ‚a przerw nawet na zaczerpniÄ™cie nowego oddechu.Vanyelowi zatem pozostaÂwaÅ‚o tylko kiwanie gÅ‚owÄ… i wydawanie nieznacznych dźwiÄ™ków oznaczajÄ…cych zgodÄ™ lub też, od czasu do czasu, zaprzeczenie i w zasadzie wcale nie miaÅ‚ nic przeciwko takiej swej roli.PloÂteczki Roszii przepeÅ‚niaÅ‚a radość i nie byÅ‚o w nich ani cienia zÅ‚oÅ›liwoÅ›ci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]