[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co ty wy prawiasz? sy knął.Nie podobało mu się takie bezceremonialne traktowanie zwłok ludzi, który ch tutajprzy prowadził. Wolisz zejść tam po linie i dać się naszpikować strzałami albo inny m żelastwem? rzuciła,rozkładając płaszcze i kurtki przy krawędzi. Chcesz tam zajrzeć? Tak.Złapiesz mnie za nogi i opuścisz.Jeśli krzy knę, wciągaj mnie naty chmiast z powrotem. Czekaj.Zabezpieczę cię liną. Po kiego wora? Zaśmiała się. Nie mamy czasu na kombinowanie.Zaraz zrobi sięciemno, a nie będę tu siedzieć do rana.Poza ty m dasz radę i bez liny.Miała rację.By ła od niego dwukrotnie lżejsza, wiedział więc, że utrzy manie jej w tej pozy cjinie będzie trudne.Asekurował ją, trzy mając za kostki do chwili, gdy głowa znalazła się poniżejstropu. I co? zapy tał kilka uderzeń serca pózniej, nie mogąc się doczekać odpowiedzi. Sam musisz to zobaczy ć odparła bardzo niepewny m tonem.* * *Chwilę pózniej Nauczy ciel poznał największy sekret Wieży.Zrozumiał też, dlaczego ślady, naktóre trafili na dole, by ły tak stare.Pomieszczenie znajdujące się pod tarasem widokowy mzostało odcięte od reszty budy nku, jedy ne drzwi zamurowano, podobnie jak wy rwę w bocznejścianie, zatem dostać się tam można by ło wy łącznie od strony czterdziestego dziewiątego piętrapo linie.Gdy Pamiętający opuścił się do całkiem sporego, ogołoconego do czy sta pokoju, który przedwojną mógł by ć częścią luksusowego apartamentu, zobaczy ł przed sobą coś, co dało mu domy ślenia.Pośrodku podłogi stało urządzenie, coś w rodzaju wy konanego ze stali palnika, który połączonocienką rurą ze stojący mi pod ścianą butlami. Co to za cudo? Iskra przy kucnęła przy niewielkiej, wy palonej dy szy, obwąchując jąpodejrzliwie jak kot albo pies. Cud dzisiejszej inży nierii usły szała w odpowiedzi.Nauczy ciel bardziej interesował się rozdzielnią wiszącą obok smukły ch pojemników na gaz.Za metalowy mi drzwiczkami znalazł prosty mechanizm, oparty na bebechach zwy kłego zegaraściennego.Długie łańcuchy, na który ch wisiały obciążniki, pozwalały temu cudeńku chodzić przezkilka ty godni, mniej więcej ty le, na ile wy starczało gazu zasilającego płomień zapalanyautomaty cznie po zmierzchu i gaszony pózną nocą.Znał ty lko jednego człowieka, który mógł zmajstrować coś takiego& Całkowitą pewnośćzy skał, gdy znalazł niewielki znaczek zdobiący narożnik metalowej pły tki, za którą znajdowały siękółka zębate.Widział taki sam na stacji uzdatniania wody na zapleczu Klatki Pełnej Cieniaków.Prostokąt podzielony dwiema liniami na trzy równe pola albo litera T wpisana w ramkę. Tesla& mruknął. Co? Nic.Tak sobie podziwiam to cudo. Jak to działa? Zegar chodzi dzięki ty m obciążnikom wskazał palcem a ten mechanizm najpierwotwiera dopły w gazu do palnika, a potem go odcina.Dzięki temu ogień pali się przez kilka godzin,mimo że ludzie pojawiają się tutaj raz na dwa, trzy ty godnie ty lko po to, by wy mienić te butle napełne.Teraz już wiedział, dlaczego stalkerzy mówili, że czasami szczy t Wieży pozostaje ciemny,rozumiał też, dlaczego ślady, na które trafili w galerii, by ły takie głębokie, jakby zostawiali jebardzo ciężcy ludzie.Najważniejsze jednak, że znalazł wskazówkę, dzięki której będzie mógł poznać największątajemnicę Republiki.Sekret, za którego odkry cie miał zapłacić ży ciem.Oszołomiony stoczoną walką nie my ślał trzezwo, zatem dopiero teraz, gdy przy glądał sięmartwemu Dresowi, dotarło do niego coś jeszcze.Oprócz moich ludzi i Iskry o tej wyprawiemusiał wiedzieć jeszcze ktoś& Ktoś, kto miał wiele wspólnego ze zniknięciem mieszkańców dawnejRepubliki. Powiedziałaś komuś o swoim odkry ciu? zapy tał, przy glądając się zwłokom Dragona. Nie miałam kiedy odpowiedziała bez zastanowienia, wciąż podziwiając palnik.A powinnam by ła. Jak bardzo ufasz Sajgonowi? A co? Odpowiedz. To zwy kły dureń.Wy sługuję się nim, kiedy trzeba, i ty le. Dla kogo jeszcze może pracować?Spojrzała na niego dziwnie. Dlaczego py tasz? To ścierwo czekało na mnie tutaj wskazał zwłoki. Nie wiem, jak ten fiut tutaj wlazł, bo napewno nie szedł ty mi samy mi schodami co my, ale raczej nie siedział na Wieży od kilku ty godni,pilnując palnika.Tak więc ktoś musiał mu zdradzić, kiedy i gdzie mnie znajdzie.A o ty m wiedziałoty lko kilka osób.Ciebie i Freję wy kluczam& Zostaje więc ta franca z łazni i Sajgon. Oraz wszy scy odrzuceni kandy daci podpowiedziała. Tamci my śleli, że szy kujemy się na spuszczenie łomotu Dresom, którzy tak mnie załatwili pokazał jej okaleczoną dłoń. Aaziebną też mogę chy ba wy kluczy ć, bo jej powiedziałem jeszczemniej.Zostaje więc twój pokurcz. Wy badam sprawę, jeśli chcesz. By łoby miło odparł, ruszając w kierunku liny. Zbieramy się? zapy tała z nadzieją w głosie.Siedzieli na powierzchni już dość długo i choć założy li maski zaraz po zejściu z dachui dotarciu do porzucony ch rzeczy, i tak czuła się nieswojo.Dla kogoś ży jącego niemal wy łączniepod kamienny m niebem ta przestrzeń i te widoki musiały wy dawać się przy tłaczające. Tak odpowiedział, przy klękając obok Dragona. Idz przodem, sprawdz, co z Karbaląi Szary m.Ja zaraz do ciebie dołączę, ty lko pozbędę się stąd tego ścierwa. Co z nim zrobisz? zainteresowała się, łapiąc linę. Zrzucę fiuta na dół, tam, gdzie mnie chciał posłać.Przy okazji odwróci uwagę mutków oddrzwi. Pomogę ci zaproponowała. Idz.Wy starczająco mi dzisiaj pomogłaś.To chcę załatwić sam. Twoja wola.Gdy zniknęła mu z pola widzenia, przeszukał szy bko i sprawnie kieszenie Dresa, układającznalezione przedmioty na podłodze obok rozdziawionej gęby trupa.Niewiele tego by ło: narkoty ki,trochę suszonego mięsa, woreczek zielska do palenia, strona pożółkłej gazety, zapasowymagazy nek, oczy wiście pełen, i& Z wewnętrznej kieszeni płaszcza wy jął złożoną w czworokartkę papieru.Gdy ją rozłoży ł, zrozumiał, że nie musi już nikogo o nic py tać.Właśnie się dowiedział, kto nasłał na niego tego skurwiela.40 | Na doleNauczy ciel siedział w swojej kwaterze z przy mknięty mi oczami, po raz ostatni powtarzającw my ślach wszy stkie punkty planu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]