[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trudno powiedzieć, kto spośród zebranego tłumu bardziej był zdu­miony.Klinga rozmościł się obok Starego.Nie przestawał się uśmiechać.Nie potrafił przestać paplać ze swoim starym kumplem, Łabędziem.Bied­ny Cordy Mather był w domu z Kobietą.On również mógłby się teraz znakomicie zabawić.Nie widziałem Klingi od lat.Wtedy był małomównym cynikiem.Zupeł­nie inaczej niż dzisiaj.A Jednooki, jak się okazało, nie miał jeszcze czasu, by puścić w ruch swą destylatornię.Klinga wrzasnął w stronę Konowała, Konował odwrzasnął mu coś.Łabędź zwrócił się do mnie:- Nie zwracaj na nich uwagi.Jeszcze nie potrafi zejść ze sceny.- Przypuszczam, że dopóki trwał ten ich spisek, musieli żyć w wielkim napięciu.Stary słyszał Łabędzia, ale nie zwrócił na niego większej uwagi.- Jutro będziemy mieli dobrą, staromodną zabawę w samym centrum.Ostatnia rzecz, jakiej Mogaba oczekiwałby po mnie.Książę, ty pójdziesz pierwszy.Niech twoi ludzie pokażą nam, jacy są dobrzy.Pociągnąłem potężny haust wody, miałem nadzieję, że Jednookiemu udało się jednak coś, choćby odrobinę, wypędzić na dzisiejszą noc.Jed­nak gdyby nawet, zapewne nie można liczyć, by zmieniło się to w regułę.Żadna z tagliańskich religii nie tolerowała piwa, podobnie jak Pani czy Książę, którym nie spodobałoby się zapewne, gdyby pijani żołnierze spie­przyli im całą robotę.Ale czego nie widzą, tego nie będą mogli potępić.A więc mogłem po prostu zaproponować Jednookiemu, by ruszał z pro­dukcją.Zapytałem:- Naprawdę zamierzasz powiedzieć nam, co się dzieje? W oczach Konowała rozbłysły leniwe iskierki rozbawienia.- Nie.- Pochylił się bliżej i wyszeptał: - Nie pozwól, by się ktoś do­wiedział.Ale przestali wysyłać cienie na przeszpiegi.- Wskazał na ogni­stą kulę kierującą się w stronę przełęczy.Jak dotąd nie byliśmy jeszcze świadkami wielkiej magii Pani.- Jak poszło?- Oszczędzają je.- Uśmiechnął się znowu.Uśmiechem tym objął wszystkich skupionych dookoła.Wreszcie przemówił do całego zgromadzenia.- Sądzę, że wszyscy już wiecie, co macie dalej robić.Odpocznijmy trochę.W jaki sposób niby wszyscy mieliby wiedzieć, co mają robić dalej? Te strzępy wiedzy, którymi podzielił się z innymi, były skrajnie niejasne.Konował spojrzał na Panią.Wyglądała, jakby znalazła się na skraju załamania.Praca była męcząca, jednak jej wyczerpanie przekraczało wszyst­ko, czego można by oczekiwać.Kawał twardego faceta ten mój Kapitan.Czasami jego uczucia były oczywiste i wyraźne.Krzywdził wtedy innych dla kobiety, którą kochał.- Łabędziu, nie odchodź jeszcze.Chciałbym z tobą porozmawiać.Mnie zaś grzecznie poproszono, bym zabrał ze sobą swoją niepożąda­ną dupę i poszedł się przespać.26.Chciałem nawet zasnąć.Byłem zmęczony, mimo iż trudno powiedzieć, bym napracował się w czysto fizycznym sensie tego słowa.Ale kiedy wróciłem do wozu Jednookiego i położyłem się, zacząłem się bezsennie wiercić i przewracać z boku na bok.Na zewnątrz Matka Gota wylewała z siebie nie kończące się litanie skarg.Najwyraźniej na jej liście rankingo­wej kłopotów stanowiłem jedynie pomniejsze nazwisko.To Wujek Doj był gwiazdą.Hong Tray była gwiazdą.Sahra też była gwiazdą, za to że zgodziła się zrobić, co zalecała jej Hong Tray.Albo za to, że przeciągnęła Hong Tray na swoją stronę.Wiedźmy, obydwie.Thai Dei nie odzywał się częściej, niż to miał w zwyczaju.Chciał może nawet wtrącić jakieś spro­stowanie, jedno czy drugie, ale matka nie dała mu szansy.Znowu te same stare sprawy, te same, jeśli chodziło o Matkę Gotę.Przez większość czasu i tak nie słuchałem tego, co mówi.Zastanawiałem się, czy, czysto hipotetycznie, można ją do tego stopnia znieważyć, aby zamilkła.Jej gadanie nieodparcie skłaniało mnie do myślenia o kobiecie, którą kochałem.Przewróciłem się na bok, powierciłem i zacząłem zmagać z bólem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl