[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To są nasze dzieci.One mogą opanować kontynent.My zasługujemy na to, by pozostać tutaj.I one musiały nam to wykazać.Musiały siłą przeprowadzić swój plan, ponieważ my nigdy, Bóg to wie, nie zdobylibyśmy się na coś podobnego.Udało jej się wydobyć patyczek z niebieskiej kuli i wszystko zawisło w stanie delikatnej równowagi.Jak dotąd wszystko w porządku.- O czym chciałeś porozmawiać, Cadmann?- Aaron.- Wymówił te dwie sylaby kategorycznym tonem.- Aaron mnie niepokoi.- Aaron - powtórzyła.Niebieska kula spadła i popękała.Wyłonił się z niej kurczak, dorósł, wzleciał w powietrze, usiadł w unoszącym się w górze gnieździe z patyczków i złożył niebieskie jajko.- Dlaczego? - zapytała w końcu Rachel.- Rozmawiałem z Justinem tuż przed tym, jak opuścili wyspę.Rozmawiałem z każdym, z kim mogłem, z wyjątkiem ciebie.A teraz muszę to zrobić.Coś jest nie w porządku.To on był panem sytuacji.- Tak?- Kiedy zabrał Robora, nie było żadnej możliwości, by przegrał.Nie mam na myśli utraty sterowca, chodzi mi o to.on przemyślał to głębiej niż ktokolwiek z nas, przewidział wszystkie nasze posunięcia i przypuszczalnie obmyślił sposób przeciwdziałania każdemu z nich.Wszystko skończy się tym, że połowa ludzi żyjących na tej planecie znajdzie się na kontynencie, pod jego dowództwem.- A ty jesteś tym wystraszony?Cadmann pokręcił głową.- On wygrywa.Ale tylko wtedy, gdy jest gotowy poświecić.hm, kozła ofiarnego, którego wybiera sobie stosownie do okoliczności.Chcę powiedzieć, że Toshiro był jego przyjacielem, a jego śmierć doskonale pasowała do scenariusza.Tam mógł zginąć każdy.Nie tylko jedna osoba, ale nawet kilka.Rachel wyprostowała się na krześle.Uwolniona z ostatnich więzów błękitna kula wirowała radośnie w powietrzu przed nią.- Cadmann.co ty mówisz?- Ja nie mówię, ja pytam.Czy z Aaronem jest coś nie w porządku?- Twoja żona tak myśli.- Podobnie jak myśleli Joe i Linda - powiedział Cadmann.- Ale niewielu więcej.Ty tak nie uważasz, prawda?- Nie.- Długie milczenie.- Co podejrzewasz?- Zastanawiam się, czy nie ma tu jakiegoś związku ze sztucznymi macicami.Z tym, w jaki sposób przyszli na świat.- Obawiasz się, że wykazują jakieś socjopatyczne wzorce zachowań?- Tak - odparł, a jego głos zabrzmiał cicho i niepewnie nawet w jego własnych uszach.Patrzy badawczo na mnie, pomyślał.To mnie się obawia.- Cadmann.brałeś udział w walce.Czy nie musiałeś stawić czoła świadomości, że część z twoich ludzi zginie w boju?- Oczywiście.- Czy Aaron nie może widzieć tego w ten sam sposób? Zmarszczył czoło.- Zapewne tak.Wiesz, nigdy tak o tym nie myślałem.- Nie nazywamy cię socjopatą tylko dlatego, że jesteś w stanie zaakceptować ofiary, by zrealizować swój cel.- Teraz nie - odparł Cadmann.- Ale przypominam sobie, kiedy tak mnie nazywaliście, i to właśnie z tych powodów.- Cadmann.Uśmiechnął się blado i wymawiając każde słowo powoli, wyraźnie, powiedział:- Prowadzisz zapiski o każdym z nas.Od samego początku na Ziemi, kiedy zostaliśmy wybrani, do odkrycia niestabilności hibernacyjnej, do czasu, gdy wszyscy myśleli, że to ja zamordowałem Ernsta.- Cadmann.Zbliżył głowę do jej głowy.Na jego twarzy zastygł wyraz cynicznego rozbawienia.- I ty uznałaś, że zwariowałem.Właśnie tutaj, w tej klinice, wystawiłaś mnie grendelowi.- Nie wiedzieliśmy wtedy o grendelach!- Ale ja wiedziałem i powiedziałem wam.- Cadmann, to było dawno temu.- Taak.Ale ja nigdy, nigdy nie zapomnę tej nocy.- Wyprostował się i uśmiechnął, tym razem szczerzej, ale wciąż jeszcze bardzo chłodno.- Chcesz porozmawiać o koszmarach? - Usiadł wygodnie, ani na chwilę nie odrywając wzroku od jej oczu.- W porządku, porozmawiajmy o nich.Jestem jedynym człowiekiem na tej planecie, który stanął twarzą w twarz z jednym z tych stworzeń i wyszedł z tego żywy.Było tak blisko mnie, że mogłem je pocałować.Tak blisko, że mogłem bez pośpiechu wyobrażać sobie, jak mnie rozrywa na kawałki.Tysiące razy śniłem o tym, jak mnie zabija i pożera.O ile całkowicie ciebie nie przeceniłem, rozmawiałaś o mnie z Sylvią i Mary Ann, tak jak ja rozmawiałem z tobą o Mary Ann.I wszystko znalazło się w pamięci Cassandry.Rachel siedziała w milczeniu.- Chcę zobaczyć dossier Aarona.- Po co?- Jeszcze nie wiem.Posłuchaj, oboje mamy świadomość, że on zrobi prawie wszystko - może nawet nie prawie - aby osiągnąć swoje cele.Dlatego chcę wiedzieć, jakie one są.Do czego on naprawdę zmierza.Wzruszyła ramionami.- Jesteś szefem bezpieczeństwa.Powiedz Cassandrze, że to krytyczna sytuacja.- Myślałem o tym - odparł Cadmann.- Prawdopodobnie udałoby mi się zmusić Cassandrę do wydania mi twoich zbiorów.Wolałby jednak zrobić to oficjalnie, za twoją zgodą.- Maska spokoju, którą nałożył na twarz, osunęła się nieco.- Proszę.Mój syn i córka są tam razem z nim.Dzieci kobiet, które kocham najbardziej na świecie.- Spuścił głowę.- Mary Ann ledwie się trzyma, wiesz? I odsunęła się ode mnie.- Słucham?Cadmann popatrzył przez okno na pola, na budynek laboratorium biologicznego i wyżej, na kamienną sylwetkę Wielkiej Szarej Góry, gdzie w wiecznej mgle krążyły ptero-zaury.- Nie byliśmy ze sobą jak mężczyzna i kobieta od czasu, gdy zginął Toshiro.Ona po prostu pchnęła mnie ku Sylvii.Umilkł, jakby czekając na to, co powie Rachel.Cisza przeciągała się przez prawie całą następną minutę.- Kiedyś myślałem.że pragnę tylko Sylvii.Ale to wcale tak nie jest.Mary Ann dała mi swoją miłość.A teraz mnie do siebie nie dopuszcza.- Zniżył głos.- Coś z nią jest.Sprawia wrażenie.półprzeźroczystej.To tak, jakbym widział przeświecające przez nią światło.Jakby prawie nie chciała już tu być.Jakby sama nie wiedziała, dlaczego jeszcze się trzyma.- I myślisz, że możesz jej pomóc?Skinął głową.- Pokazując jej, że miała rację - ciągnęła Rachel.- Że Aaron jest potworem i tylko ona o tym wiedziała.Cadmann uniósł głowę.- Nie myślałem o tym w ten.- Ruth jest w ciąży.- Rozmawiałaś z nią? Dobrze.Martwiłem się o.to.Od kiedy?- Od dwóch miesięcy, tak przynajmniej sądzi.Cadmann, moim zadaniem nie jest wykrywanie wszystkich naszych tajemnic.Ludzie mają prawo do prywatności.Nie sprawdzam.Aaron mógł zachować swoje sekrety, ale teraz skrzywdził moją córkę! Przejrzę to.Może powiem ci, czego się dowiedziałam, a może nie.Cadmann wstał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]