[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Ta dziewczyna — mówił dalej — ta Pat Conley,zabiłaby cię w taki sam sposób, w jaki uśmierciła.— przerwał.— W jaki uśmierciła Wendy, Ala, Edie Dorn, Freda Zaf-skyłego, a teraz być może również Tito Apostosa — dokończyłJoe.— Obecna sytuacja jest bardzo skomplikowana, Joe — odezwałsię Runciter cichym, opanowanym głosem.— Nie da się jejwyjaśnić 2a pomocą kilku prostych odpowiedzi.— Kiedy ty nie znasz tych odpowiedzi — odparł Joe.— Natym polega problem.Wymyśliłeś swoje odpowiedzi — musiałeśwykombinować je naprędce, żeby wytłumaczyć swoją obecnośćtutaj.I wszystkie twoje wizyty, twoje tak zwane wypadki pojawie-nia się.— Ja tego tak nie nazywam.To wy z Alem wymyśliliście tentermin.Nie oskarżaj mnie o to, co wy dwaj.— Twoja wiedza o tym, co się właściwie dzieje i kto występujeprzeciw nam — nie jest większa od mojej.Glen, nie możesz mipowiedzieć, kto jest naszym przeciwnikiem, ponieważ sam tegonie wiesz.— Wiem, że ja żyję — powiedział Runciter.— Wiem, że siedzętu, w poczekalni moratorium.— Twoje ciało leży w trumnie — mówił Joe.— Tutaj, w DomuPrzedpogrzebowym Prostego Pasterza.Czy widziałeś je?— Nie — odparł Runciter.— Ale to w gruncie rzeczy.— Jest kompletnie wysuszone — powiedział Joe.— Skurczyłosię tak samo jak zwłoki Wendy, Ala, Edie — i jak niebawemskurczy się moje.— Dla ciebie zdobyłem Ubik.— Runciter znów przerwał.Najego twarzy pojawił się trudny do rozszyfrowania wyraz; jakbymieszanina lęku, olśnienia i.— Joe sam nie wiedział czego.—Zdobyłem dla ciebie Ubik — powtórzył.— Co to jest Ubik? — spytał Joe.Runciter nic nie odpowiedział.— Tego też nie wiesz — skonstatował Joe.— Nie maszpojęcia, co to jest i w jaki sposób działa.Nie wiesz nawet, skądsię on bierze.— Masz rację, Joe — powiedział Runciter po długiej pełnejnapięcia przerwie.— Zupełną rację.— Drżącymi palcami zapaliłkolejnego papierosa.— Ale chciałem ocalić ci życie — w tymwypadku mówię prawdę.Do diabła, chciałem ocalić was wszyst-kich.—- Papieros wyśliznął mu się z palców, spadł na podłogęi potoczył się po niej.Runciter schylił się z wyraźnym wysiłkiem i odnalazł go.Najego twarzy malował się ogromny smutek.Niemal rozpacz.— Wpadliśmy w to wszystko — powiedział Joe — a ty siedzisztam, w tej poczekalni i nie potrafisz nic zrobić, nie umiesz położyćkresu temu procesowi, któremu ulegamy.— To prawda — przyznał Runciter.— Jesteśmy w chłodni — ciągnął Joe — ale zachodzi tu cośjeszcze.Coś, co nie zdarza się normalnie ludziom w stanie półżycia.Działają tu — jak odkrył Al — dwie siły; jedna z nich nampomaga, druga nas zabija.Ty współdziałasz z tą siłą, istotą czyosobą, która próbuje nam pomóc.Od niej właśnie zdobyłeś Ubik.— Tak.— A więc nikt z nas — mówił dalej Joe — nie wie do tej pory,kto właściwie nas niszczy ani kto nas ochrania.Ty — znajdującsię na zewnątrz — nie odkryłeś tego, a my, będąc tu, też niemamy pojęcia.Może to być Pat.— Sądzę, że to ona — stwierdził Runciter.— Wydaje mi się,że to właśnie jest wasz wróg.— To bliskie prawdy — powiedział Joe.— Ale mam wrażenie,że się mylisz.Wydaje mi się — myślał — że nie zetknęliśmysię twarzą w twarz ani z naszym wrogiem, ani z naszymprzyjacielem.Ale — myślał dalej — sądzę, że to nastąpi.Wkrótce poznamy ich obu.— Czy jesteś przekonany — spytał Runcitera — czy jesteśabsolutnie pewien, że byłeś jedyną osobą, która przeżyła tenwybuch? Zastanów się dobrze, zanim mi odpowiesz.— Mówiłem ci już: Zoe Wirt.— Ale spośród nas — przerwał mu Joe.— Zoe Wirt nieznajduje się w tym segmencie czasowym co my.A na przykładPat Conley?— Miała zmiażdżoną klatkę piersiową.Przyczyną jej śmiercibył wstrząs oraz wgniecenie jednego płuca, a także liczne obrażeniawewnętrzne; miała też uszkodzoną wątrobę i złamaną w trzechmiejscach nogę.W sensie fizycznym znajduje się ona jakieś czterystopy od ciebie.To znaczy jej ciało.— I to samo spotkało wszystkich pozostałych? Wszyscy są tu,w chłodni Moratorium Ukochanych Współbraci?— Jest jeden wyjątek: Sammy Mundo.Doznał on poważnychuszkodzeń mózgu i zapadł w stan utraty przytomności; twierdzą,że nigdy jej już nie odzyska.Kora mózgowa.— A zatem on żyje.Nie przebywa w chłodni.Nie ma go tutaj.— Nie nazwałbym tego “życiem".Przeprowadzono jego bada-nie za pomocą encefalografii; stwierdzono zupełny zanik działal-ności kory mózgowej.Jest rośliną — niczym więcej.Żadnejosobowości, żadnego ruchu, żadnej świadomości.w mózguSammy'ego Mundo nie dzieje się nic, zupełnie nic.— I dlatego, oczywiście, nie przyszło ci do głowy mówić mio tym? — spytał Joe.— Powiedziałem ci o tym teraz.— Ale dopiero wtedy, kiedy cię spytałem.— Zastanowiłsię.— Jak daleko od nas przebywa? Czy jest w Zurychu?— Tak, wszyscy pozostaliśmy w Zurychu.Sammy leży w szpi-talu Carla Junga.O jakieś ćwierć mili od tego moratorium.— Wynajmij telepatę — polecił Joe.— Albo użyj G.G.Ashwooda.Niech zbada jego myśli.— Chłopiec — mówiłsam do siebie — nie zorganizowany i niedojrzały.Okrutna,nie uformowana, dziwaczna osobowość.To może być to —pomyślał.— Pasowałoby dobrze do tego, co przeżywamy;do tych kapryśnych, sprzecznych z sobą zrządzeń losu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]