[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nasza mała Marnie" musiała dojść do takiego samego wniosku,ponieważ kiedy nadszedł wrzesień, rozpoczęła się seria emocjonalnychwstrząsów, które nadały ton ich związkowi na kolejne trzy lata.Wstrząs 1: Wszystko przepadło! Przez ścianę słychać było krzyk Marnie. Tolato to był najpiękniejszy okres w moim życiu.A teraz ja muszę wracać doszkoły, a ty musisz jechać na studia.Nie jedz!Mama skrzywiła się i mruknęła: Nie powinna była tego mówić.Mama, tata, Bid, Leechy, Sheridan i ja siedzieliśmy w kuchni, gdytymczasem pyskówka miała miejsce w sąsiednim pokoju.Nie dało się ich niesłyszeć.Na początku próbowaliśmy udawać, że ze sobą rozmawiamy, ale wkońcu daliśmy sobie z tym spokój i słuchaliśmy. Aleja muszę jechać! zawołał Paddy. To moja przyszłość, mojeżycie. Sądziłam, że to ja jestem twoim życiem. I jesteś! Ale muszę zdobyć kwalifikacje, by zarabiać na życie.Jakinaczej mam się tobą zaopiekować? Ale ty nie będziesz chciał.Poznasz tyle innych dziewczyn! Spodobająci się i zapomnisz o mnie.504RLT Ona ma rację odezwała się Bid. Zawsze uważałam, że lekkoprzesadza, ale tym razem ma rację. Nie zapomnę! krzyknął Paddy. Kocham ciebie, tylko ciebie i nigdynie pokocham żadnej innej. Gdyby dawano mi funta za każdym razem, kiedy słyszałam to z ustmężczyzny. mruknęła Bid.Wstrząs 2: śś, ćśś, nic nie słyszę rzekła Bid. O co poszło tym razem? zapytał tata Nie jestem pewna. Kłóćmy się do szóstej, a potem zjedzmy podwieczorek" wyrecytował tata. Tweedledum do Tweedledee.Strona osiemdziesiątaczwarta, Alicja w Krainie Czarów. śśś! Paddy, co się stało? Głos Marnie brzmiał błagalnie. Skoro musisz pytać odparł oskarżycielsko to nie ma sensu, żebymci mówił!Zjawił się zimny, władczy i bardzo zagniewany i wyglądająca nazdenerwowaną Marnie szybko zamknęła się razem z nim w salonie. Wczoraj próbowałem się do ciebie dodzwonić.ale telefon był zajęty.miałaś pilnować, by linia była wolna od ósmej do północy. Ale Paddy, w tym domu mieszkają inni ludzie, możliwe, że gdzieśdzwonili. Ale to nie byli inni ludzie, prawda? To byłaś ty.Wiem o tym, Marnie,możesz przestać mnie okłamywać. Nie kłamię!505RLT Wiem z kim rozmawiałaś. Z kim? zapytała mama. Z Grahamem Higginsem odparła Leechy. Jego mama kazała mu doniej zadzwonić, żeby Marnie mu wytłumaczyła wiersze Yeatsa, ponieważ boisię, że nie zda z angielskiego. Ten wysoki koleś? Gra w rugby? zapytała Bid. Skąd Paddy wie, zkim rozmawiała? Leechy mi powiedziała! krzyknął Paddy. Wiem o wszystkim!Mama, tata, Bid, Sheridan i ja odwróciliśmy się zaszokowani ipopatrzyliśmy na Leechy. Nie wiedziałam, że on nie wie jęknęła Leechy. Zadzwonił do mnie.Podstępem wyciągnął to ze mnie. Jak? Cicho! Nic nie słyszę! Ale Graham nic dla mnie nie znaczy! oświadczyła Marnie. Podobasz mu się. Nieprawda. A on musi podobać się tobie.Rozmawiałaś z nim przez co najmniejsiedemnaście minut, gdy tymczasem ja stałem na zimnie w budcetelefonicznej, próbując zadzwonić do dziewczyny, którą kocham, której nawetnie chciało się.Pieprzyć to! Wychodzę! Och, Paddy, nie! Nie wychodz, Paddy, nie! Boże, to takie romantyczne powiedziała cicho Leechy. Głupia jesteś, moje dziecko orzekła Bid. Czy Paddy.płacze? zapytał tata. Ktoś na pewno. Wyraznie słychać było szloch.506RLT Myślę, że oboje płaczą rzekła mama.Tak właśnie często kończyły się ich kłótnie.Albo tak, albo jedno z nichopuszczało gniewnie dom.Czasami był to Paddy, czasami Marnie, mimo że toona tu mieszkała.W każdym razie ten ktoś nigdy nie odchodził daleko.Pokilku minutach dzwonił do drzwi i któreś z nas musiało je otworzyć i wpuścićgo, by kłótnia mogła toczyć się dalej.Odgłosy płaczu w końcu ucichły.Nastała cisza.To oznaczało, że przeszlido pocałunków na zgodę. No to tyle, ludziska oświadczył tata, wstając z krzesła. Czasami są tak dobrzy jak telenowela stwierdziła Bid. A skoro już otym mowa, to mam nadzieję, że zachowują się przyzwoicie, ponieważ zaczynasię mój film i mam zamiar wejść do tamtego pokoju.Wstrząs 3: To koniec oświadczyła Marnie. Ze mną i z Paddym.Tym razem jestinaczej.Rzeczywiście było inaczej.Była spokojna, a nie oszalała z rozpaczy. Ale wy się przecież kochacie! zaprotestowała Leechy.Marnie pokręciła głową. Kochamy się za bardzo.Niszczymy się nawzajem.To musi sięskończyć.Coś w jej spokoju kazało nam zacząć brać jej słowa na poważnie. Może masz rację powiedziała Leechy. On cię kocha, alewyzwalacie w sobie nawzajem to, co najgorsze.Cała ta zazdrość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]