[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy z aparatu wychodziÅ‚a nie wywoÅ‚ana odbitka, Domostroy studiowaÅ‚ wyÅ‚aniajÄ…ce siÄ™ kontury i kolory, które z każdÄ… sekundÄ… zyskiwaÅ‚y gÄ™stość i konÂtrast.SprawdzaÅ‚ krytycznie ostrość każdego szczegółu ciaÅ‚a i skóry.PrzesuwaÅ‚ aparat, ponownie jÄ… masowaÅ‚, zmieniaÅ‚ pozycjÄ™ jej ciaÅ‚a, uÅ‚ożenie rÄ…k na piersiach, brzuchu czy wzgórku Å‚onowym i robiÅ‚ nowe zdjÄ™cia, na których bÅ‚yszczaÅ‚a tak, jakby pokryta byÅ‚a potem.I znoÂwu do niej wracaÅ‚.DyszÄ…c, drżąc i szukajÄ…c jego ust, Andrea napinaÅ‚a siÄ™ pod nim, jej rÄ™ce Å›lizgajÄ…c siÄ™ wzdÅ‚uż jego poÅ›ladków, zaciskaÅ‚y siÄ™ na czÅ‚onku, kieruÂjÄ…c go do jej wnÄ™trza.Wówczas wchodziÅ‚ w niÄ…, ale tylko do momentu, kiedy zaczynaÅ‚a drżeć i poruszać siÄ™ pod nim.Wtedy znowu jÄ… zostawiaÅ‚ i biegÅ‚ do aparatu.RobiÅ‚ jedno zdjÄ™cie za drugim, podczas gdy Andrea porzucona w gorÄ…czce niespeÅ‚nienia krzyczaÅ‚a, nazywaÂjÄ…c go pozbawionym serca okrutnikiem.Kiedy zaczynaÂÅ‚a szaleć, Domostroy podchodziÅ‚ do niej i jednÄ… rÄ™kÄ… wymierzaÅ‚ jej policzek, a drugÄ… znÄ™caÅ‚ siÄ™ nad jej ciaÂÅ‚em, aż skamlÄ…c pozwalaÅ‚a mu wsunąć swÄ… bezwÅ‚adnÄ… rÄ™kÄ™ miÄ™dzy uda i wÅ‚ożyć dÅ‚oÅ„ w krocze.Kiedy wracaÅ‚ do aparatu i przysuwaÅ‚ go bliżej, by sfotografować jej piersi, uda, srom i jej palec na nim, znowu zaczynaÅ‚a go wyzywać.PodchodziÅ‚ wtedy do niej i krzyczÄ…c, że to ona wymyÅ›liÅ‚a, by podniecić Goddarda, pokazujÄ…c mu, jak bardzo sama umie siÄ™ podniecić, biÅ‚ jÄ… po piersiach, brzuchu i poÅ›ladkach, niczym awanturujÄ…cy siÄ™ o koÂchanka zazdrosny małżonek.OdwracaÅ‚ jÄ… twarzÄ… w dół i trzymajÄ…c w mocnym uÅ›cisku, dosiadaÅ‚ jej od tyÅ‚u, po czym wdzieraÅ‚ siÄ™ w niÄ… silnymi pchniÄ™ciami bioder, sprawiajÄ…c jej coraz wiÄ™kszy ból, podczas gdy ona rzuÂcaÅ‚a siÄ™ pod nim z twarzÄ… wbitÄ… w poduszkÄ™, bÅ‚agajÄ…c, by jÄ… puÅ›ciÅ‚.FotografowaÅ‚ jÄ… również upozowanÄ… i spokojnÄ…, stoÂjÄ…cÄ… lub siedzÄ…cÄ… w wannie albo z suszarkÄ… w rÄ™ce i zakrywajÄ…cymi twarz wÅ‚osami.NastÄ™pnie, żeby wspomóc swojÄ… pamięć, fotografowaÅ‚ jÄ… dla siebie w każdym etaÂpie jej ubierania siÄ™: w majtkach, wkÅ‚adajÄ…cÄ… poÅ„czoÂchy i buty, w nie zapiÄ™tej i zapiÄ™tej bluzce, wsuwajÄ…cÄ… spódnicÄ™ i zapinajÄ…cÄ… jÄ… w pasie.Z biegiem czasu ulegÅ‚ zmianie stosunek Domostroya do miejsca, jakie Andrea zajmowaÅ‚a w jego życiu.Nadal jej potrzebowaÅ‚, ale ten stan zaczynaÅ‚ go drażnić.ChoÂciaż spieszyÅ‚ siÄ™, żeby z niÄ… być, nie chcÄ…c stracić ani jednej chwili cielesnych igraszek, którymi obdzielaÅ‚a go tak usÅ‚użnie, kiedy jÄ… lepiej poznaÅ‚, coraz bardziej buntowaÅ‚ siÄ™ przeciwko swojemu uzależnieniu.ObawiaÅ‚ siÄ™, że w swoim stosunku do niej zaczyna upodabniać siÄ™ do tych seksualnych naÅ‚ogowców, którymi zawsze pogardzaÅ‚, tych mężczyzn i kobiet, którzy tak caÅ‚kowicie uzależnieni byli od zapewnienia sobie szczególnego rodzaju przyjemnoÅ›ci seksualnej, że szukali jej w zaciÂszu i bezpieczeÅ„stwie prywatnych seks-klubów, takich jak UczeÅ„ Czarnoksiężnika.ByÅ‚ też drugi powód buntu Domostroya.W nieustajÄ…Âcym zainteresowaniu Goddardem-mężczyznÄ…, w nie maÂjÄ…cych koÅ„ca spekulacjach na temat jego życia, pieniÄ™Âdzy, kochanek, podróży, Andrea konsekwentnie sprowaÂdzaÅ‚a najważniejszÄ… rzecz z nim zwiÄ…zanÄ… -jego muzykÄ™ - do rangi sprawy o niewielkim znaczeniu.ByÅ‚ to poÂglÄ…d, który Domostroy uważaÅ‚ za obraźliwy i prostacki.Pewnego dnia - powiedziaÅ‚, biorÄ…c AndreÄ™ w ramioÂna i przyciskajÄ…c jÄ… do siebie, aż dotknÄ…Å‚ jej ust wargami - pewnego dnia możesz leżeć tak jak teraz w ramionach kogoÅ› innego, kogoÅ›, kto może być Goddardem, a on zapyta ciÄ™ o jakiÅ› obraz, myÅ›l czy skojarzenie, które znalazÅ‚ w jednym z twoich listów, i dobrze by byÅ‚o, gdyÂbyÅ› byÅ‚a na to przygotowana! - ÅšcisnÄ…Å‚ jÄ… za ramiona, aż drgnęła z bólu.- Å»eby Å‚atwiej mu byÅ‚o ciÄ™ odnaleźć, mam zamiar odwoÅ‚ać siÄ™ do jednego z tematów, jakie wÅ‚aÅ›nie studiujesz w Juilliard, na przykÅ‚ad życie i listy Chopina.Ale caÅ‚y czas musisz siÄ™ mieć na bacznoÅ›ci.Nawet w gorÄ…czce namiÄ™tnoÅ›ci musisz pamiÄ™tać doÂkÅ‚adnie, co takiego napisaÅ‚em w listach do Goddarda, i umieć rozpoznawać najmniejsze niuanse, kiedy bÄ™Âdzie próbowaÅ‚ dowiedzieć siÄ™, czy to ty napisaÅ‚aÅ› te listy.UwolniÅ‚a siÄ™ z jego uÅ›cisku i rzuciÅ‚a zjadliwie:- Nie bÄ…dź gÅ‚upi, Patrick.Kiedy Goddard znajdzie siÄ™ ze mnÄ… w łóżku, nie bÄ™dzie, jak ty, poddawaÅ‚ mnie przesÅ‚uchaniu.BÄ™dzie miaÅ‚ inne rzeczy w gÅ‚owie.- Czy nie sÄ…dzisz, że Goddard bÄ™dzie zÅ‚y, że nie zna mojej twarzy, albo pomyÅ›li, że jestem brzydka lub oszpecona?- Być może, ale do tego czasu powinien być zakochaÂny w pozostaÅ‚ych częściach twojego ciaÅ‚a.- Może jest już zakochany w kimÅ› innym.- Może.Ale jeÅ›li tym kimÅ› jest bliska przyjaciółka, która wie, że nasz przyjaciel jest Goddardem, wówczas oboje nie stanowiÄ… dla siebie nawzajem żadnej tajemniÂcy.JeÅ›li jego wielkość jest dla niej czymÅ› oczywistym, wówczas nie zaspokaja jego próżnoÅ›ci, podczas gdy ty w swoich listach dajesz jej pożywkÄ™.BÄ™dÄ…c jego kochanÂkÄ…, kobieta ta może jedynie nasycić jego pożądanie, ale ty możesz obudzić jego miÅ‚ość wÅ‚asnÄ…, dobosza prawdziÂwej miÅ‚oÅ›ci.Ona daje mu zrozumienie, ty dajesz mu poczucie, że ktoÅ› go pragnie i podziwia.Wyobraź sobie, jak musi go kusić, żeby być z tobÄ…!- A mnie, żeby być z nim!- DomyÅ›lam siÄ™.Wiem również, że kiedy Goddarddowie siÄ™, gdzie ciÄ™ szukać, ty i ja bÄ™dziemy musieli znaleźć nowe miejsce, żeby móc siÄ™ widywać.Nie byÅ‚Â bym bezpieczny u ciebie ani nawet w Old Glory.On, lub jego szpiedzy, mogliby nas obserwować.A ty chyba nie chciaÅ‚abyÅ› stracić Goddarda tylko po to, żeby zatrzymać Patricka Domostroya?- OczywiÅ›cie, że nie! - potwierdziÅ‚a skwapliwie, po czym dodaÅ‚a: - W jaki sposób Goddard dowie siÄ™, kim jestem?- Na podstawie wskazówek, które umieszczÄ™ w liÂstach do niego.Nie obawiaj siÄ™, pomogÄ™ mu ciÄ™ odnaÂleźć.- A jeÅ›li mu siÄ™ nie uda?- WyÅ›lÄ™ kolejne listy.Z nowymi wskazówkami.Andrea przeciÄ…gnęła siÄ™ i ziewnęła- Ciekawe, co nasz tajemniczy mężczyzna teraz robi?- Być może zastanawia siÄ™, kim jesteÅ›! - odparÅ‚ Domostroy.IIJames Osten zatrzymaÅ‚ siÄ™ przed sklepem jubilerÂskim na PiÄ…tej Alei, obejrzaÅ‚ wystawÄ™ i wszedÅ‚ do Å›rodka.Natychmiast zajÄ…Å‚ siÄ™ nim mÅ‚ody sprzedawca.- Witam pana - powiedziaÅ‚ z wyraźnym wÅ‚oskim akcentem, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ z nie skrywanym zachwytem i wdziÄ™czÄ…c za ladÄ… niczym baletnica.- Czy mogÄ™ panu w czymÅ› pomóc?- Tak - odparÅ‚ Osten.- PoÅ›rednio.- WskazaÅ‚ zÅ‚oty zegarek na wystawie i dodaÅ‚: - Podoba mi siÄ™ to cacko.- GratulujÄ™ gustu - powiedziaÅ‚ sprzedawca, rozpÅ‚yÂwajÄ…c siÄ™ w uÅ›miechach i zdejmujÄ…c zegarek z wystawy.- To najcieÅ„szy zegarek, jaki kiedykolwiek zrobiono
[ Pobierz całość w formacie PDF ]