[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przedtem wystarczaÅ‚o mu tylko odejść od ogniska, żeby zdjąć ubranie i w ciemnoÅ›ciach zmienić siÄ™ w smoka.Ale teraz byÅ‚ dzieÅ„ i nigdzie w pobliżu nie byÅ‚o lasu, w którym mógÅ‚by dokonać przemiany.MógÅ‚ oczywiÅ›cie zostawić tutaj Gilesa i zabierajÄ…c swoje jedzenie, picie i linÄ™, powÄ™drować przez ugory, które otaczaÅ‚y dukt z obu stron, aż doszedÅ‚by do jakiegoÅ› zagÅ‚Ä™bienia czy innego miejsca, gdzie rycerz nie mógÅ‚by go zobaczyć w jego nowym wcieleniu.Z drugiej strony wÄ™drowanie przez otwartÄ… przestrzeÅ„ tylko z mieczem dla obrony - bo nawet tarczÄ™ zostawiÅ‚ z Gilesem - stanowiÅ‚o zagrożenie dla osobistego bezÂpieczeÅ„stwa.Po tych wszystkich latach wojny okoliczni wieÅ›niacy byli tak samo skÅ‚onni napadać na bezbronnych podróżnych jak ktokolwiek inny.Dwóch rycerzy na koÂniach, z broniÄ… i tarczami, wystarczyÅ‚oby, żeby powstrzymać ich od takich prób.Ale samotny piechur byÅ‚by w niebezÂpieczeÅ„stwie.Nie byÅ‚o powodu, dla którego sir Giles nie mógÅ‚ mu towarzyszyć do miejsca, gdzie byÅ‚by zakryty od strony drogi, zostawić go tam i wrócić.Jim mógÅ‚ poczekać, aż rycerz zniknie mu z oczu, i wtedy dokonać przemiany.DoszedÅ‚ do tego punktu w swoich rozmyÅ›laniach, gdy nagle poczuÅ‚ wyrzuty sumienia.On widziaÅ‚, jak Giles zmienia siÄ™ w silkie.Obaj byli towarzyszami broni.Ponadto rycerz nie tylko byÅ‚ Å›wiadom, że Jim byÅ‚ czarodziejem, ale że znano go jako Smoczego Rycerza, sÅ‚yszaÅ‚ także historiÄ™ o walce pod TwierdzÄ… Loathly.Nie byÅ‚o powodu, żeby nie zmienić siÄ™ w smoka od razu, na oczach sir Gilesa.Jedynym problemem byÅ‚o, jak nie wystraszyć koni.PrzypomniaÅ‚ sobie, jak Gruchot siÄ™ zachowaÅ‚, kiedy niespodziewanie zamieniÅ‚ siÄ™ w smoka w drodze do Carolinusa.A Gruchot byÅ‚ przecież do niego przyzwyczajony - choć trzeba przyznać, nie do tego, że Jim zamieniaÅ‚ siÄ™ w smoka.- Gilesie - zagaiÅ‚ Jim, gdy zawiÄ…zaÅ‚ toboÅ‚ek, w którym miaÅ‚ jedzenie i picie - do tego-, co mam zamiar zrobić, muszÄ™ zamienić siÄ™ w smoka.Nie chcÄ™ przestraszyć koni, wiÄ™c może powinniÅ›my je tu zostawić i odejść trochÄ™ dalej, zanim dokonam przemiany.- Ha? - powiedziaÅ‚ rycerz.- Z pewnoÅ›ciÄ… nie spodoÂbaÅ‚aby im siÄ™ twoja przemiana w smoka w odlegÅ‚oÅ›ci kilku stóp od nich.MyÅ›lÄ™, że powinniÅ›my mocno je przywiÄ…zać do tamtego uschniÄ™tego drzewa, żeby siÄ™ nie urwaÅ‚y, gdy zaczniesz siÄ™ zmieniać, o ile planujesz zrobić to w zasiÄ™gu ich wzroku.Nie byÅ‚o w pobliżu żadnych żywych drzew, a drzewo wspomniane przez Gilesa byÅ‚o martwym kikutem, który wyglÄ…daÅ‚, jakby uderzyÅ‚ weÅ„ piorun.StaÅ‚o niecaÅ‚e dziesięć jardów od drogi.PrzywiÄ…zali mocno konie i ruszyli dalej przez wysokÄ… do kolan, nie koszonÄ… trawÄ™ pól, aż znaleźli siÄ™ dobre sto jardów od zwierzÄ…t.- W tej odlegÅ‚oÅ›ci nie powinienem już ich przestraÂszyć - powiedziaÅ‚ zatrzymujÄ…c siÄ™ w koÅ„cu Jim.- I tak nie mogÄ… siÄ™ urwać - odrzekÅ‚ rycerz.PatrzyÅ‚, jak Jim zdejmuje ubranie, po czym wziÄ…Å‚ je od niego i zawiÄ…zaÅ‚ w wÄ™zeÅ‚ek linÄ…, do której przytwierdzone już byÅ‚y pakunki z jedzeniem i piciem.- Przywiąż te rzeczy dookoÅ‚a mojej szyi, gdy już siÄ™ zamieniÄ™ w smoka - poleciÅ‚ Jim.Giles przytaknÄ…Å‚.StojÄ…c bez ubrania Jim wypisaÅ‚ wewnÄ…trz swojej czaszki równanie i natychmiast staÅ‚ siÄ™ smokiem.- KlnÄ™ siÄ™! - wykrzyknÄ…Å‚ rycerz gapiÄ…c siÄ™ na niego.- MyÅ›laÅ‚em, że jestem przygotowany na twojÄ… przemianÄ™, Jamesie, ale nie spodziewaÅ‚em siÄ™, że bÄ™dziesz aż tak dużym smokiem.- Nie wiem, czemu jestem taki duży - odpowiedziaÅ‚ Jim ze swego smoczego ciaÅ‚a.- Chyba że ma to coÅ› wspólnego z moimi rozmiarami jako czÅ‚owieka.Przywiążesz ten toboÅ‚ek mocno wokół mojej szyi? DziÄ™ki.No to zmykam.Giles skoÅ„czyÅ‚ przymocowywać toboÅ‚ek do pokrytej Å‚uskÄ… szyi Jima.- Tak mocno wystarczy, Jamesie? - spytaÅ‚ usuwajÄ…c mu siÄ™ z drogi.- Nie może być lepiej - odrzekÅ‚ Jim.- No to tymczasem żegnaj, Gilesie.Niecierpliwie bÄ™dÄ™ wyglÄ…daÅ‚ szybkiego z tobÄ… zobaczenia.- Ja też, Jamesie - odpowiedziaÅ‚ rycerz.- Szczęśliwej drogi!Jim skoczyÅ‚ w powietrze, wymachujÄ…c skrzydÅ‚ami, i nieÂmal natychmiast zaczÄ…Å‚ siÄ™ wznosić z prÄ™dkoÅ›ciÄ…, która zadziwiÅ‚a go, gdy pierwszy raz próbowaÅ‚ latać w ciele smoka.OsiÄ…gnÄ…wszy wysokość, na której byÅ‚ ciepÅ‚y prÄ…d wznoszÄ…cego siÄ™ powietrza, przez chwilÄ™ szybowaÅ‚, zataÂczajÄ…c koÅ‚a i dostosowujÄ…c swój teleskopowy smoczy wzrok, by dostrzec maleÅ„kÄ… figurkÄ™ Gilesa daleko w dole.Figurka pomachaÅ‚a mu, a Jim w odpowiedzi pokiwaÅ‚ skrzydÅ‚ami.Potem znów popracowaÅ‚ skrzydÅ‚ami, osiÄ…gajÄ…c wiÄ™kszÄ… wysokość.MusiaÅ‚ wzbijać siÄ™ przez pewien czas, zanim znalazÅ‚ nastÄ™pny prÄ…d wstÄ™pujÄ…cy i zaczÄ…Å‚ szybować, podÄ…ÂżajÄ…c za odczuciem przyciÄ…gajÄ…cym go do smoków, które byÅ‚y w pobliżu.Tak jak wtedy, kiedy leciaÅ‚ z Secohem do Cliffside, poczuÅ‚, że umiejÄ™tność szybowania budzi w nim radość.Z pewnoÅ›ciÄ… wydawaÅ‚o mu siÄ™ to najprzyjemniejszym sposobem podróżowania, jaki kiedykolwiek wymyÅ›lono.Znów postanowiÅ‚ sobie zapamiÄ™tać, by przy okazji wiÄ™cej tak popodróżować.DzieÅ„ byÅ‚ bezchmurny i ciepÅ‚y jak na tÄ™ porÄ™ roku.Temperatura podnosiÅ‚a siÄ™ już gwaÅ‚townie.DawaÅ‚o siÄ™ to zauważyć nawet na tej wysokoÅ›ci.RzeczywiÅ›cie, gdyby nie wiatr, jaki sam wytwarzaÅ‚ lecÄ…c, mogÅ‚oby mu być zbyt ciepÅ‚o, by byÅ‚o to przyjemne.A tak zupeÅ‚nie oddawaÅ‚ siÄ™ czystej radoÅ›ci lotu.UmysÅ‚em bÅ‚Ä…dziÅ‚ po różnych, nie powiÄ…zanych ze sobÄ… sprawach.MyÅ›laÅ‚ o Angie tam, w Anglii, i żaÅ‚owaÅ‚, że nie ma sposobu, by przesÅ‚ać jej list i jednoczeÅ›nie mieć pewność, że dojdzie do niej przed jego powrotem - o ile w ogóle tak siÄ™ stanie.W tych czasach listy po prostu przekazywano sobie z rÄ…k do rÄ…k, aż znalazÅ‚y siÄ™ w miejscu przeznaczenia.W rezultacie ich dotarcie do adresata byÅ‚o częściej sprawÄ… szczęścia niż czegoÅ› innego.MyÅ›laÅ‚ o Gilesie i o tym, że mimo wybuchowego temperamentu i prostodusznoÅ›ci, jakÄ… odznaczaÅ‚ siÄ™ na równi z Brianem i niemal wszystkimi innymi osobami spotkanymi przez Jima w tym Å›wiecie, byÅ‚ czÅ‚owiekiem sympatycznym.Po części, jak Jim powiedziaÅ‚ sobie teraz, byÅ‚o tak dlatego, że rycerz przy swoim nieumiarkowanym charakÂterze miaÅ‚ równie nieumiarkowany zasób cechy tutaj pospolitej - byÅ‚ otwarty, bezpoÅ›redni i nie zwlekaÅ‚ z okaÂzywaniem uczuć.On, Brian i inni, podobni do nich, zachowywali siÄ™ prawie jak dzieci.Mogli być nagle bardzo szczęśliwi albo nagle bardzo smutni, albo siÄ™ nagle strasznie rozgniewać, i tak samo nagle wracaÅ‚ im znów dobry humor.Dla Gilesa Å›wiat byÅ‚ nie koÅ„czÄ…cÄ… siÄ™ seriÄ… ciekawostek.Na każdym zakrÄ™cie byÅ‚a niespodzianka.Co wiÄ™cej - rycerz wrÄ™cz spodziewaÅ‚ siÄ™, że tak bÄ™dzie.Z jego punktu widzenia wszystko byÅ‚o możliwe.CzÄ™sto zdarzaÅ‚o siÄ™, że kiedy umysÅ‚ Jima bÅ‚Ä…dziÅ‚ caÅ‚kiem gdzie indziej, przychodziÅ‚o mu nagle na myÅ›l rozwiÄ…zanie jakiejÅ› wczeÅ›niejszej zagadki.Tak jakby w gÅ‚Ä™bi jego umysÅ‚ wciąż rozpracowywaÅ‚ problem i w koÅ„cu przedstawiaÅ‚ rozwiÄ…zanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]