[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdenerwowanie na “Unimarze” było znacznie większe, mimo iż stało się udziałem mniejszej liczby osób.Siedząc w przedziale bagażowym, Arkadia najpierw stwierdziła, że pomaga jej doświadczenie, a potem, że przeszkadza jej jego brak.I tak, zniosła ze stoickim spokojem nagłe przyśpieszenie podczas startu statku, i nieokreślone, ale niezbyt przyjemne uczucie, które towarzyszyło pierwszemu skokowi przed nadprzestrzeń.Były to zjawiska znane od dawna i była na nie przygotowana.Wiedziała też, że pomieszczenia bagażowo-towarowe na każdym statku są objęte systemem wentylacyjnym i że mają nawet normalne oświetlenie.Odrzuciła jednak zdecydowanie myśli o włączeniu światła, gdyż byłoby to już nazbyt nieromantyczne.Siedziała więc w ciemności, jak przystało na konspiratora, starała się oddychać jak najciszej i wsłuchiwała się w różnorodne dźwięki dochodzące z kabiny Homira Munna.Były to dźwięki niezbyt wytworne - takie, jakie towarzyszą krzątaninie samotnego człowieka.A więc szuranie papciami po podłodze, szelest ubrania ocierającego - się o metal, jęk ustępujących pod ciężarem ciała sprężyn starego wyściełanego krzesła, prztyknięcie wciskanego guzika na tablicy kontrolnej statku czy delikatny odgłos dłoni przesłaniającej komórkę fotoelektryczną.W końcu jednak dał się Arkadii we znaki brak doświadczenia.W książkach i na video pasażerowie na gapę mieli zawsze niemal nieograniczone możliwości zachowania w tajemnicy swego pobytu na statku.Istniało oczywiście zawsze niebezpieczeństwo nieostrożnego potrącenia czegoś, co mogło wylądować na podłodze z piekielnym hałasem, albo grożącego potężnym kichnięciem kręcenia w nosie - w filmach oglądanych na video było prawie pewne, że gapowicz wcześniej czy później kichnie, to była normalna sprawa.Znała to wszystko i przedsięwzięła odpowiednie środki ostrożności.Wiadomo było również, że po jakimś czasie trzeba będzie zaspokoić głód i pragnienie.Dlatego zaopatrzyła się w konserwy z domowej spiżarni.Były jednak pewne sprawy, o których jakoś nie wspominały książki ani filmy, i Arkadia stwierdziła z przerażeniem, że wbrew swym najlepszym intencjom może pozostać w ukryciu tylko przez ograniczony okres czasu.A na jednoosobowym statku sportowym, takim jak “Unimara”, przestrzeń mieszkalna ograniczała się zasadniczo do jednego pomieszczenia, tak że nie było najmniejszej nawet możliwości niepostrzeżonego wyśliznięcia się z przedziału bagażowego, w czasie kiedy Munn byłby zajęty gdzie indziej.Czekała niecierpliwie na odgłosy zwiastujące, że Munn śpi.Żałowała, że nie wie, czy bibliotekarz chrapie.No, ale wiedziała przynajmniej, gdzie znajduje się koja i z ulgą rozpoznała jej skrzypnięcie.Potem usłyszała przeciągle ziewanie.Czekała dłuższy czas, wsłuchując się w ciszę przerywaną tylko skrzypnięciami koi towarzyszącymi zmianom ułożenia ciała.Drzwi między przedziałem bagażowym a kabiną główną otwarły się bez problemów pod naciśnięciem jej palca.Wystawiła ostrożnie głowę.Nagle usłyszała dźwięk, który zdecydowanie mogło wydać tylko ludzkie ciało.Zesztywniała.Cisza! Musi zachować ciszę!Starała się wysunąć za drzwi oczy, nie poruszając głową, ale nic z tego nie wyszło.Za oczami wysunęła się głowa.Homir Munn nie spał.Oczywiście, czytał w łóżku przy skupionym świetle lampki nocnej.Teraz jednak wpatrywał się szeroko otwartymi oczami w ciemność, szukając jedną ręką czegoś pod poduszką.Głowa Arkadii instynktownie cofnęła się za drzwi.W tym momencie całą kabinę zalało jasne, światło i rozległ się ostry, choć trochę drżący głos Munna:- Mam miotacz i, na Galaktykę, zaraz strzelam.- To tylko ja - jęknęła Arkadia.- Nie strzelaj.No i proszę, jak kruchą i delikatną rzeczą jest romantyczna przygoda.Jeden miotacz z nerwowym właścicielem może zepsuć wszystko.Munn siedział w łóżku w pełnym świetle.Siwe włosy na jego wąskiej piersi i rzadki, jednodniowy zarost na chudej twarzy sprawiały, że nie wyglądał szczególnie godnie ani groźnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]