[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem łagodnym panem i dlatego jestem lepszym wojownikiem.Inni wojownicy również powinni zastosować, w swoim własnym interesie, moją metodę postępowania.Będzie to z korzyścią zarówno dla nich, jak i dla całego plemienia.Sam mi mówiłeś zaledwie kilka dni temu, że te wielkie bestie przez kapryśność charakteru często zmieniają zwycięstwo w kieskę, zrzucając i rozszarpując wojowników.- Powiedz mi wiec, w jaki sposób osiągnąłeś takie rezultaty - poprosił.Wytłumaczyłem mu najdokładniej, jak to było możliwe metodę tresury, jaką zastosowałem wobec moich zwierząt, a później musiałem to jeszcze raz powtórzyć Lorquas Ptomelowi i zgromadzonym wojownikom.Ta chwila oznaczała początek nowego życia dla biednych thoatów.Zanim opuściłem plemię Lorquas Ptomela z satysfakcją obserwowałem wynik moich starań - łagodne i nadzwyczaj posłuszne wierzchowce.Ich karność i precyzja w wykonywaniu rozkazów robiły takie wrażenie, że Lorquas Ptomel, w dowód uznania moich zasług dla plemienia, podarował mi masywny, szczerozłoty nagolennik, który zdjął z własnej nogi.Siódmego dnia po walce ze statkiem Lorquas Ptomel uznał, że niebezpieczeństwo minęło i wyruszyliśmy w drogę do Tharku.W dni poprzedzające nasz wyjazd rzadko widywałem Dejah Thoris, gdyż byłem zajęty naukami, udzielanymi mi przez Tars Tarkasa oraz wychowywaniem moich thoatów.Kilka razy odwiedziłem jej kwaterę i nie zastałem jej, gdyż spacerowała z Solą po ulicach lub zwiedzała budynki, leżące w pobliżu placu.Ostrzegłem je, aby nie oddalały się zbytnio, gdyż obawiałem się, że mogłyby się natknąć na wielkie, białe małpy, których okrucieństwo poznałem aż zbyt dobrze.Jednak moje obawy tylko w niewielkim stopniu były usprawiedliwione, gdyż zawsze towarzyszył im Woola, a Sola była bardzo dobrze uzbrojona.Ostatniego wieczoru przed wyjazdem zauważyłem je, idące wielką aleją, prowadzącą w stronę placu.Wyszedłem im na spotkanie i, powiedziawszy, że biorę na siebie odpowiedzialność za bezpieczeństwo Dejah Thoris, odesłałem Solę pod jakimś błahym pretekstem do domu.Lubiłem Solę i miałem do niej zaufanie, ale wolałem zostać sam z Dejah Thoris, która nie tylko była wspaniałą towarzyszką, ale również kojarzyła mi się z tym wszystkim, co zostawiłem na Ziemi.Łączyły nas tak silne wieży wzajemnego zainteresowania, jakbyśmy urodzili się pod tym samym dachem, a nie na różnych planetach, odległych od siebie o czterdzieści osiem milionów mil.Wiedziałem, że ona odwzajemnia moje uczucia.Gdy zauważyła, że się zbliżam otrząsnęła się z przygnębienia i na jej twarzy zagościła szczera radość.Przywitała mnie tak, jak się witają czerwoni Marsjanie –położeniem prawej dłoni na lewym ramieniu.- Sarkoja powiedziała Soli, że stałeś się prawdziwym Tharkiem - powiedziała -i że nie będę cię teraz widywać częściej niż innych wojowników.- Sarkoja kłamie - odpowiedziałem.Dejah Thoris uśmiechnęła się.- Wiedziałam, że nawet gdybyś stał się prawdziwym członkiem ich plemienia, nie przestałbyś być moim przyjacielem.Na Barsoomie mówimy: „Wojownik może zmienić swoje insygnia, ale nie serce”.Wydaje mi się, że usiłowali nie dopuścić do naszego spotkania - kontynuowała - gdyż ilekroć miałeś wolny czas zawsze któraś ze starszych kobiet z orszaku Tars Tarkasa znalazła pretekst, aby zaprowadzić Solę i mnie gdzieś, gdzie nie mogłeś nas spotkać.Często zatrudniały mnie w podziemiach tego budynku przy mieszaniu tego ich ohydnego prochu z radium lub przy wyrabianiu pocisków.Wiesz, że one muszą być wytwarzane w sztucznym świetle, gdyż wystawienie ich na promienie słoneczne zawsze powoduje wybuch.Czy zauważyłeś, że ich pociski eksplodują po uderzeniu w cel? Zewnętrzna, nieprzezroczysta powłoka łamie się przy uderzeniu, odsłaniając bardzo mocny szklany cylinder, w którego przedniej części umieszczony jest proch z radium.W chwili gdy docierają do niego promienie słoneczne, nawet rozproszone, wybucha z siłą, której nic się nie może oprzeć.Jeśli będziesz kiedyś świadkiem walki toczonej w nocy, zauważysz, że wybuchy nie następują.Natomiast następny ranek będzie wypełniony detonacjami wystrzelonych w nocy pocisków, na które padło światło słoneczne.Jednak, z reguły, po zmierzchu używa się pocisków, które nie są wybuchowe.Jakkolwiek bardzo zainteresowały mnie uzupełnienia, które wnosiła Dejah Thoris do mojej wiedzy na temat sztuki wojennej Marsjan, jednak znacznie bardziej zajmowało mnie w tej chwili to, w jaki sposób ona jest traktowana.To, że starali się trzymać ją z daleka ode mnie nie było niespodzianką, ale zdenerwowała mnie bardzo wiadomość o tym, że zmuszają ją do ciężkiej i niebezpiecznej pracy.- Czy poniżali cię lub traktowali okrutnie? - spytałem, czując jak gorąca krew przodków tętni mi w żyłach.- Nie, właściwie nie - odpowiedziała.- Starają się jedynie zranić moją dumę.Wiedzą, że pochodzę z rodu jeddaków, liczącego tysiące pokoleń, że mogę prześledzić historie moich przodków aż do budowniczego pierwszego wielkiego kanału i zżera ich zazdrość, ich, którzy nie znają nawet własnej matki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl