[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie wiem, czym zajmuje się Kontrola Pogody!Odrade zwróciła się ku Tamalanie:- Dlaczego one programują te maszyny tak, aby udawały przyja­znych ludzi?- To wstrętne - zgodziła się Tama.Odepchnęła autorecepcjonistę na bok.Obrócił się, żeby zbadać źródło tego ataku, ale nie wykonał żadnego innego ruchu.Odrade uświadomiła sobie, że właśnie wzięła ją w posiadanie siła, która napędzała Dżihad Butlerjańską - motywacja rozjuszonego tłumu."Moje własne uprzedzenie!"Przyjrzała się stojącej przed nimi maszynie.Czy oczekiwała in­strukcji, czy też należało zwrócić się do niej wprost?Do holu weszły cztery roboty.Odrade rozpoznała załadowany na nie bagaż swojej grupy."Wszystkie rzeczy zostały starannie sprawdzone, jestem tego pew­na.Szukajcie, gdzie chcecie.Nie mamy ze sobą nic, co mogłoby mó­wić coś o naszych siłach."Czwórka robotów popędziła wzdłuż ściany aż do miejsca, w któ­rym zagrodziły im drogę unieruchomione maszyny.Roboty bagażowe zatrzymały się i czekały, aż ten niezwykły stan rzeczy zostanie jakoś wyjaśniony.Odrade uśmiechnęła się do nich.- Oto oznaki końca ukrywania naszych utajonych zamiarów.Ukryte i utajone.Słowa te miały zaniepokoić obserwatoria."Dalej, Tamo! Znasz swoje zadanie.Wpraw w zakłopotanie wiel­kie pokłady podświadomości, wywołaj poczucie winy, którego nie bę­dą w stanie rozpoznać.Zdenerwuj je tak, jak zrobiłam to z robotami.Spraw, żeby się zaniepokoiły.Jakie są prawdziwe siły tych wiedźm z Bene Gesserit?"Tamalana zrozumiała sygnał."Przemijające, utajone zamiary." Wyjaśniła to wizjerom tonem, którym przemawia się do dzieci:- Co bierzesz ze sobą, kiedy opuszczasz gniazdo? Czy próbujesz zapakować wszystko? Czy też ograniczasz się do rzeczy niezbęd­nych?"Co te obserwatorki uznałyby za niezbędne? Przybory higieniczne czy ubrania na zmianę? Broń? Tego szukały w naszych bagażach.Ale Wielebne Matki nie są skłonne do noszenia widzialnej broni."- Cóż za ohydne miejsce - powiedziała Dortujla, podchodząc do Tamalany i Odrade i włączając się do przedstawienia.- Można by uznać, że to naumyślnie."Ach, wy wstrętne obserwatorki! Patrzcie na Dortujlę.Pamiętacie ją? Dlaczego wróciła, skoro wie, co możecie z nią zrobić? Kąsek dla futarów? Widzicie, jak mało ją to obchodzi?!"- Punkt przejściowy, Dortujlo - powiedziała Odrade.- Większość ludzi nie chce, żeby stał się ich przeznaczeniem.Kłopoty i drobne nie­wygody służą wyłącznie temu, aby ci o tym przypomnieć.- Przystanek na poboczu nigdy nie będzie niczym więcej, choćby go nawet całkiem przebudowały - odpowiedziała Dortujla.Czy one słyszą? Odrade z zimną krwią spojrzała w wizjery."Jest to ohyda, która zdradza zamiary.Mówi nam: Zapewnimy coś dla żołądka, łóżko, miejsce, w którym można opróżnić pęcherz i kisz­ki, miejsce, gdzie można dopełnić kilku zabiegów higienicznych, nie­zbędnych dla ciała, ale szybko stąd znikniesz, ponieważ wszystko, czego chcemy naprawdę, to energia, jaką po sobie pozostawiasz."Autorecepcjonista kręcił się za Tamalana i Dortujla, jeszcze raz próbując porozumieć się z Odrade.- Wyślesz nas natychmiast do naszych kwater! - powiedziała Od­rade, spoglądając w jego cyklopowe oko.- Ajajaj! Byłyśmy nieuprzejme.Gdzie one znalazły ten słodki głos? Odrażające.Nie minęła minu­ta, a Odrade była już poza holem, z gromadzącymi się przed nią robo­tami niosącymi bagaż.Suipol szła z tyłu, a Tamalana i Dortujla za nią.Skrzydło, które mogły obejrzeć przechodząc, robiło wrażenie zanie­dbanego.Czy oznaczało to, że ruch na Węźle zamarł? Ciekawe.W oknach wzdłuż całego korytarza spuszczono żaluzje.Coś ukrywa­ją? W mroku zauważyła kurz na podłodze i stopniach, z nielicznymi tylko śladami działań urządzeń sprzątających.Maskowanie tego, co znajdowało się na zewnątrz? Mało prawdopodobne.To miejsce pozo­stawało zamknięte już od pewnego czasu.Odkryła pewien wzór, według którego obsługiwano gości.Ruch był bardzo mały.Skutek działania Czcigodnych Macierzy.Kto ośmie­li się kręcić, jeśli bezpieczniej jest zakopać się w głębokiej norze, modląc się, by nie zostać zauważonym przez groźne rozbójniczki? Korytarze prowadzące do elitarnych kwater prywatnych były dobrze utrzymane.Tylko najlepszych obsługiwano z całą starannością."Kiedy przybędą uchodźcy z Gammu, znajdzie się dla nich miej­sce."Jeszcze w holu robot wręczył Suipol elektronicznego przewodnika.- Żebyście później znalazły drogę.- Była to niebieska kula z uno­szącą się w niej żółtą strzałką, która wskazywała odpowiedni kieru­nek.- Cicho zadzwoni, kiedy będziecie na miejscu.Przewodnik cicho zadzwonił."I gdzież przybyłyśmy?"Kolejne miejsce, w którym gospodarze zapewnili "wszelkie wy­gody", dbając przy tym, aby było odpowiednio odrażające.Pokoje o miękkiej, żółtej podłodze, fiołkowych ścianach i białych sufitach.Nie było żywych foteli.Dobre i to, chociaż ich brak świadczył raczej o oszczędności niż trosce o upodobania gości.Żywe fotele wymagają obsługi i personelu.Zauważyła meble pokryte permafloksową tkani­ną.Pod spodem wyczuwało się elastyczną wykładzinę.Zaskoczył ją nieco wygląd łóżka.Ktoś zbyt dosłownie potraktował prośbę o twardy materac.Płaska powierzchnia z czarnego plazu bez poduszki.Nie było pościeli.Suipol, zobaczywszy to, zaczęła protestować, ale Odrade uspokoi­ła ją.Pomimo swej zasobności Bene Gesserit czasem odrzucały kom­fort.Jest praca do wykonania! To ich nadrzędny cel.Jeśli Matka Prze­łożona musiała czasem spać na twardej koi i bez przykrycia, należało to znieść w imię wyższego celu.Poza tym Bene Gesserit znały sposo­by na przystosowanie się do takich błahostek.Odrade wolała przy­zwyczaić się do niewygód, świadoma tego, że w razie protestu może ją spotkać rozmyślna zniewaga."Niech to zapadnie w ich podświadomość i niech się tym niepokoją."Wezwanie zabrzmiało, gdy oglądała swą kwaterę, przejawiając przy tym minimum uwagi, za to nie ukrywane rozbawienie.Kiedy Odrade i jej towarzyszki weszły do wspólnego salonu, z wentylatora pod sufitem odezwał się głos:- Wracajcie do holu, gdzie spotkacie eskortę, która doprowadzi was do Wielkiej Czcigodnej Macierzy.- Pójdę sama - powiedziała Odrade, uciszając sprzeciw.Ubrana w zieloną suknię Czcigodna Macierz siedziała na krześle w miejscu, gdzie korytarz łączył się z holem.Jej twarz wyglądała tak, jakby była murem zamkowym - kamień na kamieniu.Usta jak śluza.Piła przez przezroczystą słomkę jakiś płyn o słodkim zapachu.Oczy jak broń stercząca między blankami.Nos: pochyłość, wzdłuż której oczy miotają nienawiść.Podbródek: słabo zaznaczony.Ten podbró­dek nie był konieczny.Atawizm [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl