[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był urodzonym poszukiwaczem i stać go było na wszy­stko, co najlepsze, łącznie z tym, co uważano za no­watorskie lub unikalne.Był wzorowym mężem i oj­cem, a przygód miłosnych zazwyczaj szukał za gra­nicą, gdzie co najwyżej mógł być narażony na stratę pieniędzy.Na własnym terenie ograniczał się do związ­ków miłosnych ze znanymi aktorkami czy też kosztow­nymi kokotami, chociaż nie doznawał z tej racji aż tylu emocji, co w czasie jazdy po Kärtnerstrasse włas­nym Daimlerem.Miał wystarczająco dużo rozsądku, że gdy zauważył u siebie osłabienie seksualnych po­żądań, uznał to za objaw zbliżającej się starości, i po­godził się z faktem, że może go zafrapować już tylko zgoła coś nadzwyczajnego.Ta młoda kobieta z twarzą Flory Botticellego i sterczącym brzuchem pociągała go jak żadna inna od czasu zeszłorocznej przygody z czar­noskórą Sudanką w Paryżu.- Droga pani Dorfrichter - pokręcił przecząco gło­wą - nie chciałbym za nic wzbudzać w pani fałszy­wych nadziei.- Nie pozwalają mi zobaczyć się z mężem, a nawet pisać do niego.Poszłam do wojskowego więzienia na Hernalser Gürtel, bo przeczytałam w gazecie, że go tam właśnie trzymają, i chciałam podać trochę odzie­ży, bieliznę i skarpetki.Ale nie przyjęli paczki.Po­wiedziano mi, że musi nosić odzież urzędową.To okrop­ne! Na pewno sądzi, że się o niego nie troszczę i że go opuściłam!- Na pewno tak nie myśli.- Nie wiem nawet, czy jeszcze żyje.Doktor Goldschmiedt poklepał ją łagodnie po ra­mieniu.- Oczywiście, że żyje.To nie średniowiecze, moja droga, ale dwudziesty wiek.Dotknięcie jego delikatnej i pulchnej dłoni w jakiś sposób wpłynęło na nią uspokajająco.Poczuła do nie­go dziwną sympatię, zapewne z powodu wieku, jak sądziła.Tyle lat miałby właśnie jej ojciec, gdyby żył.Chociaż doktor Goldschmiedt nie był wcale z wy­glądu podobny do jej ojca, siedząc przy nim po raz pierwszy w ciągu tych strasznych tygodni czuła się bezpieczna.- Poprowadzi pan tę sprawę? - spytała.Matka nakazała Mariannie omówić także kwestię honorarium.Sprawy finansowe trzeba ustalać na samym początku, żeby uniknąć później nieporozumień.Czuła się bardzo zakłopotana i zastanawiała się, jak przystąpić do omó­wienia tej kwestii.- Nie jesteśmy bogaci - wystękała - ale my, to znaczy cała rodzina, wiemy, jak cenny jest pana czas i jesteśmy gotowi.- Nie o to chodzi, moje dziecko - ton jego głosu był energiczny, prawie szorstki.- Jeśli wezmę tę sprawę, jeśli ją wezmę - podkreślił bardzo wyraź­nie - to dlatego, że uważam za swoją społeczną po­winność walczyć przede wszystkim o obalenie przesta­rzałego i niehumanitarnego prawa, a potem dopiero o człowieka, który jest tego prawa ofiarą.Wydał się Mariannie stanowczym i szczerym czło­wiekiem.Uczucie wdzięczności ogarnęło ją ciepłą falą.Doktor Paul Goldschmiedt uważany był ogólnie za cynicznego rozpustnika.Potrafił też, jeśli tego chciał, być idealistą i dobrym samarytaninem.Natura ludzka bywa niesłychanie bogata w swej różnorodności, a sam doktor Goldschmiedt był tego najlepszym dowodem.Umysł miał wybitny, dużą wiedzę i przenikliwość, a ponadto odznaczał się dobrym gustem.Był z zamiło­wania botanikiem i w swych dobrach nad jeziorem Wörthersee hodował w oranżerii rozmaite egzotyczne, zamorskie rośliny.Jego biblioteka zawierała poza pier­wszymi wydaniami dzieł z zakresu historii, filozofii, antropologii i psychiatrii także największy i najcen­niejszy w Austrii, a może nawet w całej monarchii, zbiór pornografii.Najbardziej wyróżniającą się cechą jego charakteru była nienasycona ciekawość.Rzucał się w wir życia, które niby przepastna dżungla stano­wiło dla niego teren poszukiwań, eksperymentów i wy­praw, teren, którego każdy skrawek trzeba zbadać, przeanalizować i wciągnąć na mapę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl