[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Orłow wstał.- Dobrze, a teraz każ już przyprowadzić mój samochód.Dokładnie tydzień później spadł pierwszy cios i Orłow zaczął sobie zdawać sprawę z tego, że prawdopodobnie źle ocenił sytuację.W sobotnim wydaniu Prawdy pojawił się pełny tekst “Listu Otwartego”.Wydrukowano go na kolumnie sportowej, pomiędzy wynikami piłki nożnej i wyścigów konnych.Wcześnie rano jakiś spostrzegawczy kioskarz, który pierwszy to zauważył, zadzwonił do KGB.Natychmiast wysłano do drukarni grupę dochodzeniową - po dziesięciu minutach znała już nazwisko drukarza, który wykonał makietę tej właśnie strony oraz nazwisko dyżurnego korektora.Pierwszy z nich mieszkał w pobliżu stacji metra Sokolniki.Pokój makieciarza zastali pusty, ktoś wyniósł nawet meble.Pobrali rutynowo odciski palców i przesłuchali wszystkich sąsiadów.Nikt z nich nie widział go już od dziesięciu dni.Korektor mieszkał nad antykwariatem przy ulicy Kaczałowa.Okazało się, że jest w szpitalu; został potrącony przez samochód.Kierowca zbiegł z miejsca wypadku, zaś korektor od czterech dni leżał nieprzytomny.Inne środki przekazu nie wspomniały nawet słowem o pozaplanowym dodatku do Prawdy.Było oczywiste, że musiały go przeczytać dziesiątki tysięcy ludzi, lecz nie wywołał zbyt wielkiego odzewu.KGB odnotowało około czterdziestu rozmów telefonicznych związanych z tą sprawą.Również redakcja Izwiestii otrzymała jakieś listy i telefony, lecz było ich mniej niż sto.Niektórzy z rozmówców podali swoje nazwiska i adresy i kiedy ich przesłuchano, stwierdzali najczęściej, że tekst wydał im się dziwny i bezsensowny.Byli i tacy, którzy zastanawiali się, dlaczego na stronie sportowej zamieszczono utwór satyryczny.Później tekst listu omówiono szczegółowo w audycjach rosyjskich sekcji Głosu Ameryki i Deutsche Welle.Większość zachodnich dzienników zamieściła zaś reprodukcję sportowej kolumny Prawdy z wstawionym tekstem listu oraz odnotowała całe zdarzenie w swych przeglądach wiadomości, a niektóre poświęciły mu osobne artykuły redakcyjne.Orłow i pozostali członkowie Biura Politycznego uznali jednak, że mogą spać spokojnie, kiedy tylko okazało się, że treść “Listu otwartego” nie wywarła niemal żadnego wpływu na ogół ludności.Stary człowiek uniósł głowę sponad oprawnego w skórę egzemplarza “Wojny i Pokoju”.Przez chwilę wpatrywał się bez ruchu na twarz stojącego przed nim młodego mężczyzny.- Dziesięć rubli, więcej nie mogę.- Dziesięć?- Dziesięć.- Dobrze, zgadzam się.Starzec wysunął szufladę kasy i wyjął banknot dziesięciorublowy, po czym podał go swemu klientowi, wyciągając rękę ponad drewnianą ladą zawaloną stosami zakurzonych książek.Gdy młody człowiek wziął pieniądze, starzec skinął głową.Josef podszedł do drzwi prowadzących na zaplecze, odsunął wiszącą w nich zasłonę z nanizanych na sznurki drewnianych kulek i wspiął się po stromych, wąskich schodkach.Na górze skręcił w prawo i po przejściu krótkiego korytarzyka zastukał w drzwi, obok których wisiała na ścianie wypisana na maszynie wywieszka: “Księgarnia Dom Knigi, Krieszczatik 44, Kijów.Dział antykwaryczny”.Czekał chwilę, lecz z pokoju nie dobiegały żadne odgłosy, otworzył więc ostrożnie drzwi i zajrzał do środka.Wszystkie ściany pokoju pokryte były półkami, zaś wszystkie półki szczelnie wypełniały książki.We wnęce pod oknem siedział na wiklinowym krześle człowiek imieniem Oktiabr.Głowę miał odwróconą stronę otwartego okna, przez które wydmuchiwał błękitny dym z długiego cienkiego cygara.- Wejdź, Josef - powiedział, nie odwracając głowy.Josef zamknął drzwi i rozejrzał się, szukając miejsca, gdzie mógłby usiąść.Zdjął jakieś pudło z książkami z jednego końca starej, zniszczonej sofy.Kiedy usiadł, uniosła się z niej chmura kurzu.Oktiabr odwrócił się od okna i spytał z uśmiechem:- Załatwiłeś wszystko?- Większość.- Masz zdjęcia?- Mam.Josef otworzył skórzaną aktówkę i wyciągnął z niej dużą brązową kopertę.Wsunął ją w wyciągniętą dłoń tamtego.Oktiabr uważnie oglądał jedno zdjęcie po drugim.Josef patrzył na niego w milczeniu.Zastanawiał się, ile tamten może mieć lat.Przypuszczał, że nieco ponad pięćdziesiątkę.Z zaczesanymi gładko do tyłu, zupełnie czarnymi włosami, wyglądał jak przedwojenny aktor filmowy.Był przystojny, a jednocześnie w jego wyglądzie było coś ponurego, niemal odpychającego.Jego staromodny wygląd podkreślała jeszcze ciemna, opalona cera i cienki, czarny wąsik.Miał dłonie o długich palcach i starannie wypielęgnowanych pa­znokciach.Ubrany był w błękitną koszulę o modnym kroju i brązowe spodnie, których nogawki wpuścił w miękkie, skórzane buty z cholewami.Josef nigdy dotąd nie spotkał kogoś takiego jak Oktiabr.Wiedział o nim tak niewiele, a jednak gotów był ryzykować życiem, kiedy tylko tamten uznał to za konieczne.Wydawał się nie mieć żadnych wątpliwości.Ta całkowita pewność siebie pozwalała mu, kiedy musiał oznajmić czasem jakąś złą wiadomość, nie okazywać najmniejszych oznak gniewu czy zniechęcenia.Nigdy też nie wpadał w podniecenie czy dumę, gdy zdarzyło mu się odnieść sukces.Kiedy proszono go o wyjaśnienie jakiejś kwestii, czynił to chętnie, lecz jego odpowiedzi byty krótkie i zwięzłe; wystarczające, by przekonać pytającego, lecz nic poza tym.Nigdy nikogo nie prosił o pomoc i nigdy nikogo nie starał się przekonać na siłę.W oczach Josefa był prawdziwym bohaterem, choć budził w nim również pewien lęk.Czuło się, że pod powierzchnią pewności siebie i opanowania drzemią w nim siły, nad którymi wydawał się z ledwością panować.Oktiabr wsunął ostatnią odbitkę z powrotem do koperty i podniósł wzrok na młodego człowieka.- Znasz faceta nazwiskiem Sawalew, Lew Sawalew?Josef pokręcił głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl