[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiem, kto napisał program, w który mnie włączył, ale zawierał całą klasykę gatunku.- Wiedzieli, że łapiesz zajścia? Że w czasie pracy jesteś świadoma?- Nieświadoma.To jest jak cyberprzestrzeń, ale pusta.Srebro.Pachnie jak deszcz.Widzisz swój orgazm jak małą novą na samym skraju obrazu.Ale ja zaczynałam pamiętać.Wiesz, jak sny.A oni mi nie powiedzieli.Przerzucili software i zaczęli wynajmować na rynku koneserów.Miał wrażenie, że jej głos dochodzi z bardzo daleka.- Wiedziałam, ale siedziałam cicho.Potrzebowałam forsy.Sny były coraz straszniejsze, a ja sobie powtarzałam, że przynajmniej niektóre to naprawdę tylko sny.Wtedy zrozumiałam, że boss ma całą grupę klientów przychodzących tylko do mnie.Nic nie jest za dobre dla Molly, powiedział i dał mi tę gównianą podwyżkę.- Potrząsnęła głową.- Drań brał osiem razy tyle, ile mi płacił, i myślał, że nic nie wiem.- Za co tyle brał?- Okropne sny.Te prawdziwe.Pewnej nocy.wróciłam właśnie z Chiby.- Rzuciła papierosa, przydepnęła obcasem i usiadła, oparta o ścianę.- Chirurdzy weszli wtedy głęboko.Delikatna robota.Musieli zakłócić blokadę.Obudziłam się.Robiłam numer z klientem.- Wbiła palce w gąbkę materaca.- To był senator.Od razu poznałam tę tłustą gębę.Oboje byliśmy zalani krwią.I nie sami.Ona była całkiem.- szarpnęła materac -.martwa.A ten gruby sukinsyn powtarzał tylko: - „Co się stało? Co się stało?” Bo jeszcze nieskończył.Zadrżała.- Wiesz, chyba dałam senatorowi to, czego naprawdę pragnął.- Drgawki ustały.Puściła gąbkę i przeczesała palcami ciemne włosy.- Firma zawarła na mnie kontrakt.Przez pewien czas musiałam się ukrywać.Case patrzył w milczeniu.- Riviera trafił w punkt - stwierdziła.- Pewnie chce, żebym go porządnie znienawidziła.Będę wtedy nastawiona, żeby pójść tam za nim.- Zanim?- On już tam jest.W Straylight.Na zaproszenie Lady 3Jane, z wszystkimi tytułami.Siedziała w takiej prywatnej loży.Case przypomniał sobie widzianą przez moment twarz.- Chcesz go zabić? Uśmiechnęła się zimno.- Tak, on umrze.Niedługo.- Ja też miałem wizytę.- Opowiedział o oknie, pomijając to, co fantom Zone'a mówił na temat Lindy.Pokiwała głową.- Może chce, żebyś też czegoś nienawidził.- Może to jego nienawidzę.- Może siebie nienawidzisz, Case.- Jak było? - spytał Bruce, gdy Case wsiadł do hondy.- Spróbuj kiedyś.- Przetarł oczy.- Jakoś nie widzę w tobie faceta, który chodzi na kukiełki - stwierdziła nieszczęśliwym głosem Cath i przycisnęła do nadgarstka świeży plaster.- Możemy już wracać do domu? - zapytał Bruce.- Jasne.Wysadź mnie przy Rue Jules Verne.Tam, gdzie są bary.12Rue Jules Verne była obwodnicą i obejmowała pętlą środek wrzeciona, podczas gdy Dezyderata prowadziła wzdłuż osi, dobiegając końcami do wzmacniaczy świetlnych pomp Lado-Achesona.Jeśli ktoś skręcił z Dezyderaty w prawo i dostatecznie długo szedł Rue Jules Verne, znów docierał do Dezyderaty, z lewej strony.Case stał nieruchomo, póki nie zniknął mu z oczu trójkołowiec Bruce'a.Potem zawrócił.Minął ogromny, jaskrawo oświetlony kiosk, gdzie dziesiątki błyszczących japońskich magazynów prezentowało twarze najnowszych gwiazd symstymu.Nad głową, wzdłuż okrytej nocą osi holograficzne niebo migotało wymyślnymi konstelacjami o kształtach kart i kości do gry, kapelusza, kieliszka martini.Skrzyżowanie Dezyderaty i Julesa Verne'a tworzyło rodzaj wąwozu: mieszkalne tarasy urwisk Freeside wznosiły się stopniowo do trawiastych równin następnego zespołu kasyn.Case patrzył, jak automatyczna lotnia kołuje z gracją w kominie wznoszącym, obok zielonej krawędzi sztucznego wzgórza, przez sekundę oświetlona delikatnym blaskiem niewidocznego kasyna.Zabawka była czymś w rodzaju bezpilotowego dwupłatowca z cienkiego polimeru, z gigantycznym motylem wymalowanym na skrzydłach.Po chwili zniknęła za wzgórzem.Dostrzegł jeszcze błysk neonu odbitego w szkle: obiektyw albo wieżyczka laserów.Lotnie tworzyły część systemu bezpieczeństwa wrzeciona, nadzorowanego przez centralny komputer, ukryty gdzieś we Freeside.Może w Straylight? Szedł przed siebie, mijając bary o nazwach Hi-Lo, Paradise, le Monde, Krykiecista, Shozoku Smith's, Stan Krytyczny.Wybrał Stan Krytyczny, bo był najmniejszy i najbardziej zatłoczony.Już po kilku sekundach zrozumiał, że to lokal dla turystów.Nie wyczuwał podskórnego rytmu interesów, jedynie napięcie wygłodzonego seksu.Pomyślał o bezimiennym klubie nad wynajętą komórką Molly, ale obraz jej osłoniętych lustrami oczu, wpatrzonych w niewielki ekran, zniechęcił go do tego wspomnienia.Co mógł odkrywać przed nią Wintermute? Plany Villi Straylight? Historię Tessierów-Ashpoolów?Wziął kufel Carlsberga i znalazł sobie miejsce przy ścianie.Zamknąwszy oczy, poszukał w sobie wściekłości: czystego, rozżarzonego węgla gniewu.Wciąż tam był.Skąd się wziął? Pamiętał, że czuł tylko zdumienie, gdy okaleczyli go w Memphis, zupełnie nic, kiedy zabijał dla ochrony swych interesów w Mieście Nocy, mdłości i odrazę po śmierci Lindy pod powietrzną kopulą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl