[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie wierzyłam  podjęła. Oj, nie wiem, może bałam się uwierzyć, cho-ciaż ksiądz tak się zdenerwował, że powiedział mi, że wie o tym pod tajemnicąspowiedzi.Gdybym w ogóle cokolwiek wcześniej wiedziała, toć przecie głodnymludziom dałabym schronienie, kim by nie byli, ale dopiero wtedy.Gdzieś za Po-znaniem się zagniezdzili, też sobie rady nie dawali, ta nieszczęsna na cztery osobypróbowała pracować.No i po księdzu zawahałam się.Dosyć długo się wahałam,bo właściwie, po moich wszystkich, na co mi było żyć.? Aż wreszcie pojecha-łam tam, to wtedy było  zwróciła się nagle do Zofii i Mariana  kiedy wamznikłam z oczu, a wyście myśleli, że poszłam się utopić.Akurat mi było topieniew głowie.No i trafiłam na nieszczęście, ta dziewczyna przy porodzie umarła.Aledziecko urodziło się zdrowe, chłopiec.Zabrałam go.Nasze czy nie nasze, przytych ludziach by się nie uchowało, matka tej Ewy niedojda zupełna, godziny całesiedziała i łzy jej z oczu ciekły, babka reumatyzmem powykręcana i poszkodo-wana na umyśle, zamiast dziecko przewinąć, jakieś sztuki nad nim wyprawiała,27 tańce to chyba miały być, żeby je zabawić.Nie ja wariatka, ale ona.Ojciec nie-wydarzeniec, nic nie umiał, do żadnej roboty się nie nadawał, a dziadek, chwalićBoga, zdążył umrzeć.No i miałam im niewinne dziecko zostawić?Westchnęła ciężko, rozejrzała się po stole i sięgnęła po kieliszek cytrynówki,wprawiając rodzinę w osłupienie absolutne.Od śmierci pierwszego syna Jadwi-ga nie spożywała ani kropli alkoholu.Nagła odmiana wydawała się czymś zgołaprzerażającym. Zabrałam go, ochrzczone już było, Jureczek ma na imię, bo tak matkachciała.Jeszcze nie wierzyłam.Oddałam Florianowej, żeby karmiła, bo swojewłaśnie urodziła dopiero co, i nikomu słowa nie powiedziałam.Wróciłam, pamię-tacie.? Toście mnie powitali, jakbym z grobu wyszła.Zofia i Marian odruchowo i równocześnie kiwnęli głowami i był to jedynyruch, jaki zmącił najdoskonalsze skamienienie.Wątpliwe jest, czy ktokolwiek bysię poruszył, nawet gdyby w tym momencie wybuchł pożar domu.Jadwiga niezwracała już uwagi na swoich słuchaczy, tak długo tłumiony sekret ulewał sięz niej teraz niczym lawa z wulkanu. Florianowa go chowała, a ja tylko patrzyłam.I serce trzymałam na wodzy.Aż wreszcie teraz, niedawno.Toż on już siedzi, ząbki mu się wyrżnęły.Foto-grafie odnalazłam.I jemu zrobić kazałam.Od miesiąca już wiem na pewno, ksiądzprawdę mówił, skóra z mojego Jureczka zdarta, rozpoznać nie można, który jestktóry! To mój wnuk, rodzony, najukochańszy, po trzech synach on jeden mi zostałi wybijcie sobie z głowy moje wariactwo! Milczałam, póki nic byłam pewna, terazwiem, mam wnuka i mam po co żyć.Do Kośmina go zabieram, Florianowa niechprzychodzi i z nim razem niech swoje chowa, ona chciwa na błyskotki, po trochujej oddaję ten garnitur po babci, a te całe bolszewickie władze mogą się powiesići nic nam nie zrobią, bo nowy gospodarz rośnie! Po moim trupie nam to odbiorą!W obliczu tak wstrząsającego wyznania wszystko inne poszło w zapomnienie.Po długiej chwili osłupienia rodzina zaczęła mówić równocześnie.Wieść, ogólnie biorąc, była radosna.Tragiczne osamotnienie nieszczęsnej Ja-dwigi wszystkim leżało kamieniem na sercu i na każdym kroku utrudniało kon-takty rodzinne, nie wiadomo było, o czym rozmawiać i czego do niej nie mówić,większości tematów należało unikać, siostra, ciotka i rodzeństwo stryjeczne balisię wspominać o swoich dzieciach, w każdej chwili oczekiwano ze strony Jadwigijakiegoś okropnego czynu, podpalenia domu na przykład albo potrawy z trującychgrzybów.Istnienie wnuka zmieniało sytuację radykalnie, nie szkodząc przy tymwcale finansom, z drugiej strony jednakże wnuk był nieślubny. A czy ten ksiądz nie mógł chociaż połączyć ich na śmiertelnym łożu? dopytywała się Dorota z lekką naganą. Bywały takie wypadki.Bodaj stułą ręcezwiązać. Może nie miał stuły przy sobie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl