[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiedział, czy przypadkiem Kaligula nie żartuje, i nie chciał bluznićJowiszowi w jego własnej świątyni.Kaligula gwizdnął na swoich Niemców, kazał Apellesazwiązać i oćwiczyć przed posągiem Jowisza.- Tylko się nie spieszcie - pouczał.- Bijcie powoli, żeby więcej bolało.Kiedy Apelles pod razami zemdlał, otrzezwiono go świętą wodą i bito dalej, aż wyzionąłducha.Kaligula wysłał do senatu pismo, w którym zawiadamiał o swej boskości, i rozkazałbezzwłocznie zbudować dla siebie przybytek obok wejścia do świątyni Jowisza."%7łyczę sobiebowiem - oświadczył - mieszkać obok mego brata Jowisza." Umieścił tam następnie swój posąg zeszczerego złota, o rozmiarach trzykrotnie przewyższających naturalne.Posąg ten codziennieubierano w nowe szaty.Wkrótce jednak pokłócił się z Jowiszem i słyszano, jak mu w gniewie groził.- Jeżeli nie potrafisz pojąć, kto tu jest panem - mówił - to fora ze dwora, zabieraj się doswojej Grecji.Jowisz widać musiał przepraszać, gdyż Kaligula odpowiedział:- A więc zatrzymaj sobie ten twój przeklęty Kapitol.Ja pójdę w takim razie na Palatyn.Owiele ładniejsze położenie.Zbuduję tam sobie świątynię godną mojej osoby, ty stary gałganie, tygromopierdny oszuście!Warto przy tej sposobności wspomnieć o zachowaniu się Kaliguli w świątyni Diany, którązwiedzał w towarzystwie mojego dobrego znajomego Witeliusza.Witeliusz odznaczył się chlubniew czasach, kiedy był namiestnikiem Syrii.Udało mu się bowiem zaskoczyć w dogodnym dla341siebie, a fatalnym dla przeciwnika terenie króla Partów, który sforsowawszy Eufrat ciągnął zbrojniena prowincję.Rad nierad król musiał przyjąć upokarzające warunki pokoju i dać swoich synówjako zakładników.Najstarszy z nich - o czym zapomniałem w odpowiednim miejscu nadmienić -znajdował się jako jeniec na rydwanie Kaliguli podczas owego triumfalnego przejazdu przez most.Kaligula, zazdroszcząc Witeliuszowi powodzenia, postanowił go zgładzić.Namiestnik jednak (mójosobisty przyjaciel), uprzedzony przeze mnie, zdołał uniknąć śmierci.W Brundizjum już czekałnań mój list.Kiedy po przybyciu do Rzymu został dopuszczony przed oblicze cesarskie, padł natwarz i oddał Kaliguli cześć boską.Ponieważ wiadomość o boskości cesarza jeszcze nie byłaoficjalnie ogłoszona, Kaligula przyjął to jako spontaniczny hołd.Witeliusz stał się przyjacielemcesarskim i na różne sposoby usiłował okazać mi swą wdzięczność.Otóż, jak wspomniałem,Kaligula udał się do świątyni Diany i tam rozpoczął rozmowę z boginią - to znaczy, nie zkamiennym posągiem, ale z niewidzialną istotą.W pewnej chwili spytał Witeliusza, czy też widziboginię, czy tylko światło księżyca.Na to Witeliusz, spuszczając oczy i dygocąc niby z wielkiegowzruszenia, odparł:- Tylko bogowie, o panie, mają przywilej obcować z sobą.Kaliguli podobało się to pochlebstwo.- Ona jest bardzo piękna, Witeliuszu - zauważył.- I nieraz przychodzi do pałacu dzielić zemną łoże.W tym czasie przeżyłem bardzo krytyczną chwilę.Początkowo myślałem, że to intrygaKaliguli, który w ten sposób chce się mnie pozbyć.Zresztą po dziś dzień nie mam pewności, czypodejrzenie nie było słuszne.Jeden z moich znajomych, z którym często - a prawie zawsze zeszczęśliwym wynikiem - grywałem w kości, sfałszował testament.Przy tej sposobności podrobiłna dokumencie moją pieczęć, jako rzekomego świadka aktu.Na szczęście nie zauważył, że agatmojego sygnetu jest wyszczerbiony na krawędzi, co zostawia na wosku delikatny wprawdzie, alezawsze wystarczająco wyrazny znak.Nagle aresztowany i stawiony przed sąd, zdołałem,przekupiwszy jednego z żołnierzy, przesłać potajemnie kartkę do Witeliusza.Ocaliłem mu swegoczasu życie i błagałem, aby przez pamięć na ową przysługę ratował teraz moje.Rozprawie miałprzewodniczyć sam Kaligula, prosiłem więc Witeliusza, aby zwrócił uwagę cesarza na owąszczerbę i przedłożył mu autentyczną pieczęć dla porównania jej z falsyfikatem.Trzeba to jednakbyło uczynić tak zręcznie, żeby Kaligula miał wrażenie, iż sam odkrył różnicę, i mógł całą zasługęprzypisać swojej bystrości.Witeliusz wywiązał się z zadania doskonale.Kaligula zauważył rysę,pochwalił się bystrością swego oka i uwolnił mnie od winy, ograniczając się do surowegonapomnienia, abym na przyszłość był ostrożniejszy w doborze znajomych.Fałszerzowi odciętoobie ręce i zawieszono mu je na szyi jako przestrogę dla innych.Gdyby stwierdzono moją winę,342musiałbym dać głowę.Tak mnie przynajmniej zapewnił Kaligula tegoż wieczoru przy kolacji.- O najmiłosierniejszy boże - odparłem - doprawdy, moje życie nie jest warte, ażebyś tak sięo nie troszczył.Pochlebstwo z ust stryja jest szczególnie miłe bratankom
[ Pobierz całość w formacie PDF ]