[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Och, zwycięzca dostaje zwycięstwo.O to przecież chodzi.Nie musisz nas odprowadzać.W końcu nie ty nas wpuściłaś.Drzwi odskoczyły znowu.- Zwykła psychokineza - stwierdziła Diamanda.- No tak.W takim razie wszystko jest jasne - rzuciła jeszcze bab­cia, znikając w ciemności.- To wszystko tłumaczy, oczywiście.***Kiedyś, zanim jeszcze wynaleźli wszechświaty równoległe, istniały tylko oczywiste, proste kierunki: Góra i Dół, Pra­wo i Lewo, Przód i Tył, Przeszłość i Przyszłość.Ale zwykłe kierunki nie wystarczają w multiwersum, które ma wymiarów o wiele za dużo, by ktokolwiek znalazł tam drogę.Dlate­go trzeba było wymyślić nowe kierunki, żeby jednak dało się tę dro­gę odszukać.Na przykład: na wschód od Słońca, na zachód od Księżyca.Albo: za Północnym Wiatrem.Albo: w dal za dalą.Albo: tam i z powrotem.Albo: poza polami, które znamy.A czasami istnieje też skrót.Drzwi albo brama.Jakieś stojące głazy, drzewo rozszczepione piorunem, szafa na dokumenty.Często po prostu miejsce na wrzosowisku.Punkt, gdzie „tam” jest już prawie „tutaj”.Prawie, ale nie całkiem.Przeciek jest dostatecznie silny, żeby kołysały się wahadełka, a ludzie o zdolnościach pozazmysłowych cierpieli na paskudne bóle głowy, żeby jakiś dom zyskał reputację nawiedzonego, a czasem żeby dzbanek przeleciał przez pokój.Do­statecznie silny, żeby trutnie trzymały straż.A tak.Trutnie.Zdarzają się niekiedy tak zwane zgromadzenia trutni.W letnie dni trutnie z uli w promieniu kilku mil zlatują się do pewnego punktu i latają wkoło, brzęcząc jak maleńkie systemy wczesnego ostrzegania, którymi są w istocie.Pszczoły są wyczulone.Ten świat należy do ludzi, ale pszczoły to stworzenia porządku.Nienawiść do chaosu mają zakodowaną w ge­nach.Gdyby ludzie dowiedzieli się, gdzie jest taki punkt, gdyby mie­li trochę doświadczenia ze skutkami splątania „tam” i „tutaj”, wtedy mogliby - gdyby wiedzieli jak - oznaczyć takie miejsce pewnymi kamieniami.W nadziei że dostatecznie wielu wścibskich durniów uzna to za ostrzeżenie i będzie się trzymać z daleka.***- I co o tym myślisz? - spytała babcia Weatherwax, kiedy szły już w stronę domu.- Ta mała, pulchna i cicha ma trochę wrodzonego talen­tu - odparła niania Ogg.- Wyczułam to.Cała reszta trzyma się te­go, bo szuka podniecenia.Tak uważam.Bawią się w czarownice.No wiesz, mistyczne tablice, karty, czarne koronkowe rękawiczki bez palców i majstrowanie w okultyzmie.- Nie podoba mi się to majstrowanie w okultyzmie - oświad­czyła stanowczo babcia.- Jak już człowiek wlezie w ten okultyzm, to zaraz zacznie wierzyć w duchy.A jak już uwierzy w duchy, zacznie wierzyć w demony i ani się obejrzy, a będzie już wierzył w bogów.Wtedy ma prawdziwe kłopoty.- Przecież one wszystkie istnieją - zauważyła niania.- Ale to nie powód, żeby tak sobie w nie wierzyć.To tylko je zachęca.Babcia Weatherwax zwolniła tempo marszu.- A co z nią? - spytała.- O co z nią dokładnie ci chodzi?- Wyczułaś tam moc?- Jeszcze jak.Aż mi włosy dęba stanęły.- Ktoś dał jej tę moc i wiem kto.Taka chuda dziewucha z głową pełną różnych książkowych pomysłów, aż tu nagle dostaje moc i nie wie, jak jej używać.Karty! Świece! To nie jest czarownictwo, to są zabawy! Majstrowanie w okultyzmie.Zauważyłaś, że ma czarne paznokcie?- No wiesz, moje też nie są zbyt czyste.- Ona ma pomalowane.- Jak byłam młodsza, to sobie malowałam na czerwono paznok­cie u nóg - westchnęła tęsknie niania.- U nóg to co innego.I czerwony to też co innego.Zresztą ro­biłaś tak, żeby wyglądać kusząco.- I działało.- Ha!Przez chwilę szły w milczeniu.- Czułam tam sporą moc - odezwała się wreszcie niania Ogg.- Tak, wiem.- Wielką.- Tak.- Nie mówię, że nie mogłabyś jej pokonać - zapewniła szybko niania.- Tego nie twierdzę.Ale nie wydaje mi się, żebym ja potra­fiła, a nawet tobie nie pójdzie łatwo.Żeby ją pokonać, będziesz mu­siała ją skrzywdzić.- Tracę zdolność oceny, tak?- Ależ ja.- Rozdrażniła mnie, Gytho.Nie mogłam się powstrzymać.Te­raz muszę stanąć do pojedynku z siedemnastoletnią dziewuchą i je­śli wygram, będę złośliwą, starą wiedźmą, która znęca się nad dziećmi.A jeśli przegram.Kopnęła w stertę zeschłych liści.- Nie umiem nad sobą zapanować.W tym cały kłopot.Niania Ogg milczała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl