[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie słychać jednak ryku, typowego dla tornada.Zamiast tego, z drugiego końca rury, oddalonego chyba o około pięćdziesiąt metrów, rozbrzmiewa nieziemska muzyka, dobywająca się jakby ze szklanej harmonijki.W zależności od tego, jak skręca się rura, można na mgnienie oka dojrzeć w otworze na jej drugim końcu złote punkciki i przebłyski zieleni.Był to, rzecz jasna, tunel wiodący w Zaświaty.Więc Wait, zgodnie z instrukcją, włożył w usta niedoszłego wyzwoliciela Jugosławii gumową piłeczkę, a następnie zakleił je kawałkiem przylepca, umieszczonego wcześniej przez księcia na słupku od baldachimu.Następnie udusił księcia, odcinając dopływ krwi do jego wielkiego mózgu i dopływ powietrza do jego płuc.Zamiast liczyć powoli do dwudziestu, zaczynając od momentu, w którym książę straci przytomność, przeżyje orgazm i zobaczy poskręcaną rurę, Wait policzył wolno do trzystu.Zajęło mu to pięć minut.Był to pomysł wielkiego mózgu Waita.On sam nie zamierzał robić niczego szczególnego.Gdyby Wait kiedykolwiek stanął przed sądem za zabójstwo, za morderstwo, czy jak tam też władza nazwałaby jego zbrodnię, mógłby prawdopodobnie zasłaniać się chwilową niepoczytalnością.Twierdziłby zapewne, że jego wielki mózg po prostu nie funkcjonował wówczas jak należy.Milion lat temu nie było na świecie osoby, która nie wiedziałaby, o co chodzi.Przeprosiny za chwilową niedyspozycję mózgu były zasadniczym tematem wielu konwersacji: „Oooch.”, „przepraszam”, „mam nadzieję, że nie czujesz się zraniony”, „nie mogę uwierzyć, że mogłem zrobić coś takiego”, „to stało się tak nagle, że nawet nie zdążyłem o tym pomyśleć”, „jestem ubezpieczony na wypadek takich spraw”, „nie potrafię tego sobie wybaczyć”, „nie wiedziałem, że był nabity” i tak dalej i dalej.Kiedy Wait opuszczał potrójny apartament przy Sutton Place, na atłasowej, ozdobionej herbami pościeli księcia sporo było kropel i kropelek ludzkiej spermy, pełnych królewskich kijanek rywalizujących w wyścigu donikąd.Wait nie ukradł niczego i nie zostawił też żadnych odcisków palców.Portier, który musiał widzieć go wchodzącego i wychodzącego z budynku, nie był w stanie podać policji zbyt wielu szczegółów na temat jego wyglądu, pominąwszy to, że był to młody, szczupły biały człowiek ubrany w niebieską welurową bluzę, przy której wciąż jeszcze wisiała metka z ceną.I w tym również było jakieś proroctwo, w tych milionach królewskich kijanek na atłasowej pościeli, pozbawionych jakiegoś sensownego celu, do którego warto by dążyć.Z punktu widzenia ludzkiej spermy wydawało się, że cały świat, z wyjątkiem wysp Galapagos, staje się czymś w rodzaju takiej atłasowej pościeli.Czy wolno mi dodać: W mgnieniu oka?30Mogę już teraz postawić gwiazdkę przed nazwiskiem *Jamesa Waita, oznaczającą, że — zaraz po *Siegfriedzie von Kleiście — on umrze jako następny.*Siegfried wkroczy do błękitnego tunelu mniej więcej za półtorej godziny, a *Wait podąży w jego ślady jakieś czternaście godzin później, poślubiwszy najpierw Mary Hepburn.Ceremonia odbędzie się na pełnym morzu, na plażowym pokładzie „Bahii de Darwin”.Dawno temu rzekł Mandarax:Wszystko dobre, co dobrze się kończy.John Heywood (1497?-15809)Niewątpliwie tak było w przypadku życia *Jamesa Waita.Przyszedł na ten świat przypuszczalnie jako syn samego diabła, a lanie zaczął dostawać niemal natychmiast po urodzeniu.Teraz, kiedy był już tak blisko końca, zdumiał się radością, jaka ogarnęła go, kiedy dokarmiał kanka-bońskie dziewczynki.One były takie wdzięczne, a pomóc im było rzeczą tak niezwykle prostą, jako że bar obficie zaopatrzono w przekąski, dodatki i przyprawy.Po prostu nigdy przedtem nie przytrafiła mu się dogodna sposobność, by mogło się okazać, że jest zdolny do miłosierdzia.Stało się to dopiero teraz i bardzo mu przypadło do gustu.Dla tych dzieci *Wait był samym życiem.A potem — na co czekał całe popołudnie — pojawiła się wdowa Hepburn.*Wait nie musiał wkradać się w jej zaufanie.Polubiła go od pierwszego wejrzenia, ponieważ karmił dzieci, i powitała go mówiąc: „Och, brawo! Brawo!”, ponieważ po drodze z lotniska do hotelu widziała tak wiele głodnych dzieciaków.Przyjęła za pewnik i nigdy nie zachwiała się w tej pewności, że ów mężczyzna napotkał te dzieci na zewnątrz i zaprosił je do środka, by móc je nakarmić.— Dlaczego nie potrafię być taka, jak pan? — mówiła dalej Mary.— Tkwiłam na górze nie robiąc nic innego, jak tylko użalając się nad sobą, podczas gdy powinnam być tutaj i tak jak pan dzielić się tym, co mamy, z tymi biednymi dziećmi z ulicy.Sprawił pan, że czuję się zawstydzona, chociaż to mój mózg nie pracował ostatnio jak należy.Czasami mam ochotę go zabić.Zwróciła się następnie do dzieci, mówiąc po angielsku, a więc w języku, którego nigdy nie miały zrozumieć:— No i jak wam smakuje? — pytała.A także: — A gdzie wasze mamusie i tatusiowie? — i tak dalej w tym stylu.Dziewczynki nie musiały nigdy uczyć się angielskiego, ponieważ kanka-boński od początku stał się na Santa Rosalii językiem większości.Półtora wieku później był już językiem większej części rodzaju ludzkiego.A jeszcze po czterdziestu dwóch latach stał się jedynym językiem ludzkości.Nie było potrzeby dawać dziewczynkom czegoś lepszego do jedzenia, jak chciała Mary.Dieta złożona z fistaszków i pomarańczy, których w barze było pod dostatkiem, okazała się idealna.Dzieci wypluwały po prostu to, co nie wydawało im się dobre — czereśnie, zielone oliwki i małe cebulki.Dziewczynki nie potrzebowały pomocy przy jedzeniu.Zatem Mary i *Wait byli wolni — mogli po prostu obserwować i gawędzić, i poznać się nawzajem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl