[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stół, stoÅ‚ki, kilkazastÄ™pujÄ… tuż za niÄ….półek na Å›cianach, piec.Gdy wypadÅ‚a z lasu, już nie grzmiaÅ‚o, ale z nieba laÅ‚y - Z daleka jedziecie? - zagadaÅ‚ drwal.siÄ™ potoki wody.ZmywaÅ‚y stopniowo jej Å›lad i jej zapach.- Ano, z daleka - grzeczna, a ostrożna odpowiedz,BiegÅ‚a dalej, a przemoczona gleba uginaÅ‚a siÄ™ sprężyÅ›cie niezachÄ™cajÄ…ca do dalszych pytaÅ„.Toteż gospodarz wiÄ™cejpod stopami.nie pytaÅ‚.ZatrzymaÅ‚a siÄ™ w najbliższej wiosce.Ugoszczono jÄ… Kobieta postawiÅ‚a talerz przed Gniewiszem.OdeszÅ‚aserdecznie.Nakarmiona, pozwolono przespać siÄ™ i szybko, szepnęła coÅ› do męża, ale tylko  poznaÅ‚y"podsuszyć ubranie.Rano powitaÅ‚y jÄ… promienie sÅ‚oÅ„ca.Po Gniewisz zrozumiaÅ‚.Gospodarz zerknÄ…Å‚ na goÅ›cia.%7Å‚anaburzy zostaÅ‚o lekkie uczucie wilgoci w powietrzu, po przycupnęła w kÄ…cie, dzieci siÄ™ przy niej schowaÅ‚y, drwalupiorach ni Å›ladu.trwaÅ‚ nieruchomo przy stole.SÅ‚ychać byÅ‚o każde stukniÄ™cieZmieniÅ‚a zdanie.DogoniÅ‚a ZiemiosÅ‚awa, Tregorza i Å‚yżkÄ…, każdy gÅ‚Ä™bszy oddech.GdzieÅ› przeleciaÅ‚a mucha.resztÄ™.PojechaÅ‚a z nimi na wschód.Chcieli jej oddać - O drogÄ™ chciaÅ‚em spytać - odezwaÅ‚ siÄ™ Gniewisz.-dowództwo, nie zgodziÅ‚a siÄ™.Miasteczka szukam.NOWA FANTASTYKA  % 6 2005 325 Kinga Bochenek  % DÄ™byDrwal patrzyÅ‚ na goÅ›cia, a dziwna bruzda pojawiÅ‚a mu Szybko przeÅ‚amaÅ‚ opory: gÅ‚upotÄ… byÅ‚oby obrazićsiÄ™ na czole.Nagle wstaÅ‚, podszedÅ‚ do pieca.ZderzyÅ‚ siÄ™ gospodyniÄ™.A też i wiedzma dobrze odgadÅ‚a, że gÅ‚odnyniemalże z %7Å‚anÄ…, która niewiele wolniej ruszyÅ‚a w tym byÅ‚.OdÅ‚ożyÅ‚ tarczÄ™ i miecz, wyjÄ…Å‚ topór zza pasa - tu i taksamym kierunku.Drwal odsunÄ…Å‚ jÄ… stanowczym gestem, za by mu siÄ™ nie przydaÅ‚y.ZabraÅ‚ siÄ™ do jedzenia.By nieco odwdziÄ™czyÅ‚a siÄ™ gniewnym spojrzeniem.UstÄ…piÅ‚a patrzeć na staruchÄ™, rozglÄ…daÅ‚ siÄ™ po izbie.PoczerniaÅ‚y odjednak.SiÄ™gnÄ…Å‚ po chleb, uÅ‚amaÅ‚ spory kawaÅ‚ek i sadzy strop zwieszaÅ‚ mu siÄ™ prawie nad gÅ‚owÄ….W jednymowinÄ…wszy go w płótno, podaÅ‚ Gniewiszowi ze sÅ‚owami: miejscu tramy wyraznie nosiÅ‚y Å›lady ognia, ale inne- Kimkolwiek jesteÅ›, idz swojÄ… drogÄ….musiaÅ‚y być wymienione.Gdy napotkaÅ‚ wzrokiemGniewisz popatrzyÅ‚ zdziwiony: ugoÅ›cili, chlebem zwisajÄ…cy w kÄ…cie pÄ™k biedrzeÅ„ca, odwróciÅ‚ szybko gÅ‚owÄ™.czÄ™stujÄ…, a drogi wskazać nie chcÄ….Nawet nie chciaÅ‚ wiedzieć, co tam siÄ™ wiÅ‚o pomiÄ™dzy- Może za goÅ›cinÄ™ mógÅ‚bym siÄ™ jakoÅ› odwdziÄ™czyć? uschÅ‚ymi Å‚odygami.- Idz swojÄ… drogÄ…, czÅ‚owieku.W pewnym momencie zdaÅ‚o mu siÄ™, że Å›ciany siÄ™Co mu zostaÅ‚o.WziÄ…Å‚ ofiarowany chleb i ruszyÅ‚ w bory.ruszyÅ‚y i powÄ™drowaÅ‚y ku sobie, a pomieszczenie zmalaÅ‚o.Ponownie otoczyÅ‚y go drzewa, ponownie ich gaÅ‚Ä™zie byÅ‚y Nie, to musiaÅ‚o być zÅ‚udzenie.PatrzyÅ‚ w misÄ™ i czuÅ‚ siÄ™mu dachem nad gÅ‚owÄ….WypatrywaÅ‚ oznak ludzkiej coraz bardziej nieswojo.bytnoÅ›ci.KrążyÅ‚, kluczyÅ‚, szukaÅ‚.- Nie grzmi - odezwaÅ‚ siÄ™ ponuro.Nie w smak mu teżLas zrobiÅ‚ siÄ™ nagle ponury i mroczny.ZbieraÅ‚o siÄ™ na byÅ‚o, że wiedzma stoi obok i mu siÄ™ przyglÄ…da.- PrzeszÅ‚oburzÄ™.Przez korony drzew przeÅ›witywaÅ‚o wprawdzie bokiem.niebo gdzieniegdzie, ale przysÅ‚oniÄ™te teraz nisko Pomarszczona, szara twarz wykrzywiÅ‚a siÄ™ w uÅ›miechu,wiszÄ…cymi nad ziemiÄ… chmurami.Gniewisz zsiadÅ‚ z konia i a gÄ™sto przecinajÄ…ce jÄ… zmarszczki pogÅ‚Ä™biÅ‚y.zaczÄ…Å‚ siÄ™ rozglÄ…dać za jakimÅ› schronieniem.- Nie przeszÅ‚o - odparÅ‚a.Jej szept brzmiaÅ‚ teraz jakWidziaÅ‚ na kilka kroków zaledwie - tak mrok zgÄ™stniaÅ‚, pieśń smÄ™tna, szum odlegÅ‚ych liÅ›ci, choć nie sposób bygdy znalazÅ‚ osÅ‚oniÄ™ty częściowo wiatroÅ‚omem zakÄ…tek.Nie byÅ‚o wyÅ‚uskać z tego melodii.- Nie przeszÅ‚o.To nad twojÄ…schowaÅ‚ siÄ™ tam jednakże, bo nagle chmury rozpierzchÅ‚y gÅ‚owÄ… chmury siÄ™ zbierajÄ….- ZmrużyÅ‚a zadowolone Å›lepia.siÄ™ i struga Å›wiatÅ‚a spÅ‚ynęła w dół, potÄ™gujÄ…c dookolny Nagle ruszyÅ‚a siÄ™ i poczÅ‚apaÅ‚a wzdÅ‚uż stoÅ‚u.Stanęła mumrok.ZmrużyÅ‚ oczy.W sÅ‚onecznym blasku dostrzegÅ‚ za plecami.SpiÄ…Å‚ ciaÅ‚o, jak do skoku, ale nie drgnÄ…Å‚.pokurczonÄ… postać, ale zaraz potem mroczny cieÅ„ Jej rÄ™ce zawisÅ‚y nisko nad jego gÅ‚owÄ…, nie dotknęła goponownie zalegÅ‚ pod drzewami.jednak.Zaczęła wykonywać powolne, koliste ruchy, jakbyA potem zrobiÅ‚o siÄ™ bardzo cicho.UmilkÅ‚ wiatr, matczynym gestem mierzwiÅ‚a mu wÅ‚osy.GÅ‚owÄ™ odchyliÅ‚aumilkÅ‚y i drzewa.do tyÅ‚u i wciąż z wyrazem luboÅ›ci na twarzy, przymknęła- Witaj, PrzeklÄ™ty - mroczny gÅ‚os potoczyÅ‚ siÄ™ echem oczy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl