[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pan wie bardzo dobrze, co się tutaj działo poprzednim razem, gdy atakował pan Służbę.Musiałem powstrzymać wizytantki, chciały panu wydrapać oczy i ukrzyżować na Placu Broni.- Wiem, wiem aż za dobrze, przyjacielu Pantoja - poprawia koszulę, próbuje uśmiechnąć się, odzyskuje pewność siebie, obmacuje sobie szyję Waleczny.- Myśli pan, że nie wiem o tym, że przybiły moje zdjęcie do bramy Pantilandu i że pluły na nie wchodząc i wychodząc?- Tygrys, to naprawdę poważny problem - wyobraża sobie bunt, plutony egzekucyjne, zabitych i rannych, krwawe nagłówki, degradacje, sądy, wyroki i łzy generał Scavino.- W ciągu trzech tygodni aresztowaliśmy około pięciuset fanatyków, którzy ukrywali się w puszczy.Ale teraz nie wiem, co z nimi zrobić.Posłać ich do Iquitos oznacza wywołać skandal, zaczęłyby się manifestacje, tysiące „braci” jest na wolności.Co myśli Sztab Generalny?- Ale teraz, po komplementach, którymi je obdarzam w swoim programie, są w siódmym niebie, panie Pantoja - wkłada marynarkę, podchodzi do poręczy, macha na pożegnanie Chińczykowi Porfirio, wraca do biurka, klepie po ramieniu pana Pantoja, składa palce w krzyż, przysięga Waleczny.- Kiedy spotykają mnie na ulicy, posyłają mi całusy.No, przyjacielu Pan-Pan, proszę nie brać tego tak tragicznie, chciałem panu pomóc.Ale jeśli pan zechce, to Głos Walecznego nigdy więcej o panu nie wspomni.- Bo w przeciwnym razie, jak pan tylko wspomni o mnie albo o Służbie, to poszczuję na pasa wszystkie pięćdziesiąt wizytantek, a ostrzegam, że mają bardzo długie paznokcie - otwiera szufladę biurka, wyjmuje rewolwer, ładuje go i rozładowuje, kręci bębenkiem, celuje w tablicę, telefon, belki Pantaleon Pantoja.- A jeśli one pana nie wykończą, to ja pana dobiję, jednym strzałem w głowę.Zrozumiano?- Ależ tak, doskonale, oczywiście, przyjacielu Pantoja, już ani słóweczka więcej - kłania się raz.drugi i trzeci, uśmiecha się czwarty i piąty, żegna się, schodzi po schodkach tyłem, zaczyna biec, znika na ścieżce do Iquitos Waleczny.- Wszystko jaśniutkie jak słońce.Kto to jest Pan-Pan? Że kto? Nie znamy takiego.Nie istnieje.Nigdy o nim nie słyszano.A Służba Wizytantek? Co to jest, z czym się to je? Zgadza się? No to się rozumiemy.Pięćsetka za ten miesiąc jak zwykle? Z Clupelkiem?- Nie i nie, tym razem nie - spiskuje z Alicją, biegnie do ojców augustianów, wysłuchuje od przełożonego poufnych wiadomości, wraca wstrząśnięta do domu, wita protestami Pantaleona pani Leonor.- Zjawiłeś się w kościele z jedną z tych bandytek.I akurat u Świętego Augustyna.Ojciec Jose Maria opowiedział mi o tym.- Najpierw mnie wysłuchaj i spróbuj zrozumieć, mamo - rzuca czapeczkę do szafki, idzie do kuchni, pije lodowaty sok z papai, ociera usta Panta.- Nigdy tego nie robię, nigdy nie pokazuję się na mieście z żadną z nich.Tu zaistniały specjalne okoliczności.- Ojciec Jose Maria widział was, jak wchodziliście sobie pod rękę, zupełnie swobodnie, jak gdyby nigdy nic - napełnia wannę ziirmą wodą, zrywa opakowanie z mydła, podaje czyste ręczniki pani Leonor.- O jedenastej rano, właśnie wtedy, kiedy przychodzą na mszę wszystkie panie z Iquitos.- Bo o tej godzinie odbywa się chrzest, to nie moja wina, daj mi wytłumaczyć - zdejmuje wiatrówkę, spodnie, podkoszulek, majtki, wkłada szlafrok, wchodzi do łazienki, rozbiera się, zanurza się w wannie, przymyka oczy i ale chłodna, mruczy Pantaleonek.- Cyculka jest jedną z moich najstarszych i na j wydajniej szych współpracownic, musiałem to zrobić.- Nie możemy fabrykować męczenników, starczy już tych, co oni sami naprodukowali - przegląda teczki z wycinkami prasowymi zaznaczonymi czerwonym ołówkiem, organizuje tajne zebrania z oficerami Służby Wywiadowczej, Policji Śledczej, przedkłada plan Sztabowi Generalnemu i wprowadza go Tygrys Collazos.- Potrzymaj ich w koszarach przez parę tygodni, o chlebie i wodzie.Później wystraszysz ich i poślesz do diabła, Scavino.Oprócz dziesięciu lub dwunastu przywódców; tych przyślesz nam do Limy.- Cyculka - rzuca się po sypialni, salonie, wsuwa głowę do łazienki, widzi Pantaleonka ma-(Chającego' nogami, zalewającego wodą całe pomieszczenie pani Leonor.- No i sam zobacz, z kim ty pracujesz, z kim się zadajesz.Cyculka! Cyculka! Jak to jest możliwe, żebyś zjawił się w kościele z taką upadłą, która do tego wszystkiego ma jeszcze takie imię.Już nie wiem, którego świętego mam błagać, nawet dziecko-męczennika błagałam na kolanach, by wyciągnęło cię z tej jaskini.- Poprosiła mnie, bym został ojcem chrzestnym jej dziecka, i nie mogłem odmówić, mamo - namydla głowę, twarz, ciało, płucze się pod prysznicem, opatula się ręcznikami, wyskakuje z wanny, wyciera się, opryskuje dezodorantami, czesze się Pantaleonek.- Cyculka i Stugębek mieli taki sympatyczny gest, by ochrzcić dzieciaka moim imieniem.Ma na imię Pantaleon i osobiście podawałem je do chrztu.- Co za zaszczyt dla rodziny - idzie do kuchni, przynosi szczotkę, szmaty, wyciera łazienkę, wchodzi do sypialni, podaje Pantaleonowi koszulę, świeżo uprasowane spodnie pani Leonor.- Jeśli już musisz mieć taką okropną pracę, to spełnij przynajmniej to, co mi przyrzekłeś.Nie włócz się z nimi, żeby ludzie cię nie widzieli.- Już wiem, mamusiu, nie bądź taka nudna, hop, pod sam sufit, hop - ubiera się, rzuca brudne ubranie do kosza, uśmiecha się, zbliża się do pani Leonor, ściska ją, podnosi Pantaleonek.- O, mało brakowało, a zapomniałbym ci pokazać.Zobacz, nadszedł list od Pochy.Przysyła zdjęcia Gladys.- Pokaż, pokaż, podaj mi okulary - poprawia spódnicę, bluzkę, wyszarpuje mu kopertę, zbliża się do okna pani Leonor
[ Pobierz całość w formacie PDF ]