[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podobnie jak Durow, był on przekonany, że zwierzęta słuchają go dzięki nawiązaniu z nimi kontaktu duchowego.Pewnego razu zademonstrował to w imponujący sposób.W czasie drugiej wojny światowej Brick spędził pewien czas w obozie jenieckim w Anglii.Po zwolnieniu zwrócił się do niego brytyjski producent filmowy z prośbą o nadzorowanie zdjęć z udziałem dzikich zwierząt.Miał w nich uczestniczyć "lew-ludożerca" Habibi z londyńskiego zoo.Lwa tego Brick dobrze znał, jeszcze sprzed wojny.W dzień kręcenia zdjęć, pewnego niedzielnego ranka, Brick poszedł do zoo, gdzie w duchu zawarł z Habibi pakt o nieagresji.Lew obiecał zachowywać się spokojnie w czasie swojej wycieczki na wolność.Wtedy Brick otworzył klatkę, na co inne zwierzęta w zoo zareagowały histerycznie.Króliki i pawie biegające na wolności wpadły w panikę, ale ogromny władca dżungli nie zwracał na nie uwagi.Posłusznie jak baranek dreptał przy swoim mentalnym partnerze.Razem poszli do bramy, gdzie czekał już pojazd i klatka do transportu.Przerażający lew wszedł do niej bez jakiegokolwiek przymusu.Także w czasie zdjęć był wzorowym współpracownikiem, a potem bez problemu dał się z powrotem zawieźć na swój wybieg.Zadziwiającą tę opowieść potwierdził angielski wydawca prasowy Edward Campbell.Od tamtej pory odbyło się wiele doświadczeń telepatycznych ze zwierzętami.Prawie wszystkie dostarczyły niezbitych dowodów statystycznych na przesyłanie myśli między człowiekiem a zwierzęciem.Niektóre z tych doświadczeń były dość zabawne, jak choćby eksperyment angielskiego badacza Nigela Richmonda, który chciał się przekonać, czy zdolności paranormalne człowieka mogą się przyczynić do zainicjowania niezwykłych procesów leczenia przez wywarcie wpływu na mikroorganizmy.We wspomnianym eksperymencie próbowano telekinezą modyfikować zachowanie pantofelka.Uzyskano jednak tak niezwykłe wyniki, że niektórzy specjaliści skłaniali się ku tezie, że zamiast psychokinezy mogło dojść do kontaktu telepatycznego między eksperymentatorem a pantofelkiem.Dzisiaj testy PSI zwierząt wprawdzie nie są może na porządku dziennym, ale i nie stanowią tabu.Dowiodły one przesyłania myśli między człowiekiem a zwierzęciem.Także inne zdolności paranormalne, zwłaszcza telekineza, wydają się znajdować niezaprzeczalne potwierdzenie.Pod tym względem rezultaty nie są tak liczne, ale istnieją.Tymczasem niechętnie pogodzono się nawet z prekognicją zwierząt i nie unika się egzotycznych koncepcji.Wśród nich do najbardziej oryginalnych należy hipoteza angielskiego archeologa i radiestety T.C.Lethbridge'a, że kocie wąsy mogą być czymś w rodzaju "naturalnych różdżek".Egzotyczne hipotezyZatrzymajmy się w tym miejscu, na granicy między poważną a mniej poważną spekulacją, i stawmy czoło trudnemu pytaniu: jeśli już trzeba przyznać, że w królestwie zwierząt wszystko przybiera kształt tak samo pełen sprzeczności i niewytłumaczalny jak u ludzi, to dlaczego mielibyśmy się cofać przed ostatnią konsekwencją? Przed konsekwencją całkowicie fantastycznej rzeczywistości? Cudowne zjawiska, w porównaniu z którymi nawet zwierzęce właściwości PSI wydają się skromne, napotykamy przecież na każdym kroku także w świecie zwierząt.Niekiedy nauka zabiera głos na temat takich w milczeniu przyjmowanych sprzeczności.Dobrym przykładem jest gatunek os pasożytujący na tarantuli.Kiedy nadchodzi pora składania jaj, osa szuka tarantuli, wkłuwa się w nią i składa jaja w żywym, ale sparaliżowanym pająku.Potem zakopuje go w dziurze w ziemi.Larwy osy spożywają z rozmysłem swoją przymusową żywicielkę; oszczędzają przy tym do ostatka jej organy życiowe, aby nie zabić przedwcześnie swojej żywej spiżarni, bo uległaby ona rozkładowi przed osiągnięciem dojrzałości przez larwy.Po osiągnięciu dojrzałości pojawiają się dorosłe osy i cykl w naturze zaczyna się na nowo.Matka natura jest brutalna, to każdy wie, ale -chciałoby się zapytać -czy w tym cyklu jest coś tajemniczego? Otóż jest, i to niejedno.Skąd osa wie, jak nie zabijając, sparaliżować tylko pająka, i skąd to oszczędne wykorzystywanie środków spożywczych? Łatwo można sformułować powierzchowną odpowiedź: chodzi tu o genetycznie utrwalony i przekazywany dalej w drodze dziedziczenia program reakcji, który odbywał się już miliardy razy.Absolutnie słusznie, tylko: jak doszło do jego powstania?Kiedyś, w najbardziej zamierzchłej przeszłości osa wkłuła się po raz pierwszy, i to w takim miejscu w systemie nerwowym pająka, gdzie ukłucie powoduje paraliż.W innym przypadku pająk by zdechł, a wtedy hodowanie larw nie byłoby możliwe.Gdyby tarantula została tylko zraniona, to osa odniosłaby sukces.Wszystko albo nic.Taką samą grę va banque musiały podjąć także pierwsze larwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl