[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby go zrealizowano, państwo niemieckie znalazłoby się w innej sytuacji wśród narodów, niż było w r.1914.Polityka niemiecka, skutkiem niezrozumienia nowoczesnych wymagań życia narodowego, stanęła na martwym punkcie.Polityka ta w ciągu ostatnich dziesięcioleci nie dostrzegła nic z dojrzewających wydarzeń.Zajmowała się ona wszystkiem, co nie leżało w zakresie rozwoju sił nowoczesnych i co, skutkiem tego braku treści, musiało “runąć, jak domek z kart”.Gdyby zechciano ściśle zbadać i przedstawić światu fakty, które zaszły w miarodajnych kołach Berlina w końcu lipca i pierwszego sierpnia 1914, powstałby wierny obraz tego, co jako tragiczny los państwa niemieckiego wyłoniło się z biegu wydarzeń.To, co się wówczas działo, mało jest jeszcze znane zarówno w kraju, jak i zagranicą.Kto to wszystko poznał, wie, jak ówczesna polityka, niemiecka była podobna do domku z kart i jak, osiągnowszy martwy punkt swej działalności, musiała całkowicie przekazać władzom wojskowym decyzję w sprawie, czy i jak rozpocząć wojnę.Czynniki, decydujące w sferach wojskowych, nie mogły, z militarnego punktu widzenia, postąpić inaczej, niż postąpiły, gdyż z tego punktu widzenia sytuacja mogła przedstawiać się tylko tak, jak one ją widziały.Doprowadzono bowiem do takiej sytuacji, że jakakolwiek inicjatywa poza sferami wojskowemi nie była już możliwa.Wszystko to byłoby dziś faktem historycznie ustalonym, gdyby znalazł się człowiek, któryby zagłębił i wydobył na światło dzienne wydarzenia, zaszłe w Berlinie w końcu lipca i 1-go sierpnia, a zwłaszcza to wszystko, co się wydarzyło 31-go lipca i 1-go sierpnia.Wciąż jeszcze ulegamy złudzeniu, że, o ile znamy wcześniejsze fakty przygotowawcze, poznanie owych wydarzeń nic dać nam nie może.Nie wolno jednak ich pomijać, jeżeli chcemy poruszać t.zw.obecnie “zagadnienie winy”.Zapewne, że też i w inny sposób zapoznać się można z przyczynami, które istniały o wiele wcześniej, ale poznanie ostatnich wydarzeń wskazuje, w jaki sposób te przyczyny wywarły działanie.Poglądy, które wówczas wciągnęły sterników Niemiec do wojny, w dalszym ciągu działały zgubnie.Stały się one opinją publiczną.Nie dopuściły one, aby u ludzi, dzierżących w swych rękach władzę, rozwinęło się nawet w tych strasznych latach po gorzkich doświadczeniach zrozumienie tego, co wtrąciło kraj w położenie tragiczne.Licząc na wrażliwość, jaką wydarzenia wojenne powinny były obudzić, autor niniejszych rozważań usiłował, w momencie zdawało się najbardziej odpowiednim, zapoznać z ideą zdrowego organizmu społecznego te osobistości w Niemczech i Austrji, których wpływ mógł był jeszcze spowodować uznanie tych impulsów.Jednostki, które odnosiły się uczciwie do losów narodu niemieckiego, brały wówczas udział w tej akcji.Ale wysiłki te okazały się daremne.Rutyna myślowa wzbraniała się przed przyjęciem impulsów, które dla wyobrażeń, zorjentowanych wyłącznie militarystycznie, wydawały się niezdatne do niczego.Znajdowano w tem co najwyżej oddzielenie szkoły od Kościoła.Tak, to byłoby już coś.Po tym właśnie szlaku biegły już oddawna myśli ludzi nastawionych “państwowo”, ale niepodobna było nadać im kierunku bardziej skutecznego.Ludzie życzliwi radzili mi, żebym myśli te “opublikował”.W owej chwili rada ta była najmniej celowa.Cóżby to pomogło, gdyby w dziedzinie “literatury” wśród wielu innych zagadnień poruszył ktoś sprawę tych impulsów i to jakiś szary cywil? Przecież, zgodnie z naturą tych impulsów, znaczenie ich zależało wówczas tylko od tego, skąd zostaną wysunięte.Gdyby był wystąpił z niemi odpowiedni autorytet, narody środkowo-europejskie dostrzegłyby możliwość urzeczywistnienia zmian, odpowiadających ich skłonnościom, mniej lub więcej uświadomionym.A narody rosyjskiego Wschodu w tym momencie napewno zorjentowałyby się w możności zniesienie caratu w imię tych nowych idej.Wątpić w to mógłby jedynie ten, kto nie zna tej wrażliwości na zdrowe idee społeczne, jaką posiada młody jeszcze intelekt Wschodu europejskiego.Zamiast deklaracji, w myśl tych idej, podyktowano pokój w Brześciu n/B.Fakt, że myślenie w duchu militarnym nie było w stanie odwrócić katastrofy Europy środkowej i wschodniej, mógł ukryć się właśnie tylko przed takiem myśleniem.Przyczyną klęski narodu niemieckiego było to, że nie chciano uwierzyć w możliwość zapobieżenia katastrofie.Nikt nie chciał widzieć, że ludzie, którzy mieli prawo rozstrzygania o wszystkiem, zupełnie nie rozumieli konieczności dziejowych.Kto je choć trochę rozumiał, ten wiedział też, że wśród narodów anglo-saskich znajdują się jednostki, zdające sobie sprawę z tego, co nurtowało w siłach środkowej i wschodniej Europy.Można było poznać przeświadczenie tych osób, że w tych częściach Europy dojrzewa coś, co musi wyładować się w potężnych przewrotach społecznych.Takie przewroty, jak mniemano, dla narodów anglo-saskich nie były już ani dziejowo-konieczne, ani możliwe.Zgodnie z tym poglądem kierowano własną politykę.Natomiast w środkowej i wschodniej Europie nic nie wiedziano o tem wszystkiem i stosowano stare metody w ten sposób, że wreszcie wszystko runąć musiało, jak “domek z kart”.Grunt pod nogami mogła wówczas mieć jedynie polityka, uwzględniająca fakt, że w krajach anglo-saskich liczono się z temi koniecznościami dziejowemi na wielką skalę i w sposób samo przez się zrozumiały z angielskiego punktu widzenia.Zachęta jednak do takiej zmiany polityki wydawała się, zwłaszcza “dyplomatom”, czemś najzupełniej zbytecznem.Zamiast prowadzić politykę, któraby mogła wpłynąć dodatnio również i na Europę środkową i wschodnią przed wybuchem wojny światowej, szachując posunięcia w wielkim stylu polityki angielskiej, kroczono dalej ścieżką udeptaną przez dyplomatów.Z gorzkiego doświadczenia okropności wojennych nie potrafiono wyciągnąć nauki o konieczności przeciwstawienia zadaniu, które światu postawiła Ameryka w swych politycznych enuncjacjach, innego problemu, własnego problemu Europy, zrodzonego z jej własnych sił życiowych.A koncepcję, wysuniętą przez Wilsona z amerykańskiego punktu widzenia, można byłoby pogodzić z tą, która, jako impuls duchowy Europy, dałaby o sobie znać wśród huku armat.Wobec konieczności dziejowych wszelkie inne pertraktacje były pustą gadaniną.Ale ludziom, których fala wypadków wyniosła w Rzeszy niemieckiej na stanowiska naczelne, zbywało na zdolnościach do postawienia sobie zadań, uwzględniających nowe prądy, budzące się w życiu ludzkości.I dlatego to jesień r.1918 musiała przynieść to, co przyniosła.Załamaniu się siły militarnej towarzyszyła kapitulacja duchowa.Zamiast zdobyć się wówczas przynajmniej na zamanifestowanie z woli Europy impulsów duchowych narodu niemieckiego, nie uczyniono nic poza podporządkowaniem się czternastu punktom Wilsona.Wobec Wilsona znalazły się Niemcy, które nie miały nic do powiedzenia od siebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]