[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sauerabenda nie dało się też powstrzymać od grzebania przy timerze.- Wiesz - zwierzał mi się - mogę się założyć, że rozpracuję to cudo tak, by móc je regulować samemu.Nim wziąłem się za akcje, byłem inżynierem.Kazałem mu zostawić timer w spokoju, ale kiedy nie patrzyłem, nadal przy nim majstrował.No i wreszcie o ból głowy przyprawiał mnie Capistrano, którego spotkałem przypadkiem w 1097 roku, kiedy obserwowaliśmy wchodzącą do miasta armię Boemunda.Pojawił się akurat wtedy, kiedy skoncentrowałem się na scenie z Marge Hefferin.Chciałem sprawdzić, jak permanentna jest dokonana przeze mnie korekta historii.Tym razem ustawiłem mych ludzi po przeciwnej stronie ulicy.No tak - niemal natychmiast zauważyłem samego siebie i Marge, niecierpliwą, napaloną na Boemunda, stojącą wraz z resztą grupy.Krzyżowcy szli w naszym kierunku, a mnie zakręciło się w głowie ze zdenerwowania.Czy zobaczę na własne oczy, jak ocaliłem Marge Hefferin? Czy może zobaczę, jak Marge rzuca się na Boemunda i zostaje przecięta na pół? Czy też może będę świadkiem czegoś, o czym na razie nie mam nawet pojęcia? Płynność, zmienność prądów czasu była tym, co w owej chwili niepokoiło mnie najbardziej.Boemund się zbliżał.Marge rozrywała sobie tunikę na piersiach, dostrzegłem jej jasne wielkie cyce.Zesztywniała - już gotowa była do szarży przez ulicę, gdy nagle za jej plecami, znikąd, zmaterializował się drugi Jud Elliott.Dostrzegłem wyraz niebotycznego zdumienia na twarzy Marge - to moje stalowe palce zacisnęły się na jej tyłku.Widziałem swą dłoń o szeroko rozstawionych palcach chwytającą jej pierś, widziałem, jak Marge Hefferin odwraca się, jak próbuje mi się wyrwać, jak zamiera po przejściu Boemunda, i widziałem, jak znikam pozostawiając tylko dwóch siebie, jednego po jednej, drugiego po drugiej stronie ulicy.Ulga była tak wielka, że omal się nie przewróciłem.A jednak czułem także niepokój, bo na własne oczy widziałem samego siebie montującego przeszłość, a więc teoretycznie każdy mógł to zobaczyć.Włącznie z jakimś zabłąkanym patrolowcem, który zupełnie przypadkiem mógł dostrzec krótkie zdublowanie się kuriera i zainteresować się, o co w tym wszystkim chodzi.W każdej chwili w ciągu miliona następnych millenniów jakiś patrolowiec może dostrzec tę scenę i wtedy, niezależnie od tego, że wszystko uszło mi na sucho do roku, powiedzmy, 8 000 000 000 008, i tak odpowiem za korektę przeszłości.W każdej chwili mogę poczuć na ramieniu ciężką dłoń, usłyszeć głos wypowiadający me imię.Poczułem na ramieniu ciężką dłoń.Usłyszałem głos wypowiadający me imię.Odwróciłem się.- Capistrano.!- Jasne, to ja, Capistrano.A co, spodziewałeś się kogoś?- Ja.nie.zaskoczyłeś mnie po prostu.Drżałem.Kolana uginały się pode mną.Byłem tak zdenerwowany, że dopiero po jakimś czasie zauważyłem, jak strasznie Capistrano wygląda.Niemal słaniał się na nogach, był obdarty, a jego niegdyś lśniące, teraz siwe włosy wisiały w strąkach.Stracił na wadze, sprawiał wrażenie o dwadzieścia lat starszego od człowieka, którego dobrze znałem.Wyczułem nieciągłość i zaniepokoiłem się, jak zawsze w towarzystwie kogoś przybywającego z mej własnej przyszłości.- W czym problem? - spytałem.- Rozpadam się.Załamanie.Popatrz.widzisz, to moi turyści.- Wskazał grupę ludzi, z napięciem wpatrujących się w krzyżowców.- Nie mogę z nimi zostać.Doprowadzają mnie do mdłości.Wszystko doprowadza mnie do mdłości.To już koniec, Elliott, dla mnie to już koniec.- Dlaczego? Co się stało?- Nie mogę teraz o tym mówić.Gdzie dziś nocujecie?- Właśnie tu, w 1097 roku.W gospodzie koło Złotego Rogu.- Do zobaczenia o północy.- Capistrano na moment położył mi rękę na ramieniu.- To już koniec, Elliott - powiedział.- Prawdziwy koniec.Niech Bóg zmiłuje się nad mą duszą.43.Capistrano pojawił się w gospodzie tuż przed północą.Pod płaszczem ukrywał butelkę.Odkorkował ją i wręczył mi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl