[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.294 - Wystawić wartę, ale w try miga! - zawołał pułkownik.Centrum kontroli ru-chu także się odezwało, ale pośród tupotu wojskowych butów wybiegających zwagonu żandarmów major nie słyszał, co krzyczą dyspozytorzy.Wyposażeni w karabiny żołnierze wysypali się na dwór i pobiegli wzdłuż po-ciągu.Tom dopadł stanowisko łączności i zameldował, że skład się zatrzymał, i żenie doszło do kolizji.Następnie, sprawdzając po raz kolejny, czy ma przy sobiepistolet, zeskoczył z platformy i pobiegł za żandarmami.Noc była wilgotna; zbierały się chmury.W rosnących wzdłuż linii kolejowejdrzewach bzyczały tysiące owadów.Wokół unosił się nieprzyjemny zapach przy-palonego metalu.Matthews wbiegł po drodze na platformę z zestawem krioge-nicznym, żeby sprawdzić temperatury wewnątrz specjalnych cystern, ale przypo-mniał sobie, że nie zabrał ze sobą latarki.Zaklął i biegiem rzucił się z powrotem.Wartownicy zajęli już pozycje i z bronią w ręku obserwowali pobliski las.Niewiedzieli, co się dzieje, więc na ich młodych twarzach widać było lęk zmieszany zpodnieceniem.Posuwając się truchtem wzdłuż długiego na prawie półtora kilome-tra pociągu, Matthews rzucał każdemu z chłopców parę słów.Zbliżał się do lokomotyw.Silniki pracowały na wysokich, jak na jałowe, obro-tach.Nagle zatrzymał się, ze zdumieniem stwierdzając, że za chwilę wbiegnie namost.Przednia lokomotywa 2713 zatrzymała się ledwie trzydzieści metrów przedlokomotywą pociągu z przeciwka.Tył środkowej lokomotywy znalazł się akurattuż za mostem.Matthews zobaczył, że pomiędzy pociągami stoi grupka sztywnychpostaci.Schował się w cieniu jakieś pięć wagonów za lokomotywami i patrzył.Mehle trzymał w ręku pistolet.Wyprowadził na dwór obu maszynistów.Sierżant idwaj inni żandarmi celowali z karabinów w dwóch mężczyzn, którzy musieli byćmaszynistami drugiego pociągu.Stojący nieopodal Toma żołnierz, przypatrującysię zajściu, podszedł, chrzęszcząc butami po żwirze, i zagadnął niepewnie:- To zaczyna dziwnie wyglądać, panie majorze.- Co ty powiesz! - sapnął Matthews.Mehle wymachiwał z wściekłością pi-stoletem.Dwaj sierżanci stali plecami do lokomotywy, z takimi minami, jakbypatrzyli na celujący w nich pluton egzekucyjny.Maszyniści cywilnego pociąguparzyli z osłupieniem na olbrzymie, czarne, opancerzone lokomotywy i pułkowni-ka o czerwonej ze złości twarzy, który wymachiwał prawdziwym pistoletem.Tomnie chciał podchodzić do tej niezwykłej grupki, obawiając się, że Mehle wystra-szony jego nagłym pojawieniem się, kogoś - w szczególności jego - zastrzeli.Niebyło słychać, co kto mówi, czy woła, z powodu klekoczących dieslowskich silni-ków lokomotyw.W pewnym momencie dwaj obcy maszyniści unieśli ręce do góryi zaczęli wycofywać się w kierunku swojego pociągu, oglądając się, żeby nie po-przewracać się na podkładach.Mehle skinął na dowódcę żandarmów, a ten zdwoma żołnierzami poszedł za maszynistami do cywilnej lokomotywy.Następniepułkownik wycelował z powrotem w Teksańczyków i cała piątka wsiadła do lo-komotywy 2713.295 Matthews poczekał jeszcze chwilę koło mostu, który przechodził nad jakimśstrumieniem ledwie majaczącym w ciemności, a potem, słysząc, że silniki lokomo-tyw pociągu z przeciwka zwiększają obroty, odwrócił się na pięcie i ruszył w stro-nę wagonu dowodzenia, wołając po drodze żandarmów, żeby wsiadali.Ten wariatwziął na muszkę cywilnych maszynistów! - myślał Tom.Zmusi ich do wycofaniasię aż za Missisipi, tak jak wcześniej mówił.%7łandarmi dobiegli do ostatniego wa-gonu akurat, kiedy pociąg ruszył.Jechał teraz za swoim zbrojnie pokonanym prze-ciwnikiem w stronę Vicksburga, z prędkością około ośmiu kilometrów na godzinę.Matthews przestał w końcu biec i poczekał, aż wagon dowodzenia sam do niegodojedzie.Wskoczył na platformę niczym doświadczony hamulcowy.Odwrócił się,odruchowo czekając na pozostałych po drugiej stronie mostka sierżanta i dwóchżołnierzy, aż przypomniał sobie, że Mehle  przydzielił ich maszynistom drugiegopociągu.Tom wszedł do wnętrza wagonu.Oficer łączności machał na niego słuchawkątelefonu.Major usiadł z rezygnacją, żeby porozumieć się z centrum kontroli ruchu,które zachowywało się, jak gdyby nastąpiło zderzenie.Naczelny dyspozytor po-wiedział Matthewsowi, że powiadomiono policję i że rozkazują maszynistom dru-giego pociągu natychmiast się zatrzymać, żeby zapobiec dalszej jezdzie 2713.Tom, wiedząc że drugi pociąg najpewniej nie zatrzyma się jeszcze przez dłuższyczas, odpowiedział wzburzonemu mężczyznie, że zrozumiał jego słowa.Następnieprzypomniał, jaki jest ładunek 2713 oraz swoje wcześniejsze już spostrzeżenie, żew tej chwili najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich jest przepuszczenie tegopociągu przez Missisipi, po czym wszystko powinno powrócić do normy i nikt niebędzie więcej łamał kolejowych przepisów.Wściekły kierownik centrum kontrolizaczął wymieniać dziesiątki przepisów już złamanych przez 2713, jednak Mat-thews kazał mu się zamknąć i słuchać.Powiedział:- Mamy do przejechania jeszcze ze dwadzieścia pięć kilometrów i pózniej niebędziemy już stanowić problemu, prawda? Niech pan o tym pomyśli i usunie namwszystko z drogi; bo to najlepsza rzecz, jaką może pan w tej chwili zrobić.Czychce pan być osobiście odpowiedziały za wykolejenie się wielkiej ilości bronichemicznej w samym środku Vicksburga? Bo jeśli nie, to proszę przestać mówić,zastanowić się chwilę i zrobić, co trzeba zrobić.Po tych słowach, major odłożył słuchawkę i kazał operatorowi nie podnosić jejwięcej.Następnie poszedł do łazienki i umył sobie twarz.Popatrzył na swoje bladeodbicie, na podkrążone oczy.Mehle wywierał na niego wyraznie zbyt silny wpływ.Za to, co zrobili tej nocy, czekają ich zapewne poważne konsekwencje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl