[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W komisariacie zrobiono konfronta­cję.Niemiec bez wahania wskazał na Czarnego i Tadka.- A trzeci był wysoki - powiedział.Bo ci dwaj byli małego wzrostu.Jak wysoki, to kto? Ja - sprawa jasna.Tym bardziej że gdy chłopaki dostali w nocy lanie, to któryś sypnął, że pistolet jest mój.Dlatego rano policja wpadła do mnie.W dodat­ku w komisariacie stwierdzili, że z tego pistoletu strzelano w nocy z czwart­ku na piątek.- Ale po co przyszli do mnie Niemcy? - zastanawiałem się głośno.Na to pytanie nikt nie potrafił odpowiedzieć.Co teraz robić? Zdecydo­wałem, że trzeba wiać z Warszawy.A co dalej? Zobaczymy.W poniedziałek od rana chodziłem po mieście.Nie chciałem siedzieć w żadnym mieszkaniu z obawy, że mogą mnie szukać u kolegów i znajo­mych.W wędrówce tej zalazłem na Kercelak.Tu spotkałem Mańka "Patefona" handlującego ciuchami!- Co ty tu robisz? ~ zapytał szeptem.- Dlaczego jeszcze siedzisz w Warszawie? Urywaj się, i to szybko.Przecież tu codziennie robią obławy.Jak obstawią samochodami wyloty ulic, to siedzisz jak w worku.- No to co? Dokumenty przy sobie mam, a draka była wczoraj, więc dzisiaj jeszcze nie muszą mnie wszyscy szukać - odpowiedziałem z humo­rem, chociaż jego uwaga trafiła mi do przekonania.- Dokumenty masz w porządku, przy sobie, ale spluwę na pewno też masz?- Mam.- No widzisz, wariacie.Urywaj się.Już! Daj łapę, buzi i niech ci się szczęści.Nie daj się złapać.Obiad zjadłem w restauracji, a po południu byłem już na ulicy Grochow­skiej.Pomny przestrogi sąsiada, nie wyjeżdżałem z dworca, lecz wskoczy­łem w biegu do kolejki dojazdowej, tak zwanej ciuchci, pojechałem do Otwocka i tu dopiero miałem zamiar zabrać się na pociąg idący do Chełma.Wiedziałem, że pociąg z Warszawy przyjedzie zapełniony do granic możli­wości - ale jakoś tam będzie.Wreszcie przyjechał.Na peronie w Otwocku tłum ludzi.Otworzyłem drzwi kilku przedziałów.Wszędzie ścisk.Pociąg już rusza.Skoczyłem na bufory, a za mną jakiś facet.Pierwszy mój odruch: kopnąć go i zwalić między wagony.Byłem czujny i nerwy miałem bez przerwy w napięciu.W każdym człowieku, który mi się przyglądał, podejrzewałem tajniaka.W prawej ręce, której nie wyjmowałem z kieszeni, trzymałem odbezpieczo­ny pistolet.Ale nie kopnąłem.Przytrzymałem się tylko lewą ręką żelaznego pręta, czegoś w rodzaju klamry, a prawą przez kieszeń mierzyłem z pistoletu w faceta.Pierwszą rzeczą, którą zrobił mój wspólnik od buforu, to posłanie koncertowej wiązanki pod adresem Niemców i wojny.Styl wiązanki, forma i akcent, z jakim została powiedziana, upewniły mnie, że to nie "pies".Na buforach dojechaliśmy do Garwolina.Na każdej stacji próbowaliśmy dostać się do wagonu, ale nic z tego nie wyszło.Noc, mróz jak cholera, a my na buforach.- Dalej na buforach nie jadę - powiedziałem, gdy pociąg zbliżał się do Garwolina.- Już jestem drętwy.Jeszcze pół godziny takiej jazdy i wpadnę między wagony.Wie pan co? - zwróciłem się do współpasażera.- Jak pociąg będzie stawał, ryjemy się na chama do takiego przedziału, z którego wysiądzie chociaż jedna osoba.- A jak będą szurać, to zrobimy wojnę - dodał mój rozmówca, zadowolony z projektu.Gdy tylko pociąg zwolnił, wyskoczyliśmy na peron.Pierwsze kroki stawiałem jak inwalida.Z wagonów wysiadło kilkanaście osób, ale do wsiadania czekało jeszcze więcej.Przyuważyliśmy przedział, z którego gramoliła się gruba handlara z wielkim tobołem."W sam raz dla nas - pomyślałem.- Trzeba trzech takich jak ja, żeby zapełnić po niej miejsce".Tobołu już nawet nie brałem pod uwagę.- Nie ma miejsca! - wrzasnęli ci, którzy stali w drzwiach przedziału.- Dla nas się znajdzie - odpowiedziałem i już stoję na stopniach, a obok mnie ten drugi z buforów.- Na pewno nie wejdziecie - mówi jeden i spycha mnie ze stopnia, a drugi stara się zamknąć drzwi.- Ciągnij go na peron! - krzyknąłem do swojego nowego kolegi i już walę pięścią w oko, a kolega ciągnąc za palto stara się wyrzucić go na peron.Drugiego chciałem trzasnąć łbem, ale usunął się.i już dla mnie miejsce jest.- Skacz - zawołałem na kolegę.Gdy wskakiwał na stopnie, puścił palto przeciwnika, a ten przezornie cofnął się głębiej do przedziału.Już jesteśmy w przedziale i zatrzasnęliśmy za sobą drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl