X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dzwonek, moja maleńka, Do następnego antraktu!Po przedstawieniu wracała do domu nie sama.Jechał z nią pijany, śmiejący się ze szczę-ścia  on! Jakże była szczęśliwa! Mój ty Boże! Wracała w jego ramionach i nie wierzyłaswemu szczęściu.Zdawało jej się, że los ją okłamuje! Ale cokolwiek tam było, przez całytydzień publiczność czytała na afiszach, że dyrygent i jego ona chorują.Nie wychodził odniej przez cały tydzień, i te dni wydały się im obojgu jedną chwilą.Dziewczyna wypuściła good siebie dopiero wówczas, gdy nie wypadało już ukrywać się przed ludzmi i nie wypadałonic nie robić. Trzeba przewietrzyć naszą miłość  rzekł dyrygent siódmego dnia. Stęskniłem się zaswoją orkiestrą.�smego dnia już machał pałeczką i posyłał do diabła wszystkich, nie wyłączając nawet rudej.Te kobiety kochają jak kotki.Kiedy moja bohaterka połączyła się i zamieszkała ze swympostrachem, nie poniechała swych głupich nawyków.Po dawnemu zamiast patrzeć w nuty ina pałeczką dyrygenta, patrzyła na jego krawat i twarz.Na próbach i przedstawieniach nie-ustannie fałszowała, i to jeszcze bardziej niż przedtem.Ależ dostawało się jej za to! Dawniejbeształ ją tylko na próbach, teraz zaś mógł robić to w domu, po przedstawieniu, stojąc nad jejłóżkiem.Okropnie sentymentalna dziewczyna! Wystarczyło, żeby śpiewając spojrzała na uko-chaną twarz, a już spózniła się o całe ćwierć taktu albo głos jej zadrżał.Kiedy śpiewała, pa-trzyła na niego ze sceny, kiedy nie śpiewała, stała za kulisami i nie odrywała wzroku od jegodługiej postaci.W czasie antraktów spotykali się w ubieralni, gdzie razem pili szampana iwyśmiewali jej adoratorów.Kiedy orkiestra grała uwerturę, stała na scenie i patrzyła na niegoprzez mały otwór w kurtynie.Zazwyczaj aktorzy patrząc przez ten otwór wyśmiewają łysiny zpierwszego rzędu albo według ilości dostrzeżonych głów starają się określić stan kasy.Otwór w kurtynie zrujnował jej szczęście.Był przyczyną skandalu.Razu pewnego w zapusty, kiedy teatr był najbardziej wypełniony, grano Hugonotów.Kiedydyrygent przed rozpoczęciem przeciskał się między pulpitami ku swemu miejscu, ona stałajuż przy kurtynie i patrzyła przez otwór chciwie, z zamierającym sercem.Dyrygent zrobił kwaśno poważną minę i na wszystkie strony zaczął wymachiwać pałecz-ką.Zagrano uwerturę.Jego ładna twarz zrazu była stosunkowo spokojna.Potem, kiedy uwer-tura dobiegała połowy, po jego prawym policzku zaczęły przebiegać błyskawice, zmrużyło sięprawe oko.Z prawej strony dochodziło go zamieszanie: sfałszował tam flet i za wcześnie za-kasłał fagot.Kaszel niekiedy przeszkadza rozpocząć we właściwym momencie.Po chwili34 zaczerwienił się lewy policzek dyrygenta  przebiegł po nim skurcz.Ileż jest ruchu i ognia wtej twarzy! Patrzyła na niego i czuła się w siódmym niebie, u szczytu szczęśliwości. Wiolonczela, do stu diabłów!  mamrotał przez zęby szybko, ledwie dosłyszalnie.Ta wiolonczela rozumie nuty, ale nie chce rozumieć duszy! Czy można powierzyć tensubtelny, miękki instrument rękom człowieka, który nie czuje? Przez twarz dyrygenta prze-biegły drgawki, wolna ręka gwałtownie chwyciła za pulpit, jak gdyby pulpit był winien temu,że gruby wiolonczelista gra tylko dla pieniędzy, że nie muzyka jest potrzebą jego duszy! Precz ze sceny!  rozległo się gdzieś w pobliżu.Nagle twarz dyrygenta rozpromieniła się; rozjaśniło ją szczęście.Usta uśmiechnęły się.Pierwsze skrzypce po mistrzowsku zagrały jedną z najtrudniejszych fraz.A to jest miłe sercudyrygenta.Mojej rudowłosej bohaterce zrobiło się błogo na duszy, jak gdyby sama grała napierwszych skrzypcach albo miała w piersi dyrygenckie serce.Ale serce to nie było dyrygenc-kie, choć siedział w nim dyrygent. Ruda diablica patrząc na uśmiechniętą twarz dyrygentazaczęła się uśmiechać.Ale nie był to czas na śmiechy.Stało się coś nadprzyrodzonego,okropnie głupiego.Niespodziewanie sprzed jej oczu znikł otwór.Gdzie się podział? U góry zaszumiało coś,jak gdyby powiał równy wiatr.Po twarzy jej pełzło coś ku górze.Co się stało? Zaczęła szukać okiem otworu, aby zoba-czyć ukochaną twarz, ale zamiast otworu ujrzała nagle masę światła bijącego z głębi i z góry.W masie światła wirowało niezliczone mnóstwo blasków i głów, a pośród tych różnorodnychgłów dostrzegła głowę dyrygenta.Głowa dyrygenta zwróciła się ku niej: spojrzał na nią izamarł ze zdumienia.Potem zdumienie ustąpiło miejsca nieopisanemu przerażeniu i rozpa-czy.Dziewczyna bezwiednie zrobiła pół kroku ku rampie.Z drugiego piętra doleciał jąśmiech i wkrótce cały teatr utonął w nie kończących się wybuchach śmiechu i sykania.Aniech to diabli! W Hugonotach będzie śpiewać dama w jak najbardziej nowoczesnych ręka-wiczkach, kapeluszu i sukni!. Cha, cha, cha!W pierwszym rzędzie poruszyły się roześmiane łysiny.Wszczął się tumult.A jego twarzpostarzała się, zmarszczyła niczym twarz Ezopa! Zionęła nienawiścią i przekleństwami.Tupnął nogą i cisnął pod nogi swą dyrygencką pałeczkę, której nie zamieniłby na marszał-kowską buławę.Orkiestra przez sekundę grała coś niedorzecznego i umilkła.Ruda cofnęłasię i chwiejąc się spojrzała w bok.Były tam kulisy, zza których spoglądały na nią blade,wściekłe pyski.Te zwierzęce pyski syczały. Pani nas zgubiła!  syczał impresario.Kurtyna zaczęła pełznąć w dół wolno, falując, niepewnie, jak gdyby opuszczano ją nie tam,gdzie należy.Zpiewaczka zachwiała się i oparła o kulisę. Gubisz mnie, rozpustna wariatko.ach, żeby cię diabli, najpodlejsza gadzino!To mówił głos, którzy przed godziną, kiedy się ubierała przed wyjściem do teatru, szeptałjej:  Ciebie, moja maleńka, trudno nie kochać! Jesteś moim dobrym geniuszem! Twój poca-łunek wart jest raju Mahometa! A teraz? Jest zgubiona, słowo honoru, zgubiona!Kiedy w teatrze przywrócono porządek i wściekły dyrygent zabrał się po raz drugi douwertury   ruda była już w domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.