[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale co z Zalą?- Koniecznie zabierz ją ze sobą! - nalegał Korman.- Wyciągnij z niej wszystko, cosię da, szczególnie informacje na temat jej alter ego, które na pewno uda ci się dostrzec.Ajeśli nadarzy ci się sposobność i kiedy będziesz mógł skorzystać z  MrocznegoPoszukiwania", postaraj się, by była wówczas przy tobie.- Dajesz mi niezłą robótkę - zachichotałem.Przecież ja byłem tylko administratorem,na miłość boską! A teraz nagle oczekujesz ode mnie, bym był superszpiegiem, tajnymagentem i czym tam jeszcze, rzucającym wyzwanie największej potędze planety iskrytobójcy Konfederacji.- Nie musisz się zgodzić - powiedział spokojnie.Przyznaję, że twoje kwalifikacjeogólne nie są imponujące, choć doskonałe maskowanie psychiczne plus interesujący i bystry umysł równoważą w jakimś stopniu brak doświadczenia.Czyżbyś tak dobrze pamiętałsamego siebie sprzed lat?- O tak, pamiętam go dobrze - wzdrygnąłem się teatralnie, tik jak wymagała tegosytuacja.- Byłeś mistrzem charakteryzacji i maskowania, ponad pięć lat wodziłeś policję zanos.Nie jesteś aż takim amatorem, jak sądzisz.- Mimo wszystko, każde moje posunięcie musi być właściwe.- zastanawiałem sięprzez moment - nie mogę sobie pozwolić na najmniejszy błąd.Jedno potknięcie i koniec zemną.Prawdopodobieństwo mojego przeżycia jest bardzo niewielkie.- No cóż, to prawda - przyznał lekkim tonem ale zważ, jakie masz inne możliwości.Po pierwsze, możesz kategorycznie odmówić.Znajdę wówczas innego kandydata, dołączę doniego, czy do niej Zalę i wymażę całą tę rozmowę z twojej pamięci.Ciebie wyślemy napółnoc, gdzie spędzisz resztę życia, pracując na polach przy zbiorach.Byłoby to bezpiecznerozwiązanie.Albo możesz się zgodzić.i zginąć.Możesz też się zgodzić, wypełnić misję istać się nagle człowiekiem wysokiej rangi i mocy, prawą ręką Aeolii Matuze i Synodu,uczestnikiem nadchodzącej rewolucji i beneficientem jej owoców.Patrzyłem na niego podejrzliwie.- Mógłbym też się zgodzić, nawiązać kontakt z Korilem i przejść na jego stronę.- Mógłbyś - przyznał - tylko po co? Jeśli wygrasz, na zawsze zostaniesz ważnąosobistością na izolowanym i prymitywnym świecie.Co jednak bardziej prawdopodobne,przegrasz, i będziesz starzeć się w pełnej frustracji, podczas gdy my pójdziemy naprzód.albo zginiesz w czasie jakiegoś niemądrego ataku na Synod.Jeśli nie dostrzegasz tego, żeKoril niewiele ma ci do zaoferowania, co warte byłoby jakiegokolwiek ryzyka, to dla mnieteż nie przedstawiasz sobą wielkiej wartości.- W porządku - skinąłem głową.- Jestem wasz.W sumie i tak nie pozostawiasz miwielkiego wyboru, a to, co proponujesz przynajmniej nie będzie nudne.Poza tym, sam jestemdość ciekawy tego wszystkiego.- Wiedziałem, że jesteś rozsądny.- Korman uśmiechnął się.- Pamiętaj jednak: niewolno ci nie doceniać Korila i w żadnym wypadku nie próbuj rzucać mu wyzwania; nawetnie kontaktuj się z nami, kiedy on jest w pobliżu.Nikt w pojedynkę - nie jest aż tak dobry.Potrzebny by był cały Synod, żeby go przygwozdzić.Wierz mi.- Zamierzam przeżyć - zapewniłem go.- Lacoch - roześmiał się nieprzyjemnie - jeśli to spartaczysz; śmierć będzie n a j 1 e ps z y m rozwiązaniem; jakie cię czeka.A teraz, opuszczę barierę i dokończę zadawanie tychrutynowych pytań, Nikt z tu obecnych, nawet moi współpracownicy, nie będą wiedzieli; że takonwersacja w ogóle się odbyła.Dostaniesz przydział jeszcze dzisiaj i jutro wczesnym ran-kiem będziesz już w drodze.Podróż jest długa, ale interesująca.Kiedy już będziesz wBourget, w mieście do którego cię wysyłamy, znajdzie z się pod opiekuńczymi skrzydłamiTally Kokula, miejscowego - czarca.To dobry człowiek i zajmie się tobą właściwie, ale onaszych sprawach nie będzie miał pojęcia.Nie zmieniaj tego.i uważaj na niego i jego czelców.Nie jesteśmy ich całkiem pewni, a każdy z nich posiada większą moc, niż jesteś tosobie w stanie wyobrazić.- Będę pamiętał - zapewniłem go.Ogarnęło mnie nagłe uczucie dezorientacji, trwające zaledwie ułamek sekundy.Nieodwróciłem się, ale usłyszałem za sobą głosy i szepty pozostałych więzniów.- Sądzę, że znajdzie się jakieś stanowisko w administracji dla kogoś takiego, jak ty -powiedział Korman oficjalnym tonem.- Możesz już wrócić do grupy:Wstałem z krzesła i podszedłem do pozostałych szukając na ich twarzach jakiegośznaku świadczącego o tym, iż są świadomi, że rozmowa trwała tak długo, ale niczego niezauważyłem.Niemniej, dostrzegłem kilka krzywych uśmieszków i przypomniałem sobie, żeprzecież Korman miał podobną prywatną rozmowę z większością z nich.Zastanawiałem się,czy proponowano im to samo, co mnie.Miałem w tym względnie niejakie wątpliwości.chyba że któreś z nich również dysponowało jakimiś wyjątkowymi kwalifikacjami.To małoprawdopodobne, aby czarownik postawił wszystko na jedną kartę.Musiałem teraz popatrzeć na Zalę innym wzrokiem, uwzględniającym te noweinformacje; a jednak, to co usłyszałem, ciągle wydawało mi się niemożliwością.Chociaż.Równie mało prawdopodobne było przecież, by Konfederacja postawiła wszystko na jednąkartę.Gdyby to, co podejrzewał Korman, okazało się prawdą, znalazłbym się niewątpliwie winteresującej sytuacji.Ja też chciałem poznać tę drugą Zalę.Jeśli rzeczywiście istniała.Zjedliśmy jeszcze jeden posiłek, po czym odpoczywaliśmy przy różnych prostychgrach i czekaliśmy na powrót naszych przewodników.Zaczynałem kilkakrotnie rozmowy, alealbo robiłem to zbyt subtelnie, albo nikt nie chciał dyskutować na temat swoich ostatnichdoświadczeń.W końcu wylądowałem w zacisznym kącie z Zalą.- Jak sądzisz, co się teraz z nami stanie? - spytała.- Chyba dadzą nam jakieś zajęcie - wzruszyłem ramionami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl