[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To wypisz, wymaluj mój ojciec.Chce mnietrzymać przy sobie tylko po to, żeby miał komu rozkazywać.Ale nas przycisnęło, mnie z tymkolegą; a dla starego cóż to znaczy pięć funciaków, raz na szesnaście długich lat.% %7łal mi pana, słowo daję.Czy pan nigdy nie chciał wrócić do domu?% %7łeby być pisarzem u adwokata i gnić tutaj albo w innej jakiej dziurze? % zawołał pogar-dliwie.% Słowo daję, gdyby tak stary osadził mnie dziś w jakim domu, rozbiłbym wszystkow puch albo zdechł tam na miejscu przed końcem trzeciego dnia.% A gdzież to pan spodziewa się umrzeć?% Gdzieś w lesie, na morzu, a najlepiej na szczycie jakiej góry.W domu? Tak! Cały światjest moim domem, ale przypuszczam, że umrę kiedyś w szpitalu.I co z tego? Każde miejscedobre, jeśli się przedtem pożyło; a byłem prawie wszystkim, co pani może sobie wyobrazić,tylko nie krawcem ani żołnierzem.Byłem konnym robotnikiem na farmie 2; strzygłem owce;3włóczyłem się z workiem na plecach , polowałem na wieloryby.Pracowałem przy oporzą-dzaniu statków i poszukiwałem złota, i obdzierałem byki ze skóry, a nieraz machnąłem rękąna więcej pieniędzy, niżby stary potrafił uciułać przez całe życie.Cha, cha!Oszołomił ją zupełnie.Z wysiłkiem zdołała wymówić:% Czas na spoczynek.Wyprostował się, odstępując od ściany, i rzekł surowym głosem:% Czas iść.Ale nie odszedł.Oparł się znów o ścianę i zanucił w zadumie parę taktów jakiejś obcejmelodii.Bessie czuła, że zbiera jej się na płacz.% To znów jedna z tych pana okrutnych piosenek % powiedziała.% Nauczyłem się jej w Meksyku, w Sonorze % opowiadał swobodnie.% To pieśń ludzizwanych Gambusinami.Nie słyszała pani o nich? Pieśń ludzi, którzy nie znają spoczynku.Nic ich nie może utrzymać w miejscu, nawet kobieta.Spotykał się z nimi człowiek od czasudo czasu w dawnych latach, gdzieś na skraju krainy złota, tam na północy za Rio Gila.Wi-działo się i tamte strony.Jeden inżynier poszukujący złota w Mazatlanie wziął mnie ze sobą,żebym mu pomagał pilnować wagonów.Poręcznie mieć z sobą marynarza w każdym wypad-ku.Pustynia tam a pustynia; rozpadliny w ziemi takie, że dna nie widać; i góry, szczere skałysterczące wysoko jak mury i wieże kościelne, tylko że sto razy wyższe.Wąwozy pełne gła-zów i czarnych kamieni.Nie ujrzysz tam ani zdzbła trawy, a słońce o zachodzie takie czerwo-ne, jakiego nigdzie nie widziałem: czerwone jak krew i złe.To jest piękne.22W oryg.Boundary-rider; na farmach hodowlanych w Australii konny pracownik napra-wiający płoty.33W oryg.Humped my swag  slang australijski.125 % Pan chyba nie chce tam wrócić? % wyjąkała.Roześmiał się lekko.% Nie.To cholerny kraj złota.Trzęsło mnie czasem, kiedym się na to patrzył; a niech paninie zapomina, że była nas spora kupa ludzi; tymczasem ci Gambusinowie wędrowali samot-nie.Znali ten kraj, kiedy jeszcze nikt o nim nawet nie słyszał.Mieli jakiś węch do wynajdy-wania złota i mieli także gorączkę złota, ale zdawało się, że nie bardzo im na złocie zależy.Odkrywali jakieś bogate złoże, a potem je porzucali; może i wzięli sobie trochę złota, tyle cona porządną bibę, i już ich nie było, szukali dalej.Nie zatrzymywali się nigdy tam, gdzie byłydomy; nie mieli ani żon, ani dzieciaków, ani domów, a przyjaciół % nigdy.Nie można siębyło przyjaznić z Gambusinem; zanadto byli ruchliwi; dzisiaj tu, a jutro Bóg raczy wiedziećgdzie.Nie mówili nikomu o swoich znaleziskach, a nikt nigdy nie słyszał, żeby takiemuGambusinowi dobrze się powodziło.Nie dbali wcale o złoto, ale poszukiwanie złota, wę-drówki po tym kamiennym kraju tak weszły im w krew, że nie dawało im to spokoju i żadnakobieta żyjąca na świecie nie mogła utrzymać przy sobie Gambusina więcej niż przez tydzień.O tym właśnie mówi piosenka.O ładnej dziewczynie, która się starała ze wszystkich sił za-trzymać przy sobie kochanka, właśnie Gambusina, żeby przynosił jej mnóstwo złota.Alegdzie tam! Poszedł sobie, i tyle go widziała.% Co się z nią stało? wyszeptała Bessie.% O tym piosenka nie mówi.Pewnie sobie trochę popłakała.To ci były dopiero chłopy:buzi i już go nie ma.Właśnie to gonienie za czymś, to coś takiego.Zdaje mi się czasem, że ija jestem czymś w rodzaju takiego Gambusina.% Więc żadna kobieta nie może pana zatrzymać % zaczęła twardym głosem, który załamałsię nagle przed końcem zdania.% Nie dłużej niż tydzień % zażartował, grając na strunach jej serca swoim wesołym, czu-łym śmiechem % a jednak lubię je wszystkie.Czego ja bym nie zrobił dla kobiety, dla kobietyco się zowie.Jak ja nieraz przez nie wpadałem, a ileż razy mnie ratowały! Ledwie na którąspojrzę, już się kocham.Zakochałem się w pani, panno.Bessie pani na imię, prawda?Cofnęła się trochę i rzekła, śmiejąc się, z drżeniem w głosie:% Nie widział pan jeszcze mojej twarzy.Pochylił się naprzód z galanterią.% Trochę pani blada; ładnie z tym niektórym.Ale przystojnaz pani dziewczyna, panno Bessie.Zatrzepotało w niej serce.Nigdy jej nikt tego nie powiedział.Nagle zmienił ton.% No, zaczynam być trochę głodny.Nie jadłem dziś śniadania.Nie mogłaby mi pani daćtrochę chleba z tego waszego podwieczorku albo.Już jej nie było.Chciał właśnie poprosić, żeby mu pozwoliła wejść do domu.Ale wszystkojedno.Gdziekolwiek, tu czy tam, byle zjeść.Do licha ciężkiego! Co sobie kolega pomyśli?% Nie prosiłem pani jak żebrak % powiedział żartobliwie, biorąc kawałek chleba z masłemz talerza, który mu podawała.Prosiłem panią jak przyjaciel.Pani wie, mój tatko jest bogaty.% Przymiera głodem dla pana.% A ja przymieram głodem dla jego widzimisię % rzekł, biorąc drugi kawałek.% Wszystko, co ma na świecie, chowa dla pana % tłumaczyła.% Tak, jeśli tylko przyjdę i zasiądę na tym jak parszywa ropucha w swej dziurze.Dziękujępani! A z tą łopatą to niby co? On miał zawsze dziwny sposób okazywania miłości.% Mogłabym go ugłaskać w przeciągu tygodnia % podsunęła nieśmiało.Zanadto był głodny, aby jej odpowiedzieć, a Bessie, trzymając ulegle talerz pod jego ręką,zaczęła szeptać ku niemu w górę spiesznym, zdyszanym głosem.Słuchał ze zdumieniem,jedząc coraz wolniej i wolniej, aż wreszcie szczęki jego zupełnie przestały się ruszać.% Aha, wyszło szydło z worka % powiedział z szyderstwem i wzrastającą pogardą.Nieopa-nowanym ruchem wytrącił jej talerz z ręki.Wybuchnął gwałtownymi przekleństwami.Cofnęła się przestraszona, opierając się ręką o ścianę.126 % Niedoczekanie jego! % miotał się z wściekłością.% On się spodziewa! Spodziewa siętego po mnie za swoje plugawe pieniądze!.Komu potrzebny jego dom? On wcale nie jestwariat.Niech pani nie myśli.Chce tylko postawić na swoim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl