[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedyne wyjście to udawać, że ona tak z ulgi,w strasznych nerwach czekała na Karola i teraz w niej pękło.Wciąż jeszcze ciężko ura-żona i zdezorientowana jego świetnym stanem, chcąc nie chcąc, musiała kontynuowaćprzedstawienie, nie posuwając się jednakże do narażania na zimną kąpiel.Przyjęłaszklankę z rąk Justynki i jęła w nią szczękać zębami, zachłystując się ostrożnie to to kro-plą wody, to powietrzem.Akcja ratownicza jeszcze trwała, kiedy Karol przeszedł z gabi-netu do łazienki, a potem do jadalni. Wynocha z tą działalnością rozrywkową  rzekł po drodze gdzieś w przestrzeńswoim najbardziej uczącym szeptem.Justynce pytanie, co się ciotce stało, zamarło na ustach, a Malwina trochę wody wy-lała sobie na gors.Chlipnęła jeszcze ostatni raz i zamilkła. No i co ciocia najlepszego narobiła?  odezwała się wreszcie Justynka z wyrzu-tem. Wujek wchodził do domu w całkiem niezłym humorze.Dlaczego ciocia tak.? Ze zde.zdenerwowania. wyjąkała Malwina, z wysiłkiem tłumiąc słowa praw-dy:  bo wszedł żywy. Ja całą noc nie spałam.Co się z nim dzieje. Przecież ciocia wiedziała, że poleciał do Danii! No to co? Bez słowa.! I skąd miałam wiedzieć, kiedy wróci? Ja się tak.Ja się takboję o niego! Ty w ogóle nie rozumiesz, co się we mnie dzieje! Nie rozumiesz żadnychuczuć! Nikt nie rozumie, co ja przeżywam!To akurat była prawda, ale w sensie dla Justynki nieodgadnionym.Z lekkim opo-rem pogodziła się z myślą o wtórnym wybuchu miłości ciotki do męża.Osobiście, na jejmiejscu, prezentowałaby tę miłość jakoś trochę inaczej.Co z tym fantem zrobić.? Nie wiem, co teraz  powiedziała bezradnie  Nie chcę być nietaktowna, ale zja-dłabym coś.Nie wiem, czy mogę.Była zupełnie pewna, że jeśli ciotka pojawi się w jadalni, wuj ją stamtąd natychmiastwyrzuci.Możliwe, że wyrzuci także i siostrzenicę.Zjeść w kuchni? Czy przeczekać cier-pliwie, aż wuj się pożywi i zamknie w gabinecie? Nie zachwycała jej ta perspektywa,142 najzwyczajniej w świecie była głodna.W tym momencie Malwina również poczuła ssący głód, jakby od tygodnia nie miałanic w ustach.Oczywiście, normalny u niej efekt zdenerwowania.I to jeszcze takiego.!%7ływy Karol.Czy ten człowiek jest niezniszczalny.?! A w dodatku brama. bąknęła niewyraznie koniecznie starając się jakoś uza-sadnić ten wybuch, tak niestosowny, omal nie rujnujący jej wszystkich starań i podstę-pów.Mało brakowało, a byłaby się zdradziłaJustynka bramę pominęła milczeniem.Zdecydowała się zaryzykować.Jeżeli wujbrutalnie usunie ją z jadalni, nigdy więcej nie usiądzie z nim przy jednym stole i niechsię dzieje, co chce.Jest pełnoletnią, ma jakieś pieniądze, ma mieszkanie, wezmie swojeinteresy we własne ręce, nie odnowi kontraktu z tymi tam lokatorami, wyprowadzi się,zatrudni przy pisaniu protokołów sądowych. Idę zobaczyć  oznajmiła z determinacją, nie precyzując zamiaru ściślej.PorzuciłaMalwinę i wkroczyła do jadalni.Wuj był już przy potrawce z kurczaka w sosie koperkowym.Butelka białego MoutonCadet świeciła resztkami na dnie, ale Justynka przypomniała sobie, że napoczęta zostaławczoraj wieczorem i nawet połowy na dziś nie zostało.Zawahała się. Mogę tu usiąść i też coś zjeść?  spytała grzecznie, chociaż bardzo zimno.Karol spojrzał na nią i wzruszył ramionami.Oznaczało to pełną obojętność.Justynkauczyniła krok w kierunku krzesła, ale wtedy się odezwał. Byłoby wskazane, gdybyś przy okazji zaopatrzyła nas w jeszcze jednego młod-szego barana.Mam nadzieję, że ten napój przebywa w lodówce?Teraz Justynka nie odpowiedziała.W milczeniu przyniosła i otworzyła drugą bu-telkę Mouton Cadet, wypowiedzi wuja wnioskując, że furia w nim klęśnie.Bez wąt-pienia wpływ na to miała jakość potraw.Usiadła przy stole, lekceważąc przystawki,od razu zajęła się tym gorącym kurczakiem.Wuj bez pytania nalał jej wina.Siedzielisobie razem przy kolacji i jakoś nic nie paskudziło atmosfery.Umysł Justynki ruszył doostrego galopu.Co w tym jest, do diabła, i co to znaczy? Siedzi przy stole z ciotką i jedzą cokolwiekw doskonałej zgodzie i bez żadnych konfliktów.Siedzi z wujem i sytuacja wygląda po-dobnie, nic się nie dzieje, no owszem, istnieje różnica, jest mniej gadania.Konsumująpotrawy w milczeniu, ale nie jest to milczenie gniotące, wszystko wskazuje na to, że wy-danie z siebie głosu niczym nie grozi.Jeśli jednakże siedzą wszyscy razem, oni oby-dwoje i ona, robi to takie wrażenie, jakby siedzieli na czynnym wulkanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl