[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Morrolan wydawał się wpatrywać w miejsce między Verrą, a Barlanem.W miarę jak podchodziliśmy do nich coraz bliżej, okazywało się, że ich gigan-tyczność była iluzją.Zatrzymaliśmy się jakieś piętnaście stóp przed nimi byliduzi, ale nie nieludzko wielcy, jak się pierwotnie wydawało.Ich wygląd nie uległ zmianie poza jednym szczegółem: szata Verry zmieniałanie tylko barwę, ale i krój oraz materiał, z którego została sporządzona.Niemniejoboje wyglądali na istoty, z którymi można w ostateczności spróbować porozma-wiać.W przeciwieństwie do niektórych siedzących nieopodal.Oboje w tym samym momencie dali do zrozumienia, że nas widzą.Morrolan skłonił się, choć nie aż tak nisko jak Barittowi.Nie próbowałem tegozrozumieć, tylko też się ukłoniłem.Nisko.Verra przyjrzała się każdemu z nasz osobna, po czym przeniosła spojrzenie na Barlana.Wydawała się uśmiechać.Jeśli chodzi o niego, nie byłem w stanie określić wyrazu jego twarzy.137Potem ponownie spojrzała na nas i odezwała się głębokim, czystym i dziw-nym głosem.Brzmiał on tak, jakby jej słowa dzwięczały echem w moim umyśle,ale równocześnie słyszałem je w mózgu i w uszach.W efekcie wszystko, co rze-kła, brzmiało niezwykle wyraznie i czysto.Było to tak nowe doświadczenie, żemusiałem się skupić, by zrozumieć i zapamiętać treść.Jej pierwsze słowa były takie: To niespodzianka.Barlan nic nie powiedział.Spojrzała na niego, potem znów na nas i spytała: Kim jesteście?Pierwszy przedstawił się Morrolan: Jestem Morrolan e Drien, książę z Domu Smoka.Przełknąłem kluchę w gardle i dodałem: Vladimir Taltos, baronet z Domu Jherega. Proszę, proszę uśmiechnęła się: krzywo, dziwnie i ironicznie. I wy-gląda na to, że obaj nadal żyjecie.Zareagowałem odruchowo: Skąd wiesz?Uśmiechnęła się szerzej i odparła: Gdybyś siedział w tym interesie tak długo jak ja.Przerwał jej Barlan: Mówcie, z czym przychodzicie. Przybyliśmy błagać o życie powiedział Morrolan.Verra uniosła brwi: Doprawdy? A czyjeż to?Morrolan wskazał na laskę. Mojej kuzynki.Barlan wyciągnął rękę.Morrolan podszedł, podał mu laskę i cofnął się. Musi ci na niej naprawdę wielce zależeć oceniła Verra. Skoro zdecy-dowałeś się, przybywając tu, zrezygnować z prawa do powrotu.Przełknąłem z wyraznym trudem ślinę, co zauważyła, gdyż dodała: Twój przypadek jest nieco mniej jasny, jako że ludzie w ogóle tu nie przy-należą.Oblizałem suche nagle wargi i powstrzymałem się od komentarza.Verra przeniosła wzrok na Morrolana i spytała: I cóż? Tak? spytał uprzejmie w odpowiedzi. Jest warta twego życia?Nie wahał się ani sekundy:138 Jeżeli to konieczne, to tak.Nazywa się Aliera e Kieron i jest następczyniątronu z Domu Smoka.Verra drgnęła i spojrzała mu prosto w oczy.Przekonałem się, że w widoku zaskoczonego boga jest coś przerazliwego.Po chwili powiedziała ciszej: A więc została odnaleziona.Morrolan przytaknął, nie odzywając się.Verra wskazała na mnie i spytała: Co on ma z tym wspólnego? Pomógł nam ją odzyskać. Rozumiem. Teraz przybyliśmy prosić, by mogła podjąć życie w punkcie, w którym. Oszczędz mi detali przerwała mu.Morrolan zamilkł.Za to przemówił Barlan: To, o co prosisz, jest niemożliwe. Doprawdy? spytała Verra. Jest także zakazane dodał Barlan. Opowiadasz powiedziała podejrzanie słodko. Z naszymi pozycjami są związane określone obowiązki wyjaśnił.Jednym z nich jest przestrzeganie. Daruj sobie wykład.Wiesz, kim jest Aliera? Jeżeli jest wystarczająco ważna, możemy poprosić o zwołanie. I minie tyle czasu, że ten człowiek nie będzie już w stanie wrócić.Jegomały jhereg także.Nie zareagowałem, gdyż oglądanie kłócących się bogów pochłonęło mnie cał-kowicie.Nie sądziłem, że się kłócą, prawdę mówiąc.Zaskoczyło mnie nie tylkoto, lecz także fakt, że Verra przejmowała się losem Loiosha siedzącego zresztąpod moją peleryną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]