[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Casus ostatni, nie znany niestety Freudowi, który mógłby go uczynić przedmiotem wy-czerpującej analizy psychologicznej (przede wszystkim w swoim dziele o psychologii życiacodziennego), przydarzył się w Londynie, w r.1854, gdy mocno już głuchy Norwid przyjął wswojej ubogiej i słabo oświetlonej izdebce jakiegoś nie znanego sobie Polaka, i gdy głośną24apostrofę tamtego: Rodaku! , zrozumiał jako: Robaku! , tak ją bowiem skonstelowałypewne elementy sytuacyjne: wysoki wzrost, rycerskie rysy, męski głos i gruba laska gościa nadające mu znamiona jakiegoś groznego autorytetu (Norwid nb.był niski i wątły); ciemnośćmieszkania kojarząca jego wnętrze z grobem albo więzieniem; ubóstwo wreszcie i zanie-dbanie izdebki, domu, a nawet dzielnicy miasta, w której ów dom się znajdował wywołują-ce z kolei natrętne wrażenie nędzy i brudu, a więc pośrednio i.robactwa.Dodajmy do tego jeszcze, iż Norwid znajdował się wówczas w ciężkiej sytuacji material-nej i w poważnej depresji psychicznej, która wywoływała mu pod piórem wyznania, że jest proch i że na dnie jego duszy kryje się brudne jestestwo (VIII 229); wyjaśnijmy, iżwspomnianą tu apostrofę nieznajomego poprzedziła wymiana słów na temat jej najwłaściw-szej formy, zakończona przez Norwida uwagą, że wszystko zależy od tego, jako się powiadaalbo słyszy a w pełni docenimy zarówno ówczesną reakcję poety, jak i jego pózniejszenarzekanie na stosunkową łatwość poddawania się w tych sprawach przypadkowi, czyli, jakon sam się wyraził, formułkom czczym bezpatetycznej dramy.I tu dojrzał on zresztą biały kwiat , dziwne tylko, że potraktował go inaczej aniżeli wprzypadku p r z e j ę z y c z e n i a s i ę Byczkowskiego, jego własne p r z e s ł y s z e n i es i ę było bowiem równie chyba wiernym odbiciem podświadomego i równie chyba drama-tycznym (chociaż, na szczęście, nie tragicznym!) wycinkiem aktualnej rzeczywistości.Kompozycja Białych kwiatów, trochę luzniejsza i z konieczności trochę bardziej skom-plikowana aniżeli w Czarnych, polega na połączeniu dyskursywnego i usianego dygresjamiwstępu którego początkiem, użytym niby motto całości, jest przypomnienie płaskorzezbyukazującej z a n i e m i a ł e g o Zachariasza z siedmioczęściową sekwencją ilustracyjną,przy czym ta sekwencja została w pewnym miejscu przedzielona dygresją na temat trudnościzwiązanych z upowszechnieniem nowych pomysłów estetycznych, poszczególne zaś przykła-dy parokrotnie sklamrowano wywodami czy wiązaniami teoretycznymi.Większa tu jeszcze, i nie bez przyczyny, nieobecność stylu niż w Czarnych kwiatach,Norwid starał się bowiem posługiwać wszędzie, zgodnie ze swoimi wywodami estetycznymi,owymi bezbarwnymi słowami prawdziwej patetyczności , usilnie unikając wszystkiego, coby zabrzmiało głośniej albo błysnęło jaskrawiej, i konsekwentnie utrzymując całą gawędę watmosferze wyciszenia i szarości.Z tym naczelnym nastrojem doskonale harmonizują nie tylko milczące albo wyciszone przygody poety, ale również towarzyszące tym przygodom p e j z a ż e, odmalowane nibynajdelikatniejszymi pociągnięciami pędzelka akwarelisty.Scena w Laskowie-Głuchach rozgrywa się więc w dzień najprozaiczniejszej barwy, nisuchy, ni dżdżysty, o dobie około południowej i bardzo powszednią barwę mającej, na zagro-dzie ubogiej (.), na prostej, bezpoetycznej (.) równej jak piaski ziemi ; scena w Albano maza tło niebo chmurki nieświadome i jezioro nieświadome zmarszczki , kiedy to laury wi-śniowe nieporuszonymi i szerokimi liśćmi swymi cień jak one cichą rozrzucają ; scenierzymskiej towarzyszy na zewnątrz on harmonijny wieczór włoski oraz księżyc przesłonio-ny chmurą wąską, jak kiedy prosty człek rękawem ociera czoło swoje albo oczy przysła-nia ; scena okrętowa toczy się przed oczekiwaną burzą , na pokładzie okrętu miotanegoogromnymi falami , a w pewien czas po przeżyciu przez poetę ciszy morskiej w najkolosal-niejszym słowa tego tonie ; podczas sceny amerykańskiej wreszcie słońce właśnie ku za-chodowi miało się, chmurą mocnymi promieniami przeszytą osłonięte , opodal zaś było wi-dać niewielkie wzgórze zielonym wówczas porosłe żytem (.), dalej szeroka rzeka srebrzyłasię pod słońca jasnością.Zarówno ów ascetyczny styl fragmentów dyskursywnych, jak i biały, bezbarwny, cichypatos fragmentów opisowych miały dalsze konsekwencje w rozwoju oryginalnej prozy Nor-wida
[ Pobierz całość w formacie PDF ]