[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Diabli wiedzÄ…, jakiej narodowoÅ›ci byli owi cudzoziemcy, może mieszani może jedni do ust nie brali wieprzowiny, a drudzy w każdym kawaÅ‚ku woÅ‚owiny widzieli chorobÄ™ wÅ›ciekÅ‚ych krów, baranina wydawaÅ‚a siÄ™ jakoÅ› maÅ‚o elegancka, zatem pozostawaÅ‚ tylko drób.KurczÄ™ta z różnym nadzieniem, takim, jakiego, nie ma obawy, w życiu swoim na oczy nie widzieli i nawet nie wÄ…chali z daleka.W tej dziedzinie Malwina czuÅ‚a siÄ™ na siÅ‚ach zaspokoić wymagania wszystkich nacji Å›wiata.RzuciÅ‚a siÄ™ teraz do tego bigosu, ratujÄ…c go przed najmniejszym cieniem przypalenia i nagle Å‚yżka omal nie wypadÅ‚a jej z rÄ™ki.Boże drogi, jeÅ›li Karola tam uszkodzili, może ten brydż siÄ™ wcale nie odbÄ™dzie? Po co ona tu leci, zamiast tam dzwonić.?!Helenka, niestety, nastawiona na wielkie dzieÅ‚o kulinarne i peÅ‚na ambicji patriotycznej, nie pozwalaÅ‚a jej wyjść z kuchni.Dopilnować należaÅ‚o wszystkiego, i kaczki, przewidzianej na zimno, w galarecie, i francuskiego ciasta, które musiaÅ‚o swoje odleżeć, i mielonych orzechów, które musiaÅ‚y przejść miodem i zioÅ‚ami, i Bóg wie czego jeszcze, a wszak ten brydż to już, pojutrze!- Pojutrze, pojutrze - sarknęła Malwina, nadsÅ‚uchujÄ…c cichego posykiwania kapusty na dnie garnka - Kto go tam wie, czy on w ogóle bÄ™dzie.Boże, jakie ja mam straszne życie!ZreflektowaÅ‚a siÄ™, bo Helenka natychmiast okazaÅ‚a żywe zainteresowanie, jak nigdy, bo też nigdy nie istniaÅ‚a potrzeba stanąć na wysokoÅ›ci zadania do tego stopnia.Jej chlebodawczyni zazwyczaj wszystko udawaÅ‚o siÄ™ samo, ale wiadomo, jak to bywa, im bardziej siÄ™ czÅ‚owiek stara, tym mu gorzej wychodzi.Co to znaczy, że brydż bÄ™dzie albo nie bÄ™dzie.?- No wÅ‚aÅ›nie - bÄ…knęła chlebodawczyni niepewnie.- CoÅ› tam usÅ‚yszaÅ‚am, że mówili.- Pan Karol dzwoniÅ‚?- Nie.Ale ktoÅ› od niego.No nie wiem.Cudzoziemcy, kto ich tam wie, czy na pewno przyjadÄ….- BÄ™dzie, nie bÄ™dzie, najwyżej siÄ™ to zje w domu.Albo pani kogo zaprosi.Wszystko takie, że nic siÄ™ nie zaÅ›miardnie, a na wszelki wypadek wstydu soÂbie pani nie zrobi!Genialne sÅ‚owa Helenki tknęły MalwinÄ™ nowÄ… myÅ›lÄ….A niechby! Nikt nie przyjdzie, na przykÅ‚ad, tylko ta tÅ‚umaczka obrzydliwa, żeby o uszkodzeniu Karola , zawiadomić, nie zje, ale niech bodaj spróbuje, niech zobaczy, jak trzeba karmić jej szefa!Kolejna myÅ›l, że po zejÅ›ciu z tego Å›wiata Karola problem tÅ‚umaczki upadÅ‚by samodzielnie, nie znalazÅ‚a już dla siebie miejsca w jej gÅ‚owie.Zajęła siÄ™ ostateczÂnym doprawieniem marynowanych filecików ze Å›ledzi.Jednakże owa chęć pokazania Joli miaÅ‚a swojÄ… dobrÄ… stronÄ™.Mimo roztrzÄ™sienia kompletnego i nowych nadziei na upragnione zajÅ›cie samochodowo-bandycko-zÅ‚odziejskie, pozwoliÅ‚a jej wykazać siÄ™ caÅ‚ym wroÂdzonym i nabytym kunsztem kulinarnym.Dopiero późnym wieczorem, już po powrocie Justynki, wróciÂÅ‚o zdenerwowanie Karolem i mogÅ‚a dopaść telefonu.- WiÄ™c co tam byÅ‚o, pod tym PaÅ‚acem Kultury - spytaÅ‚a niecierpliwie.Odpowiedź z drugiej strony znów uzyskaÅ‚a nie najlepszÄ….Wprawdzie nie skrzeki, ale za to charkot i strzÄ™py słów, z których wciąż nie dawaÅ‚o siÄ™ nic zrozumieć.Z krzykiem zażądaÅ‚a uÅ›ciÅ›lenia wypowiedzi, na co padÅ‚o tylko jedno wyraźne sÅ‚owo: “.zasiÄ™gu.".OrientowaÅ‚a siÄ™ w osobliwych fanaberiach telefonów komórkowych.OdgadÅ‚a, iż jej rozmówca uparcie przebywa w miejscu, nie sprzyjajÄ…cym porozumieniu.Kretyn jakiÅ›, wmurowali go czy co.? ZrobiÅ‚o jej siÄ™, ciemno w oczach.- Nie sÅ‚yszÄ™.! - wysyczaÅ‚a.DotarÅ‚y do niej kolejne strzÄ™py.-.zdemolowaÅ‚ dwa samochody, w tym jaguara.- usiÅ‚owaÅ‚ z drugiej strony odpowiedzieć Konrad -.niejaki Suchcik.Kilka osób braÅ‚o udziaÅ‚ w awanturze, pan Wolski wyszedÅ‚.Za oknem bÅ‚ysnęły Å›wiatÅ‚a reflektorów i zaczęły skrÄ™cać ku bramie.GwaÅ‚townym gestem Malwina zgasiÅ‚a lampÄ™ w gabinecie, tylko tego brakowaÅ‚o, żeby Karol znów jÄ… tu zastaÅ‚.- ResztÄ™ jutro! Ja zadzwoniÄ™!ByÅ‚a tam jakaÅ› awantura.Karol wyszedÅ‚.Zdemolowany jaguar.WÅ‚asnym oczom nie wierzÄ…c, przez kuchenne okno Malwina oglÄ…daÅ‚a męża i pojazd w stanie idealnym, bez najmniejszego Å›ladu jakiegokolwiek uszkodzenia.ZdążyÅ‚a uÅ›wiadomić sobie, że dziÅ› niepojÄ™tego zjawiska nie wyjaÅ›ni, co to jest, że różni sobie krzywdÄ™ robiÄ…, a jemu nic?! Jakim sposobem ze wszystkie go wychodzi caÅ‚o, sama przecież napuÅ›ciÅ‚a na niego zÅ‚odziei, tylko tego pÅ‚atnego zabójcy jeszcze nie znalazÅ‚a , ale przecież nie zapyta go o wydarzenie, bo nie ma prawa nic o nim wiedzieć!Karol wkroczyÅ‚ do domu w tak doskonaÅ‚ym huÂmorze, że musiaÅ‚ dać mu jakieÅ› ujÅ›cie.Najpierw pogÅ‚askaÅ‚ oba koty, potem gromkim okrzykiem poÂprosiÅ‚ o kolacjÄ™, wreszcie wyszedÅ‚ z Å‚azienki, gdzie pogwizdywaÅ‚ wesoÅ‚o, i usiadÅ‚ przy stole.UsiadÅ‚a także Justynka.W Malwinie wszystko siÄ™ kotÅ‚owaÅ‚o, już otworzyÂÅ‚a usta, żeby zadać kÄ…Å›liwe pytanie, bo caÅ‚e wnÄ™trze wrzaÅ‚o jej niczym lawa w wulkanie, na szczęście jednak nie zdążyÅ‚a.- No i czego was uczÄ… na tym prawie? - zwróciÅ‚ siÄ™ wuj do siostrzenicy.- Jak siÄ™ kwalifikuje zaÂmach na mienie dÅ‚użnika? Skuteczny.- To zależy - odparÅ‚a Justynka bez namysÅ‚u i z zaciekawieniem.- Mam oskarżać dÅ‚użnika czy zamachowca?- A chcesz oskarżać? Nie bronić?- Oskarżać.Nastawiam siÄ™ na oskarżanie.- Prokurator w domu.Nieźle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]