[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miejsce jakby specjalnie wybrane dla nas.– Faktycznie lokal okazały – przyznał Nowicki.– Spróbowałeś, czy wytrych otwiera zamek?– Bądź spokojny, otwiera.Wśliźniemy się wejściem dla aktorów.Tomek nie dowierzał własnym uszom.– Więc chcecie tutaj sprowadzić Alvareza? – zapytał zdumiony.– Slim to wymyślił jeszcze na statku – odpowiedział Nowicki.– Nie brak mu fantazji, co?– Tutaj nikt nam nie przeszkodzi.Poza tym, gdyby Alvarezowi coś się przytrafiło podczas pogawędki, sporo upłynie czasu, zanim go znajdą – wyjaśnił kapitan Slim.– Natomiast w jego domu wciąż kręci się wiele służby.Tam nie moglibyście spokojnie z nim pogadać.– W jaki sposób zwabimy go tutaj? – wtrącił Tomek, z niepokojem obserwując towarzyszy.– Ustaliłem, że Alvarez codziennie do późnej nocy przebywa w swej knajpie “Tesouro”.Potem wraca do domu sam lub w towarzystwie Indianina, swego sługi, którego widzieliście na statku – powiedział Slim.– Musimy przyłapać go w drodze do domu.– Co zrobimy z Indianinem, jeśli będą razem? – indagował Tomek.– Z nim najgorszy kłopot – przyznał Nowicki.– To ślepe narzędzie w rękach Alvareza.– Głupiec! Dawno sam powinien pchnąć go nożem za tych wszystkich Indian, których Alvarez wyprawił na tamten świat w swoich obozach kauczukowych – rzekł kapitan Slim.– Cóż, zajmę się nim, jeśli wyjdzie z Alvarezem.Ogłuszę go i zwiążę.Poleży do rana w zaułku.– Zgoda, ale zajdź go z tyłu – doradził Nowicki.– Ja i Tomek zaopiekujemy się Alvarezem.– Chodźmy, późno się robi!W “Tesouro” zabawa trwała w najlepsze.Poprzez szczeliny w kotarach zasłaniających okna prześwitywało mdławe światło.Orkiestra grała, słychać było gwar rozmów, śmiech i śpiewy.Trzej spiskowcy zatrzymali się po przeciwnej stronie wąskiej ulicy.Naprzeciwko restauracji stały dwa obszerne budynki zajmowane przez jakieś biura.O tak późnej porze nikogo w nich nie było.Pomiędzy tymi budynkami znajdowało się przejście na tyły zabudowań.Spiskowcy ukryli się w tym przejściu i czekali.Od czasu do czasu małe grupki rozbawionych gości wychodziły z restauracji, lecz Alvareza nie było między nimi.– Już minęła godzina, a drań wciąż się bawi – mruknął Nowicki.– To jego knajpa, podobno często przesiaduje w niej aż do zamknięcia – odparł Slim.– Gdyby wyszedł w większym towarzystwie, nasze zamiary będą udaremnione – zafrasował się Tomek.Znów upłynęła dłuższa chwila.Naraz jedno skrzydło wahadłowych drzwi uchyliło się i z “Tesouro” wyszła jakaś kobieta.Za nią wybiegł mężczyzna.Przytrzymał ją za ramię i pochylony coś mówił cicho.– To on! – szepnął Tomek.– Alvarez.– potwierdził Nowicki.– Odchodzą razem, co robimy? – zapytał kapitan Slim.– Poczekaj tutaj chwilę, może ten Indianin wyjdzie, a potem smaruj za nami w kierunku opery – polecił Nowicki.– Z Tomkiem idziemy za Alvarezem.– On chyba nie ma jeszcze zamiaru pójść do domu, wybiegł za nią bez kapelusza.Sprzeczają się.– zauważył Tomek.– Chodź, nie marudź! – ponaglił Nowicki.Przemykali się pod murami domów po drugiej stronie ulicy.Alvarez z kobietą skręcili w pierwszą przecznicę.Nowicki obejrzał się, Slim już biegł za nimi.– Nie ma Indiańca.Slim nadchodzi! Do stu zdechłych wielorybów, diabli nasłali tę babę.Co z nią zrobimy? – szepnął Nowicki.– Prędko na drugą stronę! – cicho zawołał Tomek.Przystanęli pod murem.Tomek ostrożnie wychylił głowę i spojrzał w przecznicę.Zaraz się jednak cofnął i rzekł: – Kobieta weszła do domu.Alvarez czeka na nią na ulicy.– Idziemy, prowadź mnie, jakbym był pijany – szepnął Nowicki.Wysunęli się zza muru.Tomek ujął przyjaciela pod ramię.Szli chwiejnym krokiem.Przed następnym domem za rogiem stał Alvarez.Dwaj “pijani” mężczyźni nie wydali mu się podejrzani.Przy mdłym świetle rzadko rozstawionych latarni nie mógł od razu ich poznać.Zamyślony tylko zerknął w kierunku nadchodzących i odsunął się na skraj wąskiego chodnika.Nowicki i Tomek tymczasem już znajdowali się zaledwie kilka kroków od Alvareza.Poza nimi na uliczce nie było nikogo.Tylko w bocznym oknie domu paliło się światło.Gdy zrównali się z Alvarezem, Nowicki zatoczył się na niego.Nim Alvarez zorientował się w sytuacji, otrzymał potężny cios pięścią w podbródek.Tomek sprawnie podtrzymał upadającego.Nowicki zarzucił sobie na ramię zemdlonego; pobiegli w dół ulicy.Niebawem Slim dołączył do nich.Przystanęli w ciemnym zaułku.Tomek i Slim ujęli pod ramiona odzyskującego przytomność Alvareza.– Co z dziewczyną? – krótko zapytał Slim.– Alvarez czekał na nią przed domem – pospiesznie wyjaśnił Tomek.– Biegnąc za wami nikogo nie zauważyłem.No, jak do tej pory, poszło nam gładko.Chrapliwy oddech Alvareza przerwał szeptem prowadzoną rozmowę.Po chwili spojrzał nabiegłymi krwią oczami.Na jego twarzy odmalował się wyraz zdumienia.– Carramba! – zaklął po hiszpańsku.– A czego wy jeszcze chcecie ode mnie?!– Dowiesz się wkrótce, ale teraz milcz, jeśli ci życie miłe – ostrzegł Nowicki.– Puśćcie mnie lub oddam was wszystkich w ręce policji!– Nie zdążysz! – odparł Nowicki.Rewolwer błysnął w jego ręku.– No, wołaj o pomoc!– To napad! – krzyknął Alvarez.Spróbował oswobodzić swe ramiona.Nowicki przyłożył wylot lufy colta[77] do jego piersi i kciukiem odwiódł kurek.– Jeszcze jedno słowo, a kula zakończy całą sprawę – zagroził.– Pójdziesz z nami! Gdyby ktoś nadszedł, udawaj, że jesteś zawiany.Prowadź, Slim, my się nim zaopiekujemy!Do gmachu opery nie było zbyt daleko.Tomek i Nowicki prowadzili Alvareza między sobą.Alvarez szedł posłusznie czując, że lufa colta dotyka jego boku.Pora była bardzo późna, toteż zaledwie dwukrotnie spotkali przechodniów, którzy widząc grupkę mężczyzn idących chwiejnym krokiem, skwapliwie przechodzili na drugą stronę ulicy.Na placu przed operą już nie natknęli się na nikogo.Niebawem stanęli przed bocznym wejściem dla aktorów.Slim sprawnie otworzył zamek drzwi.Weszli do korytarza.Slim zaryglował drzwi od wewnątrz, po czym wydobył z kieszeni świecę i zapalił.– Prowadź! – odezwał się Nowicki.Slim ruszył w głąb korytarza.Nowicki lufą rewolweru popchnął Alvareza.Po kilku chwilach Slim zatrzymał się i otworzył drzwi.– Tutaj będziecie mogli porozmawiać – oznajmił i pierwszy wszedł na scenę teatru.Nowicki popchnął Alvareza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]