[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.453Teraz też miał widać w zanadrzu jakąś sensacyjną wiadomość, bo zbliżył się donas i począł zachęcająco bębnić palcami marsza na siodełku, a jego zielone, świdrują-ce oczka rzucały niespokojne, krótkie spojrzenia.Swoim zwyczajem nie odzywał sięjednak pierwszy. Co tam, Krapul? zapytał Jarek. Masz jakąś tajemnicę? Skąd! Nie bujaj, na sześć metrów czuć od ciebie tajemnicę. Nie umiesz z nim rozmawiać wtrącił Cykucki, szef paczki realistów, zbliżającsię sprężystym krokiem. Ile to ma kosztować, Krapul? Sześć punktów.Na szkolnej giełdzie posługiwali się specjalnymi punktami na oznaczenie towarówi usług. Sześć pe? Oszalałeś chyba.Nigdy nie płaciliśmy tyle zdumiał się Cykucki. Mówię: sześć pe powtórzył twardo Krapul. Dostaniesz dwa i Togo. Przestałem filatelizować.454 Filumenizujesz? Fotografuję.Cykucki spojrzał na aparat Jarka. Dostaniesz sześć pstryków. Trzydzieści sześć. Cały film! Za co? Za wieść. Co to właściwie za wieść? Wiem, jaka będzie w tym roku nagroda.Zapanowało milczenie.Trudno o bardziej aktualną nowinę. Jaka będzie nagroda?.Nie było chyba chłopaka, który by się nad tym nie zastanawiał.Nagroda, zgodnie z tra-dycją, stanowiła bowiem niespodziankę i Komitet Rodzicielski oraz nauczyciele dbaliskrupulatnie o to, by nie przedostawała się ona przed zawodami do wiadomości publicz-nej. Daj mu te pstryki powiedział do Jarka Cykucki. Dostaniesz zwrot z fundu-szów naszej paczki.455Jarek niechętnie zdjął z szyi aparat. Nie, teraz zatrzymaj powiedział Krapulski potem będę robić, jak się za-cznie.Znajdziemy ciekawsze miejsce. No to gadaj! popędził go Cykucki. Wiecie chyba. zaczął Krapulski że nagrodę kupuje pan Kargul.Robi tozwykle na dwa dni przed wyścigiem, bo w dniu wyścigu ma inne sprawy na głowie.Po-nieważ nie dowierza swojemu synowi Julkowi, więc boi się nagrodę trzymać w domui od razu po kupnie zanosi ją do szkoły.Prawdopodobnie domyślił się, że Julek jest oddawna moim agentem chrząknął skromnie Krapulski, oglądając paznokcie. Takwięc przez dwa dni moi agenci czatowali przed szkołą na pana Kargula, czy już idziez paczką, ale na próżno.Już myślałem, że mnie przechytrzy, kiedy nagle dziś, na ostat-niej przerwie, dostaję meldunek. Kargul pięć minut temu przeniknął do szkoły wrazz panem Rekszą.Przemknęli cichcem, wejściem od ogrodu.Nieśli do spółki paczkęolbrzymich rozmiarów, ale niezbyt ciężką. Nie mam czasu pomyślałem trzebadziałać.Pędzę do kancelarii.Wiecie, tam w kancelarii są takie szafy ścienne, gdzienauczyciele chowają pomoce naukowe.Myślę: Jeśli gdzieś schowają nagrodę, to456tylko tam.Otwieram ostrożnie drzwi.W kancelarii nie ma nikogo ani Kargula, anipaczki, ani pani sekretarki, ani gogów.Tylko z przyległego pokoju dochodzą głosy.Pewnie są wszyscy w gabinecie pana kierownika. Niedobrze myślę schowają na-grodę w gabinecie pana kierownika, a tam przeniknąć jest znacznie trudniej.Ale możeprzynajmniej podsłucham, co mówią?Nasłuchuję, ale oni nie mówią o nagrodzie, tylko o pluskwach w szkole.Nagleusłyszałem kroki w korytarzu. To pewnie pani sekretarka wraca myślę sobie jak mnie tu zastanie, przepędzi i wszystko na nic.%7łeby tak można się było gdzieś bez-piecznie schować.Ale gdzie? Szafy tylko ścienne, i w dodatku pozamykane na klucz,żadnych portier, zasłon ani nawet firanek.Kroki pani sekretarki dudnią już tuż, tuż. Co robić? gorączkowo zastawiamszare komórki. Jakie komórki? zdumiał się Jarek. Ech.głuptas, te w mózgu. odparł Krapul z odcieniem pogardy i mówiłdalej. Więc nastawiam.nastawiam. I co?457 I nagle olśniła mnie myśl.Jest schowek! Włażę tam czym prędzej i znikamw ostatniej chwili, bo właśnie otwierają się drzwi i wchodzi sekretarka z wozną. Zaraz.ale jaki schowek? przerwał podniecony Susuł. Tam przecież niema żadnego schowka. Ejże.czyżby.zastanów się dobrze przymrużył oko Krapul. Tam nic nie ma! zasapał Susuł. Tam są gołe ściany.Nawet za szafą się niemożna schować, bo szafy są w ścianie.Sam przecież mówiłeś. A co stoi w kącie? W kącie stoi zegar. Właśnie. Schowałeś się w zegarze? Nie inaczej. To niemożliwe. Tak, to jest prawie niemożliwe. Co to znaczy: prawie niemożliwe?458 To znaczy, że zależy, dla kogo.Dla ciebie z takim brzuchem na pewno jest nie-możliwe. Krapul kuksnął Susuła w żołądek. A dla mnie jest możliwe.Chłopcy roześmieli się.Zawsze lubili słuchać Krapula, chociaż nie bardzo wierzyliw to, co mówił.Krapul nieraz wymyślał niestworzone historie i niewiarygodne przygo-dy, żeby móc imponować chłopakom, a nawet jeśli coś mu się naprawdę zdarzyło, tonigdy nie opowiedział po prostu, jak było, zawsze coś musiał poprawić lub dodać.Ale faktem jest, że naprawdę dużo wiedział i jakimś psim swędem umiał zdobywaćnajbardziej tajne wiadomości. Znów wymyślasz! bronił się zaczerwieniony Susuł. Jak mógłbyś wejść dobrzucha zegara.kiedy tam stale chodzi wahadło za szybą.Nie ma w ogóle miejsca. Jest.To olbrzymi zegar.Tylko trzeba trzymać się płasko, przylepić się do ścianki,żeby nie potrącić wahadła.To straszna męka, ale najgorsze były duchowe męczarnie.Przeżyłem je zaraz na samym początku.Siedzę, patrzę przez szybkę, tam jest taka kolorowa szybka, i widzę, że do kancelariiweszła pani sekretarka z wozną.459 Tu wszystko jest zapluskwione powiada do woznej musiały być pluskwyw tej kanapce, którą pan Kargul podarował szkole.Teraz gryzą mnie w fotelu.Wi-działam je także w zegarze. On ma nieszczęśliwą rękę westchnęła wozna. Osobliwie względem robac-twa.Ja tylko drżę, żeby czegoś do szkoły nie przyniósł.Nie daj Boże, jeszcze jakichkaraluchów albo moli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]