[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W okresie zamętu najwyrazniej uwidaczniają się antagonizmy mię-dzy szlachtą a pospólstwem.Wieśniacy nie mogą się pogodzić, że muszą płacićswoim panom podatki i daniny, a gdy nadchodzi godzina próby, rycerstwo niedotrzymuje warunków obowiązującej umowy społecznej.Przegrywa bitwy i tymsamym nie jest w stanie utrzymać porządku na swoich ziemiach.Teraz, gdy królFrancji dostał się do niewoli, dla prostego ludu ma to ogromne znaczenie symbo-liczne.A ponieważ wojna między Anglią i Francją chwilowo przycichła, stało sięoczywiste, że winę za zniszczenia ponosi wyłącznie rycerstwo.Oliver i Arnautwalczyli pod Poitiers po stronie swoich władców, teraz zaś obaj łupią okolicznychchłopów, by zdobyć żołd na utrzymanie wojsk.Wieśniakom się to nie podoba, dla-tego tworzą zbójeckie bandy, mieszkają w lesie i odgrywają się za swoją krzywdęprzy każdej okazji. Więc po co wymordowano całą rodzinę z tamtego samotnego gospodar-stwa?  zapytała Kate.Marek wzruszył ramionami. Może czyjś ojciec zginął w lesie z rąk bandy wieśniaków albo czyjś bratupił się któregoś wieczoru, pomylił drogę i został napadnięty przez zbójów? Mo-że czyjaś żona z dziećmi zginęła bez śladu w czasie podróży z jednego zamku dodrugiego? W każdym razie to akt zemsty, próba wyładowania na kimś wściekło-ści.Tak czy inaczej żądza krwi.Marek urwał nagle i ruchem głowy wskazał skraj lasu, gdzie wśród drzewprzemykał galopem jezdziec z zielono-czarną chorągwią.Zaczęli się przekradać w górę strumienia, żeby ominąć łukiem posterunek lu-dzi Arnauta.Wkrótce dotarli w pobliże młyna.298 * * *Dostępu do przeprawy bronił kamienny mur z łukowato sklepionym przej-ściem.Po obu stronach drogi stały budki strażników pobierających myto.Prowa-dził tędy jedyny gościniec do La Roque, a więc wojska Olivera, które obsadziłymost, kontrolowały także drogę do miasta.Pod murem, pogrążony w rozmowie ze zbrojnymi chroniącymi przejścia, stałRobert de Kere.Marek pokręcił głową.W kierunku przeprawy ciągnęła kolumna wieśniaków, głównie kobiet z dzieć-mi, niosących swój dobytek w zawiniątkach.Uciekali pod osłonę zamku La Ro-que.Rozmawiając ze strażnikami, de Kere od czasu do czasu spoglądał na idącychdrogą ludzi.Chyba nie zwracał na nich większej uwagi, ale i tak nie dałoby sięniepostrzeżenie prześliznąć obok niego.Wreszcie de Kere odszedł w stronę ufortyfikowanych zabudowań.Andre dałznać Chrisowi i Kate.Wyskoczyli z zarośli i włączyli się w strumień uciekinierówsunący powoli w kierunku mostu.Strażnicy sprawdzali głównie zawartość zawiniątek.Konfiskowali wszelkiewartościowe przedmioty, zrzucając je na wielką stertę znajdującą się na poboczudrogi.Marek dotarł do punktu kontrolnego.Został przeszukany, lecz nikt mu się do-kładniej nie przyjrzał.Przeszedł pod kamiennym łukiem.Tak samo bez kłopotuminął kontrolę Chris, a na końcu Kate.Poszli dalej szczytem nadbrzeżnej skarpy.Dopiero w miejscu, gdzie drogaskręcała w stronę La Roque, zawrócili nad Dordogne.Dali nura w zarośla.Nie-co dalej wyjrzeli ostrożnie na ufortyfikowany młyn oddalony o kilkaset metróww dół rzeki.Był pilnie strzeżony.Na obu końcach mostu wznosiły się masywne wieże strażnicze, wysokie nadwa piętra, z potężnymi blankami i otworami strzelniczymi na wszystkie strony.Na ich szczytach czuwało po kilkunastu zbrojnych w kasztanowo-szarych bar-wach, wzdłuż murów krążyły gotowe do obrony straże.Na szczycie wieży podrugiej stronie powiewała chorągiew z herbem lorda Olivera.Most łączący obie wieże był w zasadzie szeroką rampą.Pod nim obracały sięz wolna cztery młyńskie koła napędzane przez nurt rzeki, spiętrzony w systemiekamiennych wałów i nasypów. I co o tym sądzisz?  zwrócił się Marek do Chrisa, który od dwóch lat in-teresował się tą budowlą i dokładnie badał jej ruiny. Damy radę się tam dostać?Hughes pokręcił głową.299  Nie mamy szans.Jest zbyt pilnie strzeżona. A co to za budynek, ten bliżej nas?  Andre wskazał piętrową drewnianąkonstrukcję. Najpewniej młyn zbożowy.Kamienne żarna powinny znajdować się napiętrze, żeby mąka zsypywała się rynnami do skrzyń na parterze, gdzie łatwiejprzepakować ją do worków i załadować na wozy. Ilu ludzi tam pracuje? Dwóch, może trzech.Ale w tej chwili. wskazał kręcących się poterenie żołnierzy .może nie być nikogo. Rozumiem.A ten drugi budynek? Był niższy i dłuższy.Z młynem zbożowym łączyła go dodatkowa rampabiegnąca równolegle do mostu. Nie jestem pewien.To może być kuznia, papiernia, zakład wytwarzającyzacier chmielowy do warzenia piwa, a nawet tartak. Z piłami do cięcia drewna? Tak.W tych czasach istniały już tartaki zasilane energią wodną. Ale nie wiesz dokładnie, co tam jest? Nie potrafię rozpoznać po wyglądzie. Przepraszam, że zapytam, ale po co w ogóle rozważacie możliwość prze-dostania się do młyna?  wtrąciła Kate. Przyjrzyjcie się tylko.Nie prześli-zgniemy się do środka za żadne skarby. Musimy  odparł Marek.Trzeba obejrzeć celę brata Marcela i znalezćklucz do sekretnego przejścia. Jak chcesz tego dokonać, Andre? Jak ominiemy straże?Marek przez dłuższy czas w posępnym milczeniu spoglądał na cały kompleks. Popłyniemy  rzucił w końcu.Chris znowu pokręcił głową. To na nic. Wskazał grube kamienne filary mostu.Były gęsto pokrytezielonymi glonami i z pewnością oślizłe. Nie zdołamy się po nich wspiąć. A kto mówi o wspinaniu?09.27.33Woda była bardzo zimna.Chris aż się wzdrygnął.Marek śmiało odbił się odbrzegu i zaczął powoli dryfować z nurtem.Kate trzymała się blisko niego, deli-katnymi wymachami rąk kierując się w stronę środka koryta rzeki.Chris popłynąłza nimi, kilkakrotnie zerknąwszy przez ramię na oddalający się brzeg.Jak dotąd nie zostali zauważeni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl