[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Legataprzejęła zespół przyrządów do kierowania i wzniosła się ponad biegnącego mężczyznę.Zmigacz był tylkokilka skoków za nim.Scena rozgrywała się w nieprzyjemnym świetle wieczornych słońc.- Spójrz, Morganie!Oakes pospieszył w jej stronę i wbił wzrok w ekran.- Głupiec - mruknął.Nagle Thomas skręcił w lewo, a potem desperacko zeskoczył z wysokiej skały, na piasek tuż przy liniiprzypływu.Demon skoczył za nim, ale zle wyliczył kroki, więc wylądował na splątanych fragmentachwodorostów, wyrzuconych przez fale.Natychmiast zaczął je łykać, a wtedy Thomas przyspieszył.Po chwilipojawił się za nim następny śmigacz, który także zeskoczył ze skały i puścił się w pogoń.Thomas odskoczyłza głaz i zwolniwszy posuwał się wzdłuż linii przypływu.Nikt nie miał wątpliwości, że słyszy zbliżającegosię do niego stwora.- Nie uda mu się, nikomu dotąd się nie udało  powiedział Oakes drżącym głosem, który zdradzałzdenerwowanie.Czyżby się bał, że Thomas nie ucieknie? - pomyślała Legata.A może boi się, że mu się to uda?- Dlaczego go wyrzuciłeś? - zapytała, nie odrywając wzroku od biegnącej i machającej rękami postaci.Doskonale pamiętała ich nocne spotkanie poza Laboratorium Numer Jeden znajdującym się w Kolonii.Bezwiednie zaczęła go po cichu dopingować: Schowaj się w fale! Skacz do wody!- Nie wyrzuciłem go, moja droga - powiedział Oakes.- Musiał uciec.- Oakes odwrócił się od niej i zawołał Lewisa:- Upewnij się, że wszystko zostało domknięte.- Był więzniem.Dlaczego?- Razem z kobietą TaoLini odważyli się wrócić z morskiej wyprawy bez Panille'a.Odnalazły ichświetliste, to koszmarna historia, która wymaga więcej niż tylko zwykłego przesłuchania.Lewis podszedł i stanął przy Oakesie.- Wszystko zabezpieczone.Thomas jeszcze raz ruszył w stronę wody, ale zaplątał się w strzępy martwych wodorostów.Upadł na nie,a wtedy drugi śmigacz zbliżył się do resztek, aby je zjeść.Thomas był najwyrazniej zmęczony.Ostatkiem siłpodniósł się i zaczął iść chwiejnym krokiem.- Czy możemy coś dla niego zrobić? - zapytała Legata. - A co chciałabyś, żebyśmy zrobili? - zapytał Oakes.- Wyślijmy grupę specjalną!- Na tym terenie znajduje się mnóstwo śmigaczy i płaskoskrzydłych.Nie możemy sobie pozwolić nastratę większej liczby ludzi.- Skoro był tak głupi, że stąd wyszedł, sam jest sobie winien - powiedział Lewis.- Zdaje się, iż naruszyłjedną z obowiązujących zasad.Poruszania się po terenie obwodu - dodał, wbijając wzrok w Legatę.- Nie przekroczył terenu obwodu - powiedziała, zastanawiając się, czy Lewis już wie o jej szalonymbiegu.- Cokolwiek zrobi, sam za to odpowiada - zawyrokował Oakes.- Och, nie.- Zaparło jej dech w piersiach, gdy zobaczyła czarną postać następnego śmigacza i dwóchpłaskoskrzydłych podejmujących pogoń.Thomas zaczął się zataczać i w tej samej chwili śmigacz wyrósł mutuż za plecami.Kiedy szykował się do ostatniego skoku, nagle uskoczył w bok.Z nieba spadło mnóstwomacek, a nad Thomasem pojawiła się świetlista, która uniosła go w górę.Oakes próbował ustawić ekran na widok ogólny, poruszając przy tym urządzeniem sterującym, gdy ktośstojący za nimi powiedział:- Spójrzcie na to! Wszyscy westchnęli.Na ekranie widać było wzgórza i skały ciągnące się od Reduty, a nad nimi warstwami zalegały świetliste.Duże ich skupiska znajdowały się w łuku oblężniczym, w zasięgu broni ludzi z Reduty.- Do widzenia, Raju Thomasie - powiedział Oakes.- Bardzo zle się stało, że dostały go świetliste.Zmigacz przynajmniej szybko by go załatwił.- Co ci zrobiły świetliste? - zapytała Legata.Zanim Oakes zdążył odpowiedzieć, Lewis odwrócił się od ekranu i zawołał:- W porządku, przedstawienie skończone.Wszyscy wracają do pracy.- Mamy dowody na istnienie jedynie kilku zwłok demonów - zaczął Oakes.- Były wyssane do ostatniejkropli.- Szkoda.że nie mogliśmy go uratować - powiedziała Legata.- Miał szansę, ale ją stracił.Oakes sięgnął do urządzenia sterującego i jednym palcem zatrzymał program badawczy.Po chwili naekranie znów pojawił się obraz.Zwietlista niosąca Thomasa zniknęła w odległej gromadzie pobratymców.Teraz w powietrzu tańczyły wzburzone worki, podświetlone pomarańczowym blaskiem słońc.Ich płetwyzakończone błoną falowały i wydymały się.Legata wiedziała już, co powstrzymywało Oakesa.Coraz więcej świetlistych unosiło się w górze.Frunęływyżej i wyżej, zasłaniając całe niebo.- Oczy Statku! - zawołał ktoś.- One zasłaniają słońca!- Rozszczep ekran - powiedział Oakes.- Uaktywnij wszystkie obwody czujników.Zamigotało kilka impulsów, zanim Legata zrozumiała, że polecenie było skierowane do niej.Błyskawicznie nacisnęła przełączniki i ekran stał się szary.Zwietliste pokrywały całe niebo nad Redutą -krążyły ponad morzem i ziemią. - Spójrzcie tam - powiedział Lewis, wskazując na skały, które ukazały się na ekranie.- Demony.Zanim zdali sobie sprawę z tego, co się dzieje, całe obrzeże skał wiło się to w jedną, to w drugą stronę.Widzieli to dzięki czujnikom.Legata była pewna, że takiej masy zębów, szponów i żądeł nie zgromadzononigdy przedtem w jednym miejscu na Pandorze.- Co one robią? - zapytał Oakes drżącym głosem.- Wyglądają, jakby na coś czekały - powiedziała Legata.- Czekają na rozkaz do ataku - stwierdził Lewis.- Sprawdz zabezpieczenie! - zawołał Oakes.Legata nacisnęła klawisze odpowiednich czujników.Ekrany zamigotały i po chwili pojawiły się na nichobrazy prac porządkowych, prowadzonych po szkodach wyrządzonych buntem klonów E.Na czyje rozkazyczekają? - zastanawiała się.Na każdym ekranie widać było zapracowane ekipy, składające się głównie zklonów E strzeżone przez uzbrojonych naturalnych.Niektórzy pracowali na otwartej przestrzeni, gdzie neurofagi niepozostawiły nic przy życiu.Inni mozolili się w zniszczonych częściach obwodu, gdzie ustawiono tym-czasowe ogrodzenia.Kilka silnie strzeżonych grup znajdowało się nawet na zewnątrz.Demony i świetlistenie ingerowały.- Dlaczego nie atakują? - zapytała Legata.- Wygląda na to, że czekają na odpowiedni moment - powiedział Lewis.- Oszczędzajmy energię - polecił Oakes.- Wydam rozkaz, aby nie strzelać do nich na chybił trafił.Ugotujemy je, jeśli zbliżą się na odległość dwudziestu pięciu metrów.- Ależ one potrafią myśleć -powiedział Lewis.-Nie tylko myślą, ale i planują.- Ciekawe, co zaplanowały? - zapytała Legata.Spostrzegła, że Oakes staje się coraz bledszy.- O, Jezu, lepiej też coś wykombinujmy.Chodzcie ze mną - powiedział Oakes, odwracając się do nichplecami.Legata nie zauważyła nawet, kiedy mężczyzni wyszli.Wciąż stała przy ekranie, pracując nadzewnętrznymi czujnikami.Cały krajobraz wypełniły złote odblaski słońc oraz świetlistych.Czarne skałyobsiadły demony, a rozkołysane morze przykrywała biała piana i pył wodny.Teraz dopiero Legata odwróciła się i zobaczyła, że Oakesa i Lewisa już nie ma w centrum dowodzenia.Wkrótce będę musiała grać, pomyślała.Powinnam się do tego przygotować.Utorowała sobie drogę przez centrum, otworzyła drzwi do głównego korytarza i pospieszyła w stronęwłasnej kwatery. Poeto,Potrafisz dojrzeć to, czego nie ma.A jednak kiedy tam się dostaniemy, to także.Hali Ekel Listy prywatneHali uważnie przestudiowała monitory podłączone do ułożonej w półleżącej pozycji Waeli.Chociaż byłdzień, wyglądało na to, że Waela śpi.Leżała na dokładnie rozciągniętym hamaku, który znalezli w jednej zkomór Statku.Jej brzuch przypominał pagórek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl