[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nad wyspą zerwał się wiatr.Chłód przenikał do serc wszystkich żywych istot.yre-nice rozszerzał strach.Ptaki ucichły, małe zwierzątka drżały, ukryte w swych jamkach.Nimfy, przytulone do siebie, bały się nawet chlipnąć.Gargulce skamieniały na kalenicydachu.Kilka starych, na wpół spróchniałych drzew obaliło się z trzaskiem.Jednorożcerozpierzchły się bezładnie, galopując po całej wyspie w poszukiwaniu kryjówki, z pa-niką w onyksowych oczach.Szafir tłukł w ziemię kopytem, targał piękną, suchą głową.Jego róg wyglądał jak sztylet.Hija sztywno siedziała w kręgu, intonując śpiewną inwokację.Magiczny proszek za-płonął, jarząc się fosforycznym blaskiem.Pochodnie drgały z sykiem.Płomienie przy-gasały i wystrzelały snopami iskier, ochlapując wnętrze kręgu rozchwianymi cieniami.464Niebo przybrało barwę granitu, obłoki uciekały ku horyzontowi niczym szczuryz tonącego okrętu, nimfy z krzykiem padły na twarze, zwierzęta ogarnęła panika.Nie-widzialna, odwieczna, ponad zamkiem przelatywała śmierć, przybywając pertraktowaćz wiedzmą, która ją wezwała.* * *Daimon rozkleił powieki.Czerwone chmury wciąż galopowały nad zygzakami ce-glastych gór.Coś jednak rzucało cień, padający mu na twarz.Wytężył wzrok.Tuż oboksiebie ujrzał parę wysoko sznurowanych sandałów.Mrużąc oczy, z trudem zdołał spoj-rzeć wyżej.Nad nim, z łukiem w miedzianej dłoni, stał salamandra, nominalny poddanyKrólestwa.* * *Kamael, zasępiony, rozgarnął ręką włosy.Zerknął w kąt pomieszczenia.Na prowi-zorycznym barłogu dygotał pod stertą koców nieprzytomny Daimon.Nie było trzebawytrawnego lekarza, żeby stwierdzić, że jego stan jest kiepski.465Zaraza na tę ruderę Samaela, pomyślał hrabia palatyn Głębi.Chociaż dobrze, żew ogóle gdzieś nas ukrył.Sytuacja wyglądała fatalnie.Po nieudanym zamachu na Ga-briela regenci zrobili czystkę w Królestwie.Aresztowali wielu sprzymierzeńców ar-chaniołów, ogłosili stan wyjątkowy, zamknęli Rafała w areszcie domowym, chociażsamego Razjela nie ośmielili się tknąć.Jako tako kontrolowali siedem Nieb, lecz pozamurami panował totalny chaos.W odpowiedzi na to Michał zdecydował się wkroczyćz Zastępami.Wkrótce dołączył do niego ocalały z zamachu Gabriel.Skrzydlaci witalipowrót regenta jak zbawienie.Michał twardą ręką trzymał żołnierzy, nie pozwalając nanajmniejsze wykroczenia przeciw ludności cywilnej, nawet w obrębie Limbo czy SferPoza Czasem.Tym, którzy stracili dach nad głową, Dżibril kazał rozdawać żywnośći namioty z zapasów armii.Jednak chociaż Królestwo ogarnęła radość, Zastępy zmu-szone były wziąć udział w kilkunastu krwawych potyczkach, a główne siły buntowni-ków wciąż pozostawały przed nimi.Kamael miał nadzieję, że nie dojdzie do oblężeniaKrólestwa.Samozwańczy regenci wciąż dysponowali znaczącą siłą.Westchnął, podparł brodę pięścią.Zamieszki w Niebie i Głębi nie stanowiły wcalenajpoważniejszego problemu.Wszystko wskazywało na to, że dożył właśnie Dni Gnie-466wu.Wieści, które zdołał mu przekazać Daimon, nie wyglądały na majaczenie ciężkorannego.Dla totalnej wojny końca świata, rozpętanej przez Antykreatora, moment ni-gdy nie był odpowiedni, ale trudno sobie wyobrazić gorszy niż rewolucja w Królestwie.Zwłaszcza że jedyny, wskazany przez przepowiednię, anioł zdolny zatrzymać Siewcę,właśnie walczy o życie i wiele wskazuje na to, że może przegrać.Kamael znów zerknął na posłanie chorego.Potarł kąciki zmęczonych oczu.Nie je-stem stworzony do politycznych rozgrywek, pomyślał.W gruncie rzeczy on też nie.Obaj powinniśmy pozostać Rycerzami Miecza.Honor, krew, adrenalina i trochę nie-złej zabawy.Ale przepadło, jasna dupa, bezpowrotnie przepadło.Westchnął ponownie,potarł kciukiem policzek.Trudno mu było uwierzyć, że pod kupą brudnych koców do-gorywa Abbaddon, dumny, drapieżny, nieugięty Anioł Miecza, jego przyjaciel DaimonFrey.Kamael nie przypuszczał, że może dojść do czegoś podobnego.Martwił się raczejo Gabriela i pozostałych archaniołów.Usiłował dowiedzieć się czegoś o Razjelu, gdyznalazł go posłaniec od Ignisa Inflexibilisa, wodza Salamander, z wiadomością o odna-lezieniu ciężko rannego Daimona, na dalekich pustkowiach Sfer Poza Czasem.Kamaelzareagował natychmiast.Dzięki pomocy Samaela i poddanych Ignisa zdołał przetrans-467portować przyjaciela do bezpiecznej kryjówki na Ziemi.W Królestwie bowiem wy-dano na niego wyrok i rozesłano listy gończe za udział w spisku zdrajcy Gabriela.Nie musiał, na szczęście, obawiać się o lojalność Salamander.Ignis od początku jedno-znacznie opowiadał się po stronie archaniołów.Salamandry, duchy ognia, podobnie jakpozostałe duchy żywiołów, choć w hierarchii podrzędne w stosunku do skrzydlatych,cieszyły się pewną autonomią.Zamieszkiwały wulkaniczne lub pustynne rejony Sfer,wystawiały własną armię, podległą Królestwu i miały własnych przywódców.Gabrielpo dojściu do władzy położył kres całkowitej zależności, a raczej osobliwemu rodzajowiniewolnictwa, obowiązującemu wobec duchów żywiołów, dżinnów i geniuszy.Wyzwo-lił ich, nadając im status poddanych Jasności.W ten sposób zdobył całkowite odda-nie nowych obywateli, jako że był jedynym gwarantem przestrzegania ustanowionychprzez siebie praw.W Królestwie, zwłaszcza wśród starszych, wysokich rangą aniołów,przyzwyczajonych do całkowitej władzy nad niższymi bytami, odezwały się ostre gło-sy protestu, ale Dżibril nic sobie z tego nie robił.W salamandrach zyskał doskona-łych łuczników i lekkozbrojną piechotę, w sylfach, duchach powietrza, zwiadowcówi łączników, w gnomach, podległych żywiołowi Ziemi, pracowników do robót górni-468czych, metalurgów i płatnerzy, zaś dzięki trytonom miał jaką taką kontrolę i pojęciew sprawach pod powierzchnią Praoceanu.Geniusze, jako że zazwyczaj posiadały pod-stawy wykształcenia, a przynajmniej umiały czytać i pisać, podnosiły ogólny poziomcywilizacji w dość zacofanym Limbo, gdzie osiedliła się największa ich grupa.Dużaczęść geniuszy trudniła się medycyną, prostymi poradami prawnymi lub podstawowymszkolnictwem, z czym na prowincji zawsze był problem.Najbliżej swej dawnej pozycjipozostały dżinny, które służyły w wielu bogatych domach lub wchodziły w skład pry-watnych oddziałów zbrojnych magnatów.Najwięcej dżinnów zawsze pozostawało nausługach Głębian, w Królestwie najliczniejszą ich rzeszą władała Sophia.Salamandryrzadko zaciągały się w szeregi najemnych wojsk, a jeszcze trudniej było zobaczyć ogni-stego ducha zatrudnionego w charakterze sługi.Uchodzili za istoty niezależne, dumne,przywiązane do tradycji i dbające o honor
[ Pobierz całość w formacie PDF ]