[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tomek zanieÂpokojony zaczÄ…Å‚ wÄ…tpić w pomyÅ›lne odbycie Å‚owów w towarzystwie tak ospaÅ‚ych towarzyszy i dopiero odetchnÄ…Å‚ lżej spojrzawszy na Bentleya.On jeden nie spaÅ‚ jeszcze, jakkolwiek widać byÅ‚o, że ogólna senność powoli zaÂczyna siÄ™ udzielać i jemu.„Jeżeli pan Bentley również zaÅ›nie, to umrÄ™ z nudów" pomyÅ›laÅ‚ Tomek.Aby też nie dopuÅ›cić do tej okropnej dla siebie ewentualnoÅ›ci, zaczÄ…Å‚ wiercić siÄ™ i chrzÄ…kać, a gdy tylko Bentley zwróciÅ‚ na niego uwagÄ™, zagadnÄ…Å‚:- Może siÄ™ to wyda panu niemÄ…dre, ale zupeÅ‚nie inaczej wyobrażaÅ‚em sobie AustraliÄ™.- Czyżby zawiodÅ‚a ona twoje oczekiwania? - zaciekawiÅ‚ siÄ™ Bentley.- Przyznam siÄ™, że jak do tej pory, Australia bardzo przypomina mi rodzinne strony.WszÄ™dzie widać pola uprawne, ogrody owocowe lub pastwiska.Tyle tylko, że wiÄ™cej tutaj owiec niż u nas i pastuchy jeżdżą na koniach.Bentley uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do chÅ‚opca, a potem odparÅ‚:- Mówisz, mój drogi, że Australia za bardzo przypomina ci EuropÄ™? Jeżeli spodziewaÅ‚eÅ› siÄ™ zastać tutaj wiÄ™cej egzotyki, to mogÄ™ ciÄ™ caÅ‚kowicie uspokoić.Na razie znajdujemy siÄ™ jeszcze w dobrze skolonizowanym pasie przybrzeżnym, lecz wkrótce zmieni siÄ™ krajobraz.Jestem ciekaw, jak ty soÂbie wyobrażaÅ‚eÅ› ten kraj?- ByÅ‚em przekonany, że powierzchniÄ™ Australii w wiÄ™kszej części poÂkrywajÄ… bezkresne stepy i pustynie, w których czyhajÄ… na czÅ‚owieka najrozÂmaitsze niebezpieczeÅ„stwa.SÅ‚yszaÅ‚em nawet, że Å‚atwo tu o zÅ‚Ä… przygodÄ™ z rozbójnikami!- No, co do tych rozbójników, to już obecnie nic nam od nich nie groÂzi.KilkanaÅ›cie lat temu paru Å›miaÅ‚ków istotnie dopuszczaÅ‚o siÄ™ pewnych wybryków.ByÅ‚o to w okresie panujÄ…cej tutaj gorÄ…czki zÅ‚ota.Natomiast nie myliÅ‚eÅ› siÄ™, co do wyglÄ…du krajobrazu wiÄ™kszej części Australii.Poczekaj tylko, aż posuniemy siÄ™ dalej na północ.Na tym olbrzymim kontynencie znajdujÄ… siÄ™ jeszcze caÅ‚e poÅ‚acie ziemi nie tkniÄ™te stopÄ… biaÅ‚ego czÅ‚owieka.- Czy nie zechciaÅ‚byÅ› mi powiedzieć, któż to naopowiadaÅ‚ ci o tych austraÂlijskich rozbójnikach?- DowiedziaÅ‚em siÄ™ o tym z książek polskich podróżników, którzy spÄ™Âdzili w Australii Å‚adnych parÄ™ lat.- To zaczyna być bardzo interesujÄ…ce! Jakich podróżników masz na myÅ›li?- Byli to Sygurd WiÅ›niewski i Seweryn KorzeliÅ„ski[31].Bentley myÅ›laÅ‚ chwilÄ™, jakby szukaÅ‚ w pamiÄ™ci wymienionych przez Tomka nazwisk, po czym odezwaÅ‚ siÄ™:- Nie mogÄ™ sobie przypomnieć, abym kiedykolwiek sÅ‚yszaÅ‚ coÅ› o tych polskich podróżnikach.Chyba nie należą oni do odkrywców na kontyÂnencie australijskim?- PytaÅ‚em już o to tatusia, który powiedziaÅ‚ mi, że WiÅ›niewski nie byÅ‚ ani odkrywcÄ…, ani uczonym badaczem.Wprawdzie braÅ‚ on udziaÅ‚ w jednej ekspedycji[32] w gÅ‚Ä…b Australii, ale szybko siÄ™ z niej wycofaÅ‚.- Oto wÅ‚aÅ›nie wytÅ‚umaczenie, dlaczego nic o nim nie sÅ‚yszaÅ‚em.WiÅ›Âniewski zasÅ‚użyÅ‚ siÄ™ zapewne w historii podróżnictwa polskiego, chociaż nie dokonaÅ‚ przecież specjalnych osiÄ…gnięć na polu naukowych odkryć.- To samo powiedziaÅ‚ mój ojciec.Mimo to niech pan żaÅ‚uje, że nie mógÅ‚ pan przeczytać jego książki.Mam jÄ… na statku, jeżeli tylko pan zechce, chÄ™tnie pożyczÄ™.- DziÄ™kujÄ™ ci, Tomku, skorzystam z twej propozycji w odpowiednim czasie.Czy to WiÅ›niewski w tak czarnych barwach przedstawiÅ‚ AustraliÄ™?- Wcale nie - zaoponowaÅ‚ chÅ‚opiec.- Czyż mógÅ‚by przebywać tutaj aż dziesięć lat, gdyby mu siÄ™ ten kraj nie podobaÅ‚?- No, ale jak wynikaÅ‚o z twoich słów, musiaÅ‚ opisać AustraliÄ™ jako kraj przepeÅ‚niony rozbójnikami.Wprawdzie pierwszymi kolonistami byli deportoÂwani więźniowie, lecz nigdy nie panowaÅ‚o tutaj bezprawie.- Może siÄ™ źle wyraziÅ‚em, proszÄ™ pana.Jak sobie przypominam, WiÅ›niowski pisaÅ‚, że w stanie Wiktoria bezpieczeÅ„stwo życia i mienia byÅ‚o wiÄ™ksze niż nawet w Anglii.Tym niemniej byÅ‚ on schwytany przez zbójców nad rzekÄ… Murrary.- To prawda, bandyci grasowali przez jakiÅ› czas w Nowej PoÅ‚udnioÂwej Walii.W naszym stanie[33] nigdy nie pobÅ‚ażano awanturnikom - rzekÅ‚ Bentley zadowolony.- Czy pamiÄ™tasz, kim byli ci zbójnicy?- Doskonale pamiÄ™tam! WiÅ›niowski zostaÅ‚ schwytany przez Gilberta i Ben Halla, którzy przedtem należeli do bandy Gardinera.- Znam te nazwiska.Powiedz mi, proszÄ™, w jakich okolicznoÅ›ciach ten polski podróżnik zetknÄ…Å‚ siÄ™ z nimi?- ByÅ‚o to w drodze do Bathurst[34].WÅ‚aÅ›nie kilkanaÅ›cie mil przed miaÂstem dwóch jeźdźców zastÄ…piÅ‚o mu drogÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]