[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.niczego, o czym wykładano w Akademii, na bohaterów - A skoro już, przy okazji - dodałem, wskazując nanikt nie czekał z wyrazami wdzięczności i kwiatami, a czarną chustkę, którą miał na ramieniu jeden z sąsiadówśmierć, równie dobrze jak ze strony Wrogów, spotkać Swine'a.- Widzę, że już się nauczyliście nosić toich może z rąk własnych podkomendnych.gówno.Jeśli ktoś chce, to dla mnie jest to OK.Tylko- Bardzo się mylicie co do naszego porucznika, żeby mi taki spryciarz wiedział, że na każdym patroluchłopcy -teatralny szept wybijał się ponad szmer będzie lądował w szpicy albo dostanie do niesieniaprowadzonych ukradkiem rozmów.Korzystając z radio.Osobiście mu to załatwię z następnym dowódcą.przedłużającej się nieobecności Honeycutta, Zwinę Słońce zaledwie zdążyło się wznieść ponad dachystrofował demonstracyjnie swoich sąsiadów w szeregu; baraków, a żar już wydawał się niemożliwy domłodych żołnierzy, których twarze wydawały się wytrzymania.Stałem na swoim miejscu obokzupełnie jednakowe i nie mówiły mi zupełnie niczego.uformowanych do apelu drużyn, czekając zeNie miałem czasu ani ochoty choćby nauczyć się ich wszystkimi na dowódcę pułku.Stałem i czułem dwienazwisk.rzeczy: jak moja nowa koszula przesiąka potem i jakNiedopatrzenie, które w świetle zasad wykładanych nienawidzą mnie ci chłopcy, przerażeni czekającym ichw Annapolis poważnie mnie dyskredytowało jako uganianiem się za cieniami i wystawianiem pleców nadowódcę plutonu - ale nie sądziłem, by odpoczynek, na ich strzały.jaki pułkowi pozwolono po bitwie, miał się tak szybkoLIPIEC 2001 RAFAA A.ZIEMKIEWICZ*** pierwszy wróg tkwił twardo na wyraznie określonejrubieży bunkrów i okopów.Nie żaden ulotny cień, nieWystawianie pleców na strzał - to właśnie było to, pojawiający się nagle i znikający demon śmierci, tylkoco tak naprawdę tam robiliśmy.Nie miało ono nic kilka kompanii regularnego wojska, z ciężkimwspólnego z wojną, jakiej uczono mnie w Akademii sprzętem, umocnionych na Wzgórzu 937, otoczonych iMarynarki Wojennej, i na jaką przyjeżdżał ten młody broniących się twardo przez kilka dni.porucznik sprzed pół roku.Nigdy nie będę umiał zrozumieć tego, co stało sięNa naszych sztabowych mapach wyznaczono linie, pózniej.Przez całą tę wojnę mogliśmy o tym tylkoza które nie wolno było wychodzić.Nie wolno było marzyć - mieć wreszcie przed sobą realnego,atakować komunistów w ich bazach, choć na setkach namacalnego przeciwnika i broniony teren do zdobycia,lotniczych zdjęć każde dziecko potrafiłoby pokazać zamiast kręcić się ślepo pośród kąsających z zasadzkiskłady broni i amunicji oraz tereny dyslokacji nieuchwytnych cieni.Nawet sajgońskie bataliony biłyoddziałów.Przeciwnikowi wystarczyło odskoczyć się, jakby w nie wstąpił diabeł.Trzeciego dnialedwie pięćdziesiąt mil od Sajgonu, by móc się śmiać z dotarliśmy do szczytu wzgórza.Oczywiście,naszej bezsilności.Aaził jak chciał po tym, co z zapłaciliśmy za to ciężkimi stratami.Oczywiście,niewiadomych przyczyn uparliśmy się uważać za kraje trupów w sraczkowatych mundurach Ludowej Armiineutralne albo strefy zdemilitaryzowane, by w chwili Wietnamu było jak zwykle znacznie więcej, ale to jużwybranej przez siebie przeniknąć, jak korowód chyba nikogo nie obchodziło, poza rachmistrzami zduchów, w gęstwinę dżungli; Białego Domu.Któryś z żołnierzy puścił w obiegpo której kręciliśmy się niczym ślepe dzieci, nazwę "Hamburger Hill", i chociaż sam widziałemczekając, aż ktoś zacznie do nas strzelać.bardziej krwawe starcia, właśnie to wzgórze miałoWyskakiwaliśmy z helikopterów na jednym z zostać w pamięci jako symbol najgorszych jatek w tejlądowisk i przez zarośla, wysokie trawy lub rozmokłe wojnie.pola, brnęliśmy, objuczeni sprzętem, kilkanaście lub Oczywiście, nie było najmniejszego powodu, bykilkadziesiąt kilometrów, do innego lądowiska, skąd te pozostawać na zdobytym wzgórzu.Zwyciężyliśmy,same helikoptery zabierały nas do bazy.Chyba że pozbieraliśmy trupy, przeliczyliśmy je,podczas tej wędrówki wkleiliśmy się w zasadzkę.wyewakuowaliśmy swoich rannych i wróciliśmy doWtedy ci, którzy nie zginęli od pierwszych salw, bazy, przyjąć i przeszkolić uzupełnienia - zwłaszcza wprzypadali ku ziemi, wzywali artylerię i bombowce, dwóch pierwszych plutonach kompanii C, moim ipodciągali odwody i obłożywszy pozycje wroga Gilberta, które szły w przedzie i najmocniej ucierpiały.ogniem, ruszali do szturmu na nie.Po godzinie, dwóch, Ale to, co dla nas oczywiste, dla zwykłych cywilówkiedy szala zwycięstwa przechylała się na naszą stronę, okazało się niepojęte.Dziennikarze powtarzaliwróg cichcem roztapiał się w gęstwinie, równie nagle, histerycznie: rzucili kilkuset chłopców na śmierć dlajak wcześniej się pojawił, zostawiając po sobie trupy.zdobycia wzgórza, które zaraz potem opuścili.Po co taLiczyliśmy je starannie i wpisywaliśmy do rubryk wojna, na co idą nasze podatki, w jakim celu giną nasiraportów, ciesząc się, że jest ich dziesięć razy więcej chłopcy - dość tego, dość, skończyć zaraz, już, za każdąniż po naszej stronie.Pakowaliśmy naszych zabitych do cenę! Nikt już nie chciał słuchać wyjaśnień oficerów.worków, a rannych do szpitali i wracaliśmy do bazy, Coś w ludziach pękło, zaczął się amok.Nowi, którychchwycić dzień lub dwa odpoczynku, by po jakimś przysłano na miejsce zabitych i rannych, nawdychali sięczasie cała historia powtórzyła się od nowa, czasem w już oparów antywojennych rewolt i to, co ze sobąinnym miejscu, czasem w tym samym.A nasze raporty, przywiezli, w połączeniu z rozgoryczeniem weteranów,zsumowane i podliczone w równe słupki, wędrowały okazało się mieszanką piorunującą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl