[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiedziałam, czy bardziej jestem zmartwiona brakiem jakiejkolwiekreakcji z jego strony, czy tym, jak bardzo był spięty.Konsjerż? Wolne żarty.%7ładenKonsjerż nie wywołałby takiej reakcji, a poza tym, gdyby naprawdę chciał zapytać,do kiedy mamy zamiar zostać, rozmowa trwałaby o wiele krócej.A może Hunt był spięty z innego powodu, a telefon nie miał tu nic do rzeczy?Jeszcze przez kilka chwil stałam jak wmurowana, gapiąc się na niego bezmyślnie,a potem obróciłam się na pięcie i zawróciłam do łazienki.Miałam już zatrzasnąćdrzwi, gdy dobiegło mnie pytanie: Co powiesz o wycieczce na nabrzeże? Może riwiera?Wetknęłam głowę do pokoju.Hunt, sztywny jakby kij połknął, siedział na łóżkui patrzył przed siebie. Jasne.Może być riwiera zgodziłam się.Nie odpowiedział.Ostatnie słowo odbiło się echem po pokoju i nagle poczułam siętak, jakbym w miejscu serca miała wielką, wypełnioną po brzegi lękiem, czarnądziurę.Niewielkie miasteczko Riomaggiore wyglądało jak przylepione do stromego klifu.Wiedziałam, że je pokocham, dokładnie w tej chwili, gdy pierwszy raz ujrzałam je naoczy.Powietrze było wilgotne i pachniało solą, a z peronu rozciągał się niesamowitywidok na oszałamiająco turkusowe morze.Podbiegłam do poręczy i w dole, daleko pod stopami, ujrzałam potrzaskane,wyłaniające się z wody ciemne skały, ozdobione koronką morskiej piany.Faleuderzały miarowo w ściany klifu i przysięgłabym, że aż na górze czuć było wodnąmgiełkę.Pisnęłam radośnie i rzuciłam się Huntowi na szyję. Podoba ci się? zapytał. Obłędnie!Naprawdę warto było wyjechać z Florencji.Dopiero w pociągu Hunt opowiedział mi dokładnie o miejscu, które wybrał.NaCinque Terre składało się pięć nadmorskich miejscowości, które były częścią czegośw rodzaju parku narodowego, a może skansenu, tak więc dokładano wszelkich starań,by zachowały oryginalny charakter sprzed wieków.Jedną z niewielu oznakcywilizacji był pociąg, którym tu przyjechaliśmy.Planowaliśmy ostatnie dwa dni naszej wspólnej przygody spędzić na zwiedzaniuokolicznego wzgórza.Uznałam, że jeśli pozostałe miejscowości będą choćbyw połowie tak urocze jak peron w Riomaggiore, będą to najpiękniejsze dni w moimżyciu.Po tym, jak nasyciłam się widokiem, ruszyliśmy do miasta, by zjeść lunchi poszukać miejsca na nocleg.Było w czym wybierać.Zatrzymaliśmy sięw niewielkiej, uroczej restauracyjce, w której zjadłam najlepsze pesto w historiiwszechświata.A przecież nawet nie przepadałam za pesto! Widocznie klimat CinqueTerre miał naprawdę cudowne właściwości.Kelner zasugerował nam, żebyśmy zapytali o nocleg mieszkającą niedaleko knajpkirodzinę.Idąc niespiesznie w tamtym kierunku, podziwiałam Riomaggiore.Budynkiprzypominały wielokolorowe pudełka ustawione jeden na drugim.Niektóre byłypomarańczowe inne żółte albo różowe.Kakofonię barw zwiększały dodatkowopomalowane na biało, zielono i czerwono okiennice.Gdziekolwiek bym nie spojrzała,coś natychmiast przykuwało moją uwagę, jak choćby wybarwione na mocny turkusdrzwi wejściowe.Wprost wyczuwałam kłębiące się za spękanym drewnemopowieści.W pewnym momencie przez ulicę przebiegł bosy, opalony na ciemny brązchłopczyk, ściskający w ramionach wielkiego kota.Gdy dłoń Hunta dotknęła lekko mojej kości ogonowej, odruchowo pochyliłam sięw jego kierunku. Tu jest przecudownie powiedziałam. Nigdy wcześniej nie widziałam czegośpodobnego. To znaczy, że mi się udało? zapytał.Nie wiedziałam, o co mu chodzi. Co takiego? Sprawić, że przeżyłaś przygodę.Przystanęłam i popatrzyłam na niego.Z jego twarzy wyczytałam, że miał ma myślicoś więcej niż tylko czystą radość, wynikającą z odwiedzenia miejsc, jakichwcześniej nie znałam.Za plecami Hunta niebo i woda zlewały się w jeden wielkibłękit i poczułam ukłucie bólu na samą myśl o tym, że ta chwila nie będzie trwaławiecznie.Chciałam ją w jakiś sposób utrwalić, wyryć w pamięci i pod powiekami.Bałam się, że któregoś dnia po prostu zapomnę o tej chwili o wietrze burzącymmoje włosy, o świetle słońca odbijającym się od spokojnej powierzchni morza i ociemnych niczym burzowe niebo oczach Hunta.Takie zapominanie powinno byćkaralne& Pragnęłam zatrzymać czas, zatrzymać go na zawsze właśnie w tymmomencie, w tej jednej cudownej chwili, w której czułam tak wiele.W której czułamsię żywa. Słowo przygoda nie opisuje wszystkiego, co przeżyłam wyznałam szczerze.Blask uśmiechu Hunta przyćmił słońce.Objął mnie ramieniem i razem poszliśmy obejrzeć pokój.Wszystkie wioski składające się na Cinque Terre połączone były zarówno kolejką,jak i ścieżką spacerową, więc zaraz po tym, jak ulokowaliśmy się w niewielkim, alebardzo przytulnym pokoiku, wyruszyliśmy zwiedzać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]